MotoNews.pl
  

Wybuchający gaz

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Mam problem już dwa razy bybuchł gaz Skoda Octavia 1,6 75KM. Zniszczenia znaczne w tym kolektor ssący i odma. Fachowiec od instalacji gazowej twierdzi, że to problemk dotyczy instalacji elektrycznej, a mechanik, że to instalacja gazowa.
  
 
Cytat:
2008-07-08 12:19:47, czoper_2009 pisze:
Mam problem już dwa razy bybuchł gaz Skoda Octavia 1,6 75KM. Zniszczenia znaczne w tym kolektor ssący i odma. Fachowiec od instalacji gazowej twierdzi, że to problemk dotyczy instalacji elektrycznej, a mechanik, że to instalacja gazowa.



A przypadkiem gazownik nie zrzuca winy na Talibów?

Jeśli gaz wybucha - to WINA JEST BEZSPRZECZNA tego, który instalację montował i regulował. Przyciśnij tych, co to robili, żeby zwracali Ci koszty naprawy silnika.

Jeśli gaz wybucha - to sprawa jest oczywista, że jest coś nie tak z instalacją (montaż) i jej regulacją. Nie ma prawa nic strzelać.
Ja mam 12 letniego poldka, któremu w 2004 roku wstawiłem gaz I generacji ale z kompem, sprzęgniętym z sondą lambda.
Przejechałem nim przez 4 lata ponad 78 tys km, zima, lato, świątek, piątek i NIGDY mi nie strzelił.
Mam po prostu dobrze założoną instalację (właściwy parownik i odpowiednie jego umieszczenie, właściwie dobrany i zamontowany mikser, a do tego silnik jest w b. dobrym stanie (146 kkm ma teraz) i pięknie pracuje. Do tego pali mi teraz gazu około 8 litrów (7,6 - 7, przy spokojnej jeździe. Jak na poldka taki wynik to ideał.

Musi ktoś, kto się zna przejrzeć instalację w Skodzie. Wg mnie, na 100% jest powalony zarówno montaż, jak i instalacja.

Zrób pan fotkę komory silnika z pokazaniem elementów gazowni, a odpowiem, rzucając okiem.

  
 
Generalnie do tego samochodu ze względu na plastykowy kolektor zaleca się wtrysk gazu. A jeśli już instalacja jest inna powinna być idealnie założona nie wspominając już o dbałości o każdy szczegół układu zapłonowego.
  
 
Nawet idealnie zamontowana instalacja bedzie strzelac , jak jest przebicie w ukl zaplonowym , i dostanie iskre na swiece przy otwartym zaworze dolotowym. Nie wiem jak jest rozwiazana instalacja WN w tym silniku, ale jest mozliwe , ze wina lezy tutaj.
  
 
Czy instalka to "nówka sztuka"???
  
 
Cytat:
2008-07-08 18:28:22, marcij pisze:
Nawet idealnie zamontowana instalacja bedzie strzelac , jak jest przebicie w ukl zaplonowym , i dostanie iskre na swiece przy otwartym zaworze dolotowym. Nie wiem jak jest rozwiazana instalacja WN w tym silniku, ale jest mozliwe , ze wina lezy tutaj.



Gaz nie dla tego strzela w kolektorze, że iskra gdzieś tam nie wiadomo jak się przedostaje, ale w wyniku złego montażu i regulacji instalacji - gaz gromadzi się w dolocie (a nie ma prawa!) i gdy stężenie i warunki złapie dobre - strzela.
Najczęściej wina leży tu w za długim przewodzie od parownika do miksera, oraz samym mikserze - gdy ma za duże dławienie to silnik nie pobiera dobrze gazu i jego stężenie w dolocie rośnie. Gaz nie ma prawa zalegać w dolocie, musi być cały czas w ruchu, każde nadmierne dławienie to sprzyjanie warunkom wybuchu gazu.

Gdy instalacja jest prawidłowo założona i wyregulowana - NIGDY nie będzie strzelać.

Zasada jest taka, że parownik musi być jak najbliżej miksera, a mikser jak najbliżej przepustnicy (najlepiej tuż przed nią, w tulei dystansowej, zakładanej pomiędzy gumowym przewodem od filtra powietrza a przepustnicą. Parownik też musi być niżej niż mikser, ale to jest prawie zawsze spełnione.
Mikser nie ma prawa mieć dużego dławienia, bo wtedy redukuje podciśnienie, które jest właśnie odpowiedzialne za strzelanie gazu.
Im mniejsze podciśnienie - tym większe prawdopodobieństwo strzałów gazu.
Np. w Nexii mojego ojca gaz strzela czasami - bo parownik jest w złym miejscu, przewód gazowy pomiędzy nim a mikserem ma więcej, jak pół metra, przez cały silnik się ciągnie, a do tego mikser jest zarówno zły (grzybek) to jeszcze wstawiony na chama zaraz za filtrem powietrza, a nie przepustnicą. Jest spierdzielone i musi toto źle działać i działa źle. Samochód stracił dynamikę i czasami kłopoty robi na gazie. Do tego wszystkiego parownik jest źle złożony i membrana cienka nie ma z jednej strony jarzma - można ją palcem przez otwór przewietrzający w parowniku nacisnąć i silnik gaśnie. Tzw "fachowcy" do tej instalacji się dotykali.
Gdy to poprawię po swojemu, to zarówno zniknie strzelanie gazu, jak i samochód odzyska dynamikę.
  
 
Cytat:
Gdy instalacja jest prawidłowo założona i wyregulowana - NIGDY nie będzie strzelać.



Gówno prawda. Są silniki, które strzelają jak wściekłe. Regulacja silnikiem krokowym po sygnale lambda nie nadąża z regulacją składu mieszanki, ubogie mieszanki spalaja się leniwie, czyli długo i wtedy może dochodzić do zapłonu w przewodzie dolotowym. koniec kropka
  
 
Cytat:
2008-07-08 21:06:36, omegolotC30NE pisze:
Gówno prawda. Są silniki, które strzelają jak wściekłe. Regulacja silnikiem krokowym po sygnale lambda nie nadąża z regulacją składu mieszanki, ubogie mieszanki spalaja się leniwie, czyli długo i wtedy może dochodzić do zapłonu w przewodzie dolotowym. koniec kropka



No proszę. Cóż za piękna teoria. A co to silnik - kbk AK, że strzela namiętnie? Powtarzam do upojenia i znudzenia - jeśli instalacja LPG jest założona WŁAŚCIWIE (a to może ze 30%, nie więcej wśród całości), to silnik gazem strzelał nie będzie. To jest bardzo proste, jak zapalniczka za dwa złote z kiosku. Gaz jest pięknym i doskonałym paliwem dla silnika tłokowego. Tylko u nas w Polsce jeszcze się o tym nie nauczono. Gdyby silnik miał strzelać, to zamiast tłoków, montowano by armaty.
A rzeczona przez Pana regulacja składu mieszanki za pośrednictwem sterowania silniczka krokowego zaworu tłokowego ILOŚCI mieszanki, podawanej z parownika do miksera, sprzężona z syganłem, podawanym przez sondę lambda, działa tylko wtedy właściwie, gdy sprzężenie tych dwóch uroczych elementów wykonawczych (zakładając, że oba są sprawne) jest mało inercyjna, tj. nie ma tu za dużych (względem zmienności pracy silnika), opóźnień i związanych z tym, nieprawidłowości podawania mieszanki gazowej względem doraźnych parametrów pracy silnika.

Niemniej jednak, podnosząc przytoczoną przez Pana sugestię, iż jakoby "ubogie mieszanki spalają się leniwie", to rozkładając to założenie poprzez zwykłą indukcję, dochodzę do wniosku, że jeśli w mieszance powietrze - gaz, zawierającej znikome ilości gazu, spalanie będzie zachodzić adekwatnie długo, tj. jeśli będę spalał jedną milionową część proporcji stechiometrycznej gazu w powietrzu, to uzyskany płomień będzie się palił milion razy dłużej? Albo miliard, jeśli mieszanka będzie jeszcze o tysiąc proporcji uboższa?
Toż to perpetumgazmobile !

Rzadko szydzę, acz teraz do tego zostałem zmuszony.
  
 
Cytat:
2008-07-08 18:28:22, marcij pisze:
Nawet idealnie zamontowana instalacja bedzie strzelac , jak jest przebicie w ukl zaplonowym , i dostanie iskre na swiece przy otwartym zaworze dolotowym. Nie wiem jak jest rozwiazana instalacja WN w tym silniku, ale jest mozliwe , ze wina lezy tutaj.



W moim polonezie wymieniłem jakieś trzy tygodnie temu dopiero przewody zapłonowe. Miał oryginalne, a jego wiek tu już 12 lat.
Przebicia przewody zapłonowe miały zarówno te od świec, jak zwłaszcza przewód główny, od cewki do rozdzielacza. Było tak źle, że przebijało nawet na osłonę dźwiękoszczelną komory silnika, albo na palec, jak się go zbliżyło do przewodu. Piękne, cieniutkie, długie wyładowania.
Ale pomimo tego NIGDY silnik mi nie strzelił gazem.
Z bardzo prostej przyczyny - instalacja jest założona WŁAŚCIWIE i odpowiednio wyregulowana.
Jeśli jest źle założona, to w zależności od tego, jak jest skopana, będzie strzelać gazem, w dolot, rozwalając kolektor ssący, wywalając filtr powietrza, a nawet rozsadzając co słabsze elementy.

NIE WOLNO DAĆ SIĘ NABRAĆ NA MITY, POWTARZANE PRZEZ GAZOWNIKÓW !

Im sie po pierwsze nie chce dobrze instalacji zakładać, robią na odwal się, poza tym, mało który gazownik wie, jak je poprawnie zakładać, nie mówiąc już o regulacji instalacji. Większość gazowników to matoły, niestety, znam wielu i mam wyrobioną opinię. Z tego też względu nie daję się nikomu dotykać do gazowni w moim Poldku i wszystko w niej robię sam (bawiłem się już w wymianę membran w parowniku, "fachowiec" chciał ode mnie za to, jak powiedział "regenerację parownika" 320 PLN (!!!), choć NOWY parownik mojego typu kosztuje na allegro do 180 PLN (!!). Zestaw naprawczy kupiłem za 56 PLN i sam wszystko wymieniłem.
Bawiłem się też w wyciąganie butli gazowej (pompę paliwa sprawdzałem), i także wyciągałem z butli wielozawór (zaciął się pływak i nie odbijał przy tankowaniu). O takich trywialnościach, jak czyszczenie z syfu filtra gazu nie wspominam, bo to zabawa na 10 minut.
Jest takie stare, trafne powiedzenie - "Warsztaty samochodowe nie są od naprawiania samochodów, one sa od zarabiania pieniędzy".

I tyle tego wszystkiego. Chcesz mieć dobrze - zrób to sam !

https://www.motonews.pl/forum/?op=fvt&t=25907&c=27&hq=&f=12&m=flat
  
 
Ech Oprawca, na bazie jednego samochodu wnioskujesz o źródle strzałów w dolot? A co powiesz o moim przykładzie: I generacja z mikserem palnikowym i ze 20-30 tysięcy km bez strzałów na świecach NGK. Dziwiłem się opowieściom ludzi, jakie strzały? U mnie nic się nie dzieje. W międzyczasie częściowy remont silnika i mechanik wkłada mi świece Beru. Po kilku tyś km zaczynają się strzały. Po około 10tyś na Beru strzały robią się upierdliwe, a świece wyglądają nieciekawie. Wymieniam je na modne wtedy i wszędzie zachwalane Brisk Silver. Strzały zniknęły, banan na gębie, ale tylko na 1-2tyśkm. Strzały wracają jeszcze silniej, wymieniam kable - nic nie pomaga. W pewnym momencie silnik zaczyna strzelać seriami, dosłownie jak karabin maszynowy lub pistolet samopowtarzalny. Jestem wtedy w trasie, przełączam się na benzynę, bo na gazie nie da się już zupełnie jechać. Po kilku km zaczyna strzelać także i na benie. Briski mają najechane 4 tyś km i nachodzi mi zmienić je bo nie mam innego pomysłu. Na najbliższej stacji benzynowej zmieniam je na Iskrę i przeżywam szok, przez następne 15-20tyś km nie mam żadnego strzału. ANI JEDNEGO !!!
W instalacji gazowej nie zachodziły w tym czasie jakieś wielce istotne zmiany poza eksperymentami ze średnicą miksera, ale tu nie było absolutnie żadnych zbieżności ze strzałami w dolot.
Co według Ciebie było winne u mnie? Instalacja czy gówniane świece?
  
 
Cytat:
2008-07-09 17:23:56, gondoljerzy pisze:
Ech Oprawca, na bazie jednego samochodu wnioskujesz o źródle strzałów w dolot? A co powiesz o moim przykładzie: I generacja z mikserem palnikowym i ze 20-30 tysięcy km bez strzałów na świecach NGK. Dziwiłem się opowieściom ludzi, jakie strzały? U mnie nic się nie dzieje. W międzyczasie częściowy remont silnika i mechanik wkłada mi świece Beru. Po kilku tyś km zaczynają się strzały. Po około 10tyś na Beru strzały robią się upierdliwe, a świece wyglądają nieciekawie. Wymieniam je na modne wtedy i wszędzie zachwalane Brisk Silver. Strzały zniknęły, banan na gębie, ale tylko na 1-2tyśkm. Strzały wracają jeszcze silniej, wymieniam kable - nic nie pomaga. W pewnym momencie silnik zaczyna strzelać seriami, dosłownie jak karabin maszynowy lub pistolet samopowtarzalny. Jestem wtedy w trasie, przełączam się na benzynę, bo na gazie nie da się już zupełnie jechać. Po kilku km zaczyna strzelać także i na benie. Briski mają najechane 4 tyś km i nachodzi mi zmienić je bo nie mam innego pomysłu. Na najbliższej stacji benzynowej zmieniam je na Iskrę i przeżywam szok, przez następne 15-20tyś km nie mam żadnego strzału. ANI JEDNEGO !!! W instalacji gazowej nie zachodziły w tym czasie jakieś wielce istotne zmiany poza eksperymentami ze średnicą miksera, ale tu nie było absolutnie żadnych zbieżności ze strzałami w dolot. Co według Ciebie było winne u mnie? Instalacja czy gówniane świece?



Taki wunderkind nie jestem, żeby od razu powiedzieć.
Bardzo zaciekawiło mnie określenie "częściowy remont".
Poza tym, NIGDY nie kupuje się tego, co najbardziej reklamują.
I ta zasada obowiązuje w każdej dziedzinie, od podpasek po samochody i akcesoria z nimi związane.
Dla tego też. np silniczek mojego Poldka nie powąchał nigdy Mobila, Castrola czy innego Shella. Tylko polski syntetyczny Lotos.
Tak samo świece. Tylko Iskra. No może NGK, ale jest dużo podróbek.
Z przytoczonej historii, wywnioskować można bezpośrednio, że wina leżała po stronie świec. Jak strzelał, to możliwe, że świeczki były za gorące, tzn. wstawiono świece o nieodpowiedniej wartości cieplnej i się rozgrzewały do tego stopnia, że powodowały strzały, jeśli owe detonacje nie zniszczyły Ci w samochodzie kolektora i filtra powietrza, to wielce prawdopodobne, że występowały samozapłony sprężanej mieszanki od rozgrzanych za mocno świec, takiego mam tu czuja.
Ja w moim mam świece Iskra dedykowane do silnika Rovera, mam na nich przekulane już około 70 tysięcy i nic się z nimi nie dzieje, tylko zbrązowiały elektrody od gazu. Zero nagaru i kamienia.
W dużym fiacie co 5 tysięcy musiałem czyścić szczotą z nagaru, który gromadził się dość szybko. Ale to był silniczek fiatowski, miał około 100 tys. a olej był Selektor 20W40 minerał, a wacha była ołowica 94... Dawne czasy..
W Roverku nic nie robię, tylko czasami z nudów sprawdzam, jak się mają. Na spokojnie zrobię nimi 100 tys. Potem trzeba będzie uważać na rozszczelnienie, po takim przebiegu mogą zacząć puszczać izolatorem bąbelki.
Silniczek w pięknym stanie, 146 kkm, olejek to od nowości Lotos syntetyk 5W40, a gazownia właściwie założona. Przejechane mam na niej ponad 70 tys km, a filtr gazu od nowości ten sam.. Co jakieś 10 tys trzepię go tylko z opiłków, które gromadzą się wprost proporcjonalnie dużo, ile często tankuję u tzw. "partyzantów".
Przy gazowni, jak i przy całym samochodzie wszystko robię sam, a troszkę już z nim przeszedłem, także i "najmilszy" defekt tego silnika - padnięcie uszczelki pod głowicą.

https://www.motonews.pl/forum/?op=fvt&t=25907&c=27&hq=&f=12&m=flat
  
 
Oprawca widziałeś kiedyś wielocylindrowce, o pojemności wodnej kolektora dolotowego rzędu wiadra? Na dodatek mikser umieszczony 0,5 m przed zaworami i sonda L 0,5 m za zaworami....?

Tak, tak wiem...., Twój polonez.......
  
 
Cytat:
2008-07-09 18:32:59, omegolotC30NE pisze:
Oprawca widziałeś kiedyś wielocylindrowce, o pojemności wodnej kolektora dolotowego rzędu wiadra? Na dodatek mikser umieszczony 0,5 m przed zaworami i sonda L 0,5 m za zaworami....? Tak, tak wiem...., Twój polonez.......



Widziałem, dotykałem, rozbierałem, naprawiałem i składałem silniki wielocylindrowe w pojazdach marki Kraz, Ural, Ził, T-72 , BWP. Ich pojemność zaczynała się od prawie 10 litrów a ilość garów - od sześciu - np. BWP, do dwunastu - T-72, silnik, zresztą, wielopaliwowy.Benzyniaki i diesle.
Ale jaki ma to związek z moim Polonezem i jego gazownią?
  
 
Twoje doświadczenia (w skansenie), nijak się mają do problemów z gazem sterowanym elektronicznie w samochodach osobowych, mających kolektory o zmiennej długości / geometrii. Ot.

Co rozumiesz przez prawidłowo zamontowaną i wyregulowaną instalację np. w v6 opla, proszę popisz się wiedzą jeśli masz ochotę.
  
 
Cytat:
2008-07-14 18:15:37, omegolotC30NE pisze:
Twoje doświadczenia (w skansenie), nijak się mają do problemów z gazem sterowanym elektronicznie w samochodach osobowych, mających kolektory o zmiennej długości / geometrii. Ot. Co rozumiesz przez prawidłowo zamontowaną i wyregulowaną instalację np. w v6 opla, proszę popisz się wiedzą jeśli masz ochotę.



Za darmo? A co ja jestem, przodownik pracy socjalistycznej w rolnictwie?
  
 
Jakoś w innych wątkach masz skłonności do udzielania obszernych porad (o wątpliwej wadze), za darmoszkę. Krytykujesz wszędzie zły montaż i złą regulację, zadałem pytanie na które odpowiedz mogła by wyjaśnić co to takiego Dobry montaż i regulacja. Postawię twierdzenie, że nie bardzo masz o tym pojęcie, dlatego unikasz odpowiedzi. Miłego dnia Kręciśrubku.
  
 
Koledzy mam podobnie POMOCY to już 4 filtr powietrza !!!!!
kable wymienione świece tez a baran co zakłada twierdzi ze może kopułka i ze jest OK jak ostatnio bylem oraz komp tez OK.
tak to wygląda u mnie ACHA MOGĘ SAM SKRÓCIĆ PRZEWÓD OD REDUKTORA DO KROKOWCA ?????
Proszę o rade czy muszę zakręcić butle czy jak ?






Tak opisał jeden fachman z innego forum


  
 
Jaki tam jest układ sterowania, coś nie mogę wypatrzyć na foto.
  
 
Gladiator, rzeczywiście można by skrócić wąż pomiędzy parownikiem a mikserem puszczając wąż z lewej strony, najkrótszą drogą. Tylko trudno tak według samych zdjęć określić czy wąż nie będzie się wtedy łamał na zgięciach. Skracaniem możesz się zająć sam, nie trzeba niczego zakręcać, ale miej na względzie że trzeba zostawić zapas na ewentualne ruchy silnika na poduszkach.
Jednak dużo bardziej niż długość węża zastanawia mnie bardzo cienkie kolanko wkręcone w mikser, to mosiężne, którym gaz wlatuje z węża do miksera. Na mój gust jest zdecydowanie za cienkie i stanowi wąskie gardło dla przepływu gazu. Druga rzecz: czy silnik dostaje zimne powietrze, czy gazownik nie usunął części układu dolotowego, nie przytykał go itp? Trzecia sprawa to regulacja instalacji, ale to już trzeba laptopem się bawić.
  
 
Cytat:
2008-07-15 16:55:48, omegolotC30NE pisze:
Jakoś w innych wątkach masz skłonności do udzielania obszernych porad (o wątpliwej wadze), za darmoszkę. Krytykujesz wszędzie zły montaż i złą regulację, zadałem pytanie na które odpowiedz mogła by wyjaśnić co to takiego Dobry montaż i regulacja. Postawię twierdzenie, że nie bardzo masz o tym pojęcie, dlatego unikasz odpowiedzi. Miłego dnia Kręciśrubku.



Oczywiście, ze zrąbaną gazownią w Nexii ojca miałem już tyle przebojów i tyle słyszałem teorii od tzw. "fachowców", "mechaników", "gazowników" i całej reszty szarlatanów od mechanizacji, że sam się za to wziąłem i od nowa porobiłem - od poprawienia połączeń galwanicznych elektroniki gazowni (tępaki porobiły na skrętkę i podkładanie pod śruby gołych przewodów, bez lutowania), po zmianę umiejscowienia parownika i jego typu, gnojki wsadziły parownik po prawej stronie silnika, a dolot jest po lewej, przewód gazu od parownika do miksera miał prawie metr długości i nie był przytwierdzony, latał sobie jak chciał. Do tego parownik był Bedini, źle złożony, membrana nie miała sprężynki założonej na dźwigni regulacji redukcji też latała sobie jak chciała, silnik gasł, szarpał, itp. Zmieniłem na parownik Tomasetto tym 100 HP, który znam, daje się świetnie regulować i jest prosty i dałem do blisko dolotu, a przewód gazowy przytwierdziłem opaskami.
Zmieniłem też położenie i typ miksera - ci profani nie dość, że dali go w rurę dolotu, zaraz za filtrem powietrza, to jeszcze zły typ, nie dość, że gaz strzelał w dolot, to było za duże dławienie w kolektorze od niego i doładowanie dynamiczne zostało przez to unicestwione.
Dałem mikser, jak Bóg od gazu przykazał w tuleję dystansową, zakładaną zaraz na króciec przepustnicy powietrza, a mikser dałem mało dławiący, ten poprzedni zatykał całkiem dolot, ten ma małe opory.
Wszystko porobiłem sam, żadnemu trzęsącemu się od przepicia "szpecjaliście" nie dałem się już do tego dotknąć. I działa wreszcie jak należy, nie szarpie, obroty nie falują, silnik nie gaśnie, nie strzela wreszcie w dolot (obudowa filtra powietrza była rozsadzona, musiałem poskręcać na wkręty, bo zatrzaski były pogubione, a filtr cały czas niedomknięty, silnik łykał lekko kurz.
Docelowo zmienię też elektronikę gazowni, jest jakiś "BrewEl", hybryda jakaś nie wiadomo skąd, ja dam sprawdzoną MiniLambdę Białostockiej LechoLpg. Czeka mnie jeszcze jeszcze przepustnica powierza, jest lekko zasyfiona, no i sondę lambda sprawdzę, ale powinna być ok. TPS i silnik przepustnicy działa jak należy, czujnik podciśnienia tyż. Silnik jest w dobrym stanie, nie ma nieszczelności, sprężanie książka, zawory trzymają, wałek rozrządu nie wjechany, olejek od nowości syntetyk.

Chcesz mieć dobrze działającą gazownię - naprawiaj i reguluj ją sam! To samo dotyczy całego samochodu.