oprawca_1978 Polonez Warszawa | Ja swojego Poldiego 1.4 MPI rocznik 1996, gdy w 2007 roku w lato zaczął mi się za często włączać wentylator chłodnicy (płynu ubywało trochę do chwili wystąpienia HGF - słynny defekt uszczelki pod glowicą w silnikach rovera, naprawiłem sobie HGF sam - listopad 2006) ale przez to, ze przez prawie rok dolewałem wody kraniczanki, układ nieco przykamieniłem.
W końcu się wkurzyłem i wziąłem się za to. Poszedłem do sklepu, kupiłem dwie flaszki octu i wlałem do zbiorniczka, uzupełniając ilość. Pojeździłem tak z miesiąc (ze 2000 - 2200 km zrobiłem), kupiłem 5 l różowego boryga, wziąłem miskę i odpuściłem z silnika tą zupę. Wylała się mętna, pełna zgręzów zupa. Gdy w misce się odstało, na dnie były z dobra garść pyłu - rozpuszczonego do postaci piasku, kamienia kotłowego.
Układ przepłukałem pięć razy kranówką, na parkingu, spuszczając płukankę od razu do kanalizacji.
Wyciągnąłem też chłodnicę i przepłukałem w domu, w wannie żeberka chłodnicy, w kierunku odwrotnym od przepływu powietrza. Trochę syfu i błotka się wypłukało, nie powiem.
Od tamtej pory układ chodzi wręcz wzorcowo, w lato 2008, upały po 35 stopni, wentylator włączał się na max minutę. Wcześniej było to półtorej, dwie minuty.
Bardzo pięknie schładza się, silnik zagrzewa się szybko, wszystko chodzi jak trzeba. Nawet wiecznie cieknący trzpień zaworu od nagzrewnicy (słynny przeciek w polonezach), przestał cieknąć. Widać kamień się wypłukał i się doszczelniło.
Zasada jest taka, pisana w mądrych książkach - elementy z aluminium płucze się kwasem, książka podaje, że 10% roztworem KWASU SOLNEGO. (ja wolałem około 4% roztroru octu w chłodziwie). A elementy żeliwne (blok) - płucze się substancjami o odczyniku zasadowym - soda, itd..
Myślę, jednak, że jeśli da się rozsądne stężenie kwasu (ocet), i nie za długo pomoczy (do miesiąca max), to powinno to wystarczyć i nie powinno spowodować jakiś strasznych konsekwencji (korozja od kwasu elementów stalowych, np.). |