MotoNews.pl
  

Oczyszczenie układu chłodzenia

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Witam

Jestem od kilku dni posiadaczem Fiata 125P z 1974 roku. W drodze powrotnej po ok. 150 km ( jazda z prędkością 70 - 90 km/h)zatrzymałem się i zauważyłem, że płyn się zagotował - parował ze zbiorniczka wyrównawczego a wcale temperatura wg wskaźnika bie była za wysoka( nie na czerwonym polu). Stąd moje zaniepokojenie, czy aby układ chłodzenia nie był przypadkiem zakamieniony. Jeśli tak to czy należy stosować płukanie octem, kwaskiem cytrynowym ? Nie spowoduje to oderwanie się kamienia i jeszcze gorsze pozatykanie? Z kolei nagrzewnica jest chyba dość dobra bo czuje po kilku minutach jej grzanie w aucie.
Co o tym sądzicie? i jak najlepiej przeczyścić ten układ bez szkody dla niego?

Pozdrawiam
  
 
Na początek to możesz zwyczajnie wyjąć chłodnicę i przepłukać ją wężem ogrodowym. Zawsze można wypłukać dużo błocka. Poza tym jaki masz tam płyn? Być może składa się w 90% z wody po prostu. Płyn trzeba regularnie zmieniać, a u nas ludzie skąpią na ogół na wszystkim i może tam być nawet taki 34-letni...
  
 
Witam

Dzięki za odzew. Otóż z tego co wiem, przez wiele lat w układzie chłodzenia "królowała" tylko woda... Poprzedni właściciel, "starej daty" nie wierzył w wynalazki i tylko ją stosował, co było kłopotliwe w czasie wizyty u kogoś, gdy na powietrzu była już "niepokojąca" temperatura. Po prostu samochód musiał być co jakiś czas przepalany...
Od około roku, dwóch zalane jest borygo...
Co w tym wypadku najbezpieczniej zrobić? Piszesz, żeby na razie tylko samą wodą przepłukać bez wcześniejszego stosowania jakiś "środków"? A może płukanie roztworem z octem?
  
 
Ja swojego Poldiego 1.4 MPI rocznik 1996, gdy w 2007 roku w lato zaczął mi się za często włączać wentylator chłodnicy (płynu ubywało trochę do chwili wystąpienia HGF - słynny defekt uszczelki pod glowicą w silnikach rovera, naprawiłem sobie HGF sam - listopad 2006) ale przez to, ze przez prawie rok dolewałem wody kraniczanki, układ nieco przykamieniłem.
W końcu się wkurzyłem i wziąłem się za to. Poszedłem do sklepu, kupiłem dwie flaszki octu i wlałem do zbiorniczka, uzupełniając ilość. Pojeździłem tak z miesiąc (ze 2000 - 2200 km zrobiłem), kupiłem 5 l różowego boryga, wziąłem miskę i odpuściłem z silnika tą zupę. Wylała się mętna, pełna zgręzów zupa. Gdy w misce się odstało, na dnie były z dobra garść pyłu - rozpuszczonego do postaci piasku, kamienia kotłowego.
Układ przepłukałem pięć razy kranówką, na parkingu, spuszczając płukankę od razu do kanalizacji.
Wyciągnąłem też chłodnicę i przepłukałem w domu, w wannie żeberka chłodnicy, w kierunku odwrotnym od przepływu powietrza. Trochę syfu i błotka się wypłukało, nie powiem.
Od tamtej pory układ chodzi wręcz wzorcowo, w lato 2008, upały po 35 stopni, wentylator włączał się na max minutę. Wcześniej było to półtorej, dwie minuty.
Bardzo pięknie schładza się, silnik zagrzewa się szybko, wszystko chodzi jak trzeba. Nawet wiecznie cieknący trzpień zaworu od nagzrewnicy (słynny przeciek w polonezach), przestał cieknąć. Widać kamień się wypłukał i się doszczelniło.

Zasada jest taka, pisana w mądrych książkach - elementy z aluminium płucze się kwasem, książka podaje, że 10% roztworem KWASU SOLNEGO. (ja wolałem około 4% roztroru octu w chłodziwie). A elementy żeliwne (blok) - płucze się substancjami o odczyniku zasadowym - soda, itd..

Myślę, jednak, że jeśli da się rozsądne stężenie kwasu (ocet), i nie za długo pomoczy (do miesiąca max), to powinno to wystarczyć i nie powinno spowodować jakiś strasznych konsekwencji (korozja od kwasu elementów stalowych, np.).
  
 
Czyli, mógłbym teraz gdy jest borygo dolać do układu 2 butelki (0,5) octu i pojeździć ze 2 tygodnie, spuścić i później popłukać pare razy samą wodą-wlewając ją do układu i zagrzewając silnik ( oczywiście rozgrzany silnik zalewać tylko gorącą wodą) a na końcu wyjąć całą chłodnicę i ją przepłukać np. w wannie, wlewając wodę "od dołu".
Czy dobrze rozumiem?
  
 
Niby tak, ale ja zastosowałem taką metodę, bo samochód musiał być ciągle pod parą i nie mogłem sobie pozwolić na inną zabawę z tym.
Jeśli Twój samochód nie musi non stop jeździć, to spuść stare borygo, kup ze dwie, trzy flaszki octu oraz piątkę wody destylowanej, pomieszaj to razem, mniej więcej pół na pół (żeby wyszło stężenie 5%) i zalej tym układ, pojeździj z tydzień i odpuść to, przepłukując potem kraniczanką ze trzy razy minimum i zalej borygiem.
Nie powinno się nic złego stać. Ale jeśli układ był uszczelniany jakimiś wynalazakami, to może się to rozpuścić.
Jak nie, to ocet pięknie kamyk wypłucze, na mąkę go rozpuści.

ps. nie biorę odpowiedzialności za ww. zabawę. Mi się z poldkiem udało, bo w układzie nikt nic nie kombinował.