Butla 45 L, wchodzi 16 L.

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Jak w temacie, czy znacie może odpowiedź na pytanie, co może być przyczyną takiej zmiany ilości wchodzącego gazu? Instalacja ma już 8 lat, stąd pojawiła się opcja skroplenia gazu w butli. Drugą z możliwości jest podobno zawór, ale że nie siedzę w LPG, to proszę o poradę.
  
 
trzeba wyciągnąc zawór z butli niestety
  
 
Czemu "niestety" ? To jest jakaś poważna operacja? Zupełnie nie znam się na LPG, więc jeżeli możesz, to przetłumacz to na język zrozumiały dla laika
  
 
Cytat:
2008-07-23 22:20:49, Konradek69 pisze:
Czemu "niestety" ? To jest jakaś poważna operacja? Zupełnie nie znam się na LPG, więc jeżeli możesz, to przetłumacz to na język zrozumiały dla laika



1. Pozbyć się całkiem gazu z butli. Najlepiej (jeśli samochód jeździ na benzynie) - wyjeździć gaz aż silnik zgaśnie i dojechać na benzynce do miejsca wyjmowania wielozaworu. Wyłączyć silnik.
2. Odkręcić na maxa ręczny (gzymkowany) zawór na butli (pewnie i tak jest na maxa odkręcony, ale lepiej sprawdzić).
3. By gaz uchodził z butli na wyłączonym silniku, trzeba podać napięcie na elektrozawory (są minimum dwa, jeden na butli, drugi na parowniku, oba są w obwodzie, jak dasz na jeden, oba "pstrykną", no chyba, że jakiś gazownik-ekscentryk zrobił to inaczej, ale wątpię). Ja robiłem to u siebie za pośrednictwem akumulatora żelowego, wydłubanego z wywalonego UPSa, który sobie sam zregenerowałem (elektrolitem zalałem, bo miał wyparowany i naładowałem) i dwoma kabelkami na krokodylki. Można też kabelkami wziąć napięcie z akumulatora samochodowego, któż broni.
4. (Ja tak robiłem) - Odkręciłem przewód gazowy od parownika i na podniesionej masce, W PLENERZE, broń Boże w garażu (!!), odpuszczałem gaz z butli złączką parownika. Trzeba umiejętnie ją popuszczać (klucz nr 13 czy 14, nie pamiętam już), żeby za dużo gazu nie szło, bo się całość zamrozi. Będzie to trochę trwało. Jak się gaz wyjeździ do końca, to nie powinno za długo. Ja odpuszczałem z butli ze 10 litrów, aż płakać mi się chciało, taka strata (hehe), czekałem nieco aż się wysyczy.
5. Gdy mamy CAŁKOWITĄ pewność, że gaz już nie wychodzi sobie, można się zabierać do wyjmowania wielozaworu.
6. Najpierw trzeba odłączyć i zdjąć uzwojenie elektrozaworu butli, prosta sprawa, zdjąć szybkę wskaźnika rezerwy gazu i odjąć wskazówkę (jest na magnesie) żeby tego nie popsuć czy pogubić przy dalszej robocie. No i odkręcić rurki gazu, tą od tankowania i tą, którą gaz idzie do parownika. Klucze bodajże 17, czy 19, te złączki są większe, niż przy parowniku. Uwaga - w rurce "od tankowania" będzie gaz, to normalka, trzeba ją powoli odkręcać, niech się spokojnie wysyczy. Jeśli gaz odpuszczaliśmy parownikiem, to w rurce gazowej, idącej do niego, gazu już, wiadomo, nie będzie.
Nie ma sensu zakręcać ręcznego zaworu butli, bo i po co, jak tam gazu już nie ma, a i tak, elektrozawór (o ile jest sprawny) będzie trzymał zawartość butli.
7. Wielozawór siedzi (butla toroidalna, taką mam) w środku toroidu. W butlach "normalnych" jest łatwiej się do niego dobrać, zwłaszcza w tych butlach, które montuje się z boku bagażnika.
Przykręcone jest toto na kilka (6, 8, nie pamiętam już) śrubek nr 8 czy 6 (?) do okrągłego gniazda na butli, poprzez zwykłą czołową uszczelkę gumową. Najlepiej jest to odkręcać na krzyż, powoli, stopniowo popuszczać. Przy tym radziłbym uważać, może jeszcze trochę gazu się tam wysyczeć, nigdy nie wiadomo. BROŃ BOŻE nie robimy tego z papierosem, bo wiadomo, opary sie palą, nie ciecz.
8. Gdy się te śrubki poodkręca, można go wyjmować. Jest to zawsze kłopotliwe, zwłaszcza w butlach toroidalnych, bo pływak z ramieniem przeszkadza. Delikatnie manewrować, nic na siłę, sposobem, a da się gad wyjąć.
9. Od razu patrzymy, co jest w butli. Może być różnie i ciekawie. Woda, syf, olej, opiłki metalu, rdza, nagar, itd. Pozbywamy się tego od razu. Jak woda, to nie odkurzaczem, no chyba że takim, któremu woda nie groźna. Czyścimy środek butli, syfu trzeba się pozbyć bezwzględnie. W zależności od tego, gdzie się tankowało, syfu będzie więcej lub mniej.
10. Sprawdzenie wielozaworu - tankowanie. Należy wziąć sprężarkę, albo inne źródło sprężonego powietrza, przytknąć do końcówki tankowania na wielozaworze i podnosić ręką pływak. W pewnym położeniu (odpowiednim, jak jest sprawny), powinno "zaterkotać", tzn. powinno zadziałać zabezpieczenie przelewowe wielozaworu. Jeśli ramię pływaka jest skrzywione, to w zależności od tego, w którą stronę jest, butla będzie się "niedopełniać" lub przepełniać. Z tym może być różnie, jeśli ktoś się do tego dotykał, to wiadomo, nie ma reguł.
I tu jest problem, jakoże raczej nie da się zdobyć jakiś danych, przy jakim położeniu wielozaworu oraz pływaka, powinno zadziałać zabezpieczenie. W zasadzie, jeśli ramię jego nie jest skrzywione, to wszystko powinno być OK. Czasami bywa tak, że ktoś, kto wyciągał wielozawór, montuje go niewłaściwie (przekręca w lewo czy prawo) i wtedy wielozawór "kłamie", nie dając zatankować, lub odwrotnie, dając możliwość przelania butli.
Tu już nie ma reguł. Nie wiem, czy u Ciebie wielozawór ma jakieś oznaczenie, czy zabezpieczenie przez niewłaściwym zamontowaniem. U mnie nie miał, ale wcześniej zapamiętałem sobie, jak był, a wcześniej nikt go nie wyciągał, była więc pewność, że nikt nic nie kombinował z nim.
Jak nie ma pewności, że jest on sprawny, itd.. to albo zostaje kupić nowy (a ze 300 PLN potrafi kosztować, trzeba się zastanowić, czy opłaca się taki wydatek), lub próbować ze starym kombinować, może jest sprawny, a tylko był "przekręcony" od złego zamontowania. Może ramię pływaka być skrzywione, jak ktoś wcześniej się z nim nieumiejętnie szarpał, itp..
U mnie był po prostu syf w butli, który zablokował zabezpieczenie przelewowe, oczywiście syf, pochodzący od tankowania.
Wyczyściłem, przedmuchałem i zaczęło działać (ale potem i tak się zablokowało, teraz czasami odbije, czasami nie, nie ma reguł, ale nie chce mi się tego już wyciągać. znam mojego poldiego i jego apetyt na gaz jak własną kieszeń i nigdy mi gazu nie zabraknie).

(!!) Oczywiście - ww. robimy na własną odpowiedzialność. Ja nikomu wieńca na skrzynkę podczas ostatniej drogi kupował nie będę. Jak ktoś ma trochę oleju w głowie, to nie wysadzi siebie i okolicy. No chyba że ma taki zamiar, w to już nie wnikam.

Po robocie składamy wszystko i skręcamy w odwrotnej kolejności.
Trzeba bardzo uważnie i delikatnie wkładać wielozawór do butli, a potem, umiejętnie do dokręcać. Wypadałoby zmienić na nową jego uszczelkę, jak da się ją kupić, to nie powinna być droga. Wypadałoby przeczyścić czoło gniazda wielozaworu na butli i czoło kołnierza wielozaworu (tam, gdzie styka ta uszczelka). Nie smarować tego niczym, bo przy dokręcaniu guma wylezie bokiem.
Skręcać delikatnie, na krzyż, stopniowo, nie za mocno, bo się zerwie gwint. Wypadałoby sprawdzić, czy potem toto nie przecieka. Powietrzem sprężonym, itp. i wodą z mydłem, wodą z płynem do naczyń, itp.. Jak się skręciło z głową, nic nie będzie źle.
Złączki gazowe też skręcać stopniowo, delikatnie, wcześniej dobrze wprowadzając końcówkę (tą "kulkę") przewodów gazowych w gniazda złączy. Rurki są miedziane, łatwo toto zgiąć, załamać, przetrzeć, itd. Skręcamy toto uważnie. No i sprawdzić wypadałoby, czy skręcona złączka nie popuszcza, sposobem jw. po nabiciu butli powietrzem czy innym czynnikiem. Jak butla nabita gazem - to nie sprawdzamy metodą "na zapaloną zapałkę", bo wiadomo, co może się stać.
Wszystko można na spokojnie zrobić samemu, nie trzeba latać po "gazownikach". Ja przynajmniej tak robię i doskonale na tym wychodzę (ekonomicznie - portfel i pod względem niezawodności tego, za co się zabieram - wiadomo, jak się robi samemu dla siebie, to się fuszerki nie odstawia).

To tyle, co pamiętam z mojej dwa lata temu, wojny z wielozaworem i niemożnością zatankowania butli do pełna.

ps. Pozdrawiam serdecznie wszystkich "zawodowych" gaziarzy.
  
 
Wiesz co.. Dzięki wielkie za porady, naprawdę jestem pod wrażeniem.. Ale jednak zdecyduję się na gazownika. Jeżeli jakaś okolica wyleci w powietrze, to przynajmniej nie będzie to moja A tak poważniej, to chyba dla mnie za trudne jak na pierwszy kontakt z butlą Się po prostu obawiam

P.S. Czy wielozawór wchodzi w skład butli? To znaczy czy nie lepiej będzie mi kupić butlę, skoro i tak mi się homologacja kończy za 2 lata?
  
 
Cytat:
2008-07-25 16:07:16, Konradek69 pisze:
Wiesz co.. Dzięki wielkie za porady, naprawdę jestem pod wrażeniem.. Ale jednak zdecyduję się na gazownika. Jeżeli jakaś okolica wyleci w powietrze, to przynajmniej nie będzie to moja A tak poważniej, to chyba dla mnie za trudne jak na pierwszy kontakt z butlą Się po prostu obawiam P.S. Czy wielozawór wchodzi w skład butli? To znaczy czy nie lepiej będzie mi kupić butlę, skoro i tak mi się homologacja kończy za 2 lata?



Cytat:
2008-07-25 16:07:16, Konradek69 pisze:
Wiesz co.. Dzięki wielkie za porady, naprawdę jestem pod wrażeniem.. Ale jednak zdecyduję się na gazownika. Jeżeli jakaś okolica wyleci w powietrze, to przynajmniej nie będzie to moja A tak poważniej, to chyba dla mnie za trudne jak na pierwszy kontakt z butlą Się po prostu obawiam P.S. Czy wielozawór wchodzi w skład butli? To znaczy czy nie lepiej będzie mi kupić butlę, skoro i tak mi się homologacja kończy za 2 lata?



Łee, poddajesz się Pan? Zawsze musi być ten pierwszy raz, nawet z butlą od gazowni.. Nie obawiać się niczego, tylko rękawki zakasać, komplecik kluczy w łapki, zapas piwitu wziąć i do roboty!
Wszystko da radę zrobić, jeśli gazownie składają przepite, trzęsące się od delirium, szczerbate i śmierdzące matoły, które nawet wysłowić się nie potrafią, to tym bardziej Pan szanowny da sobie z tymi prostymi sprawami radę!
Nie bać się, butla to nie reaktor atomowy, Czernobyla z tego Pan nie zrobisz!
  
 
Oprawca jesteś skrajnie nieodpowiedzialny.
  
 
Cytat:
2008-07-25 17:40:43, omegolotC30NE pisze:
Oprawca jesteś skrajnie nieodpowiedzialny.



Tak jest, zwłaszcza w materii instalacji gazowych, które reguluję i naprawiam, oczywiście, czyniąc to ZA DARMO, z czystej satysfakcji.
I doskonale na tej "nieodpowiedzialności" wychodzę. Na razie kręcę przy II generacjach, za sekwencje się jeszcze nie brałem.
Przez te trzy lata to już nazbierałbym z dobre tysiąc złotych tylko odnośnie mojego nieśmiertelnego Polonezika.
A chciały mnie niedawno cwaniaczki naciągnąć na "regenerację" parownika (cienka membrana trzasnęła od syfu, którego nie czyściłem), za skromne 320 PLN (!!), choć nowy parownik tego typu kosztuje 180 PLN max (!!). Nie dałem się naciągnąć na ten numer, hehe. Biedni gazowcy, takie zawiedzione minki mieli, jak cofałem poldka z gazowni.. Nie ma lepszej motywacji! hehe.
  
 
Przestań pieprzyć. Gdyby ktoś poparzył sobie ręce skroplonym lpg, lub coś jeszcze gorszego, na skutek Twoich porad....., co wtedy pozwał by Ciebie na drodze cywilnej o odszkodowanie lub rentę? pomyślałeś Debilu jeden?
  
 
Heheheheh.
Nie dam rady tego słuchac.
Co raz pokaze sie lepszy ostatnio był ktos kto we wszystkich postach reklamował warsztat we Wrocławiu.
Teraz znalazł sie spec od 2 generacji.
Wtedy kiedy kazdy odchodzi od tego dziadostwa.
A wracajac do tematu kolego podjedz do jakiegos mechanik naprawi ci to bez problemu jesli sam tego nie dasz rady naprawic.
  
 
Cytat:
2008-07-25 18:21:37, omegolotC30NE pisze:
Przestań pieprzyć. Gdyby ktoś poparzył sobie ręce skroplonym lpg, lub coś jeszcze gorszego, na skutek Twoich porad....., co wtedy pozwał by Ciebie na drodze cywilnej o odszkodowanie lub rentę? pomyślałeś Debilu jeden?



Dziękuję za komplement. Tą oto wiaodmością szanownego Pana potwierdza się moje sprawdzone zdanie, że 'gazownicy' nie dość, że mało kto umie sobie z gazownią poradzić, to jeszcze są chamy i obrażają ludzi. Nieładnie, ale cóż.. W Wersalu się pewnie Pan nie wychowywał, cóż tu chcieć..

A nawiązując - a gdyby w takiego człowieka walnął meteoryt (historia zna przypadek taki) - to kogóż by trzeba pozwać cywilnie do sądu? Pana B, czy kosmitów?
  
 
Cytat:
2008-07-25 16:07:16, Konradek69 pisze:
Wiesz co.. Dzięki wielkie za porady, naprawdę jestem pod wrażeniem.. Ale jednak zdecyduję się na gazownika. Jeżeli jakaś okolica wyleci w powietrze, to przynajmniej nie będzie to moja A tak poważniej, to chyba dla mnie za trudne jak na pierwszy kontakt z butlą Się po prostu obawiam P.S. Czy wielozawór wchodzi w skład butli? To znaczy czy nie lepiej będzie mi kupić butlę, skoro i tak mi się homologacja kończy za 2 lata?



Butla jest kupowana oddzielnie i wielozawór oddzielnie. Dwa lata to jeszcze sporo czasu, nie warto jeszcze wymieniać butli.
Co do wylatywania w powietrze, to gazownicy albo polecą wyjeździć gaz do końca, albo zrobią podobnie do tego co radzi Oprawca czyli wypuszczą gaz.
Chociaż opisywałem tu już przypadek wymiany wielozaworu bez opróżniania butli, ale to już kompletny hardcore.
  
 
Cytat:
Dziękuję za komplement. Tą oto wiaodmością szanownego Pana potwierdza się moje sprawdzone zdanie, że 'gazownicy' nie dość, że mało kto umie sobie z gazownią poradzić, to jeszcze są chamy i obrażają ludzi. Nieładnie, ale cóż.. W Wersalu się pewnie Pan nie wychowywał, cóż tu chcieć..



1. przypominam, nie jestem gazownikiem.
2. fantastycznie, że klienci gazowników są dobrze wychowani i kulturalni.

Cytat:
jeśli gazownie składają przepite, trzęsące się od delirium, szczerbate i śmierdzące matoły, które nawet wysłowić się nie potrafią,



Czy to nie Twoje słowa, Kulturalny i dobrze wychowany Człowieku?



Z mojej strony temat jest wyczerpany. Szkoda mi czasu na jałowe dyskusje nie wnoszące nic do tematyki lpg, a robiące śmietnik z tego forum.