[troche OT] najdziwniejsze wypadki

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Z powodu troche nudow na forum (malo postow, no ale w koncu Espera prawie sie nie psuja wiec da sie to zrozumiec ;P ) zarzucam temat o najdziwniejszych wypadkach w jakich uczestniczyliscie / widzieliscie.

Ja moj najdziwniejszy wypadek zaliczylem nie w samochodzie (choc o tym dalej) a na rowerze... zderzylem sie z limuzyna. (wina kierowcy limuzyny). Z samochodu wyskoczyl kierowca, koles z 0,5 litra w rece i ... panstwo mlodzi spieszacy sie na slub ). jako tako pozbieralem sie z ulicy (prawie przelecialem mu przez maske uderzajac w zderzak od prawej strony pod katem 90 stopni) a koles podlatuje z tym 0,5 i proboje mi wreczyc 'w zadosc uczynienei' ... oczywiscie odmowilem . straty minimalne, poszlo lusterko i obdarte ubranko kierownicy... pan dal 80zl, lusterko mialem zapasowe w domu a ubranko zakleilem czarna tasma izolacyjna. wszystko zalatwilismy bez policji.

limuzyna nie miala ZADNYCH uszkodzen bo uderzylem w zderzak przednim kolem i jakos tak dziwnie rower sie odbil (niestety )

Cala sytuacja zdarzyla sie na 100m przed kosciolem

2gie zdarzenie...

jadac do rzeszowa z dziadkiem za kierownica ok 4 rano... dziadek jednak usnal (przyspal)... mimo wypicia kawy. stalo sie to na prostej drodze, jechalismy hyundaiem pony hatback (nie pamietam jaki model, GLX to chyba jest)... przed nami jechal ciagnik taki bez kabiny (same siodelko) z przyczepa i z tej przyczepy dluga rura... jechal tak pol po poboczu, pol po drodze.

no i jak dziadek usnal to jechal tak 40tka na ta rure prosto... 5m przed babcia zaczela krzyczec... dziadek sie przebudzil i pomylil gaz z hamulcem wiec w efekcie samochod sie zerwal w przod i nabil na ta rure...

... do wymiany caly blotnik i do zrobienia przod (byla normalna dziura ... skrzywiona chlodnica... ale "mozna bylo jechac" - dojechalismy, dziadek powiazal sznurkami jak trzeba blotnik a podroz podwrotna zaliczam do najbezpiczniejszych w zyciu (dziadzio jechal ostroznie w 100% ). A jakbyscie slyszeli babcie jak na dziadka bluzgala

nic wiecej dziwnego nie mialem... i nie chce miec
  
 
W 8 klasie podstawówki jakiś palant potrącił wigrusa na którym miałem nieprzyjemność jechać nawet dosyć szybko...
Włączył się hamulec twarzowy - zaczołem trzeć ryjem o asfalt....
Wyglądałem po tym lepiej niż terminator w końcówce filmu....
Qtas nawet się nie zatrzymał
  
 
Ja kiedy dosiadlem swoje pierwsze autko ( BMW 316-stary rekin ) po paru dniach jazdy stojac na skrzyzowaniu uslyszalem przerazliwy pisk opon tuz za mna i.......bum-nowiutki radiowoz jak przypied....mi w dupe to z beemki niewiele zostalo a 2-tygodniowy policyjny polonez poszedł na czesci.Nikomu nic sie nie stało.Panowie policjanci wracali nie calkiem trzezwi z jakiegos szkolenia.
  
 
Druga akcje mialem kiedy wracalem ze znajomymi z Wawy.Zapierdzielamy dosc szybko-muzyczka cicho gra,koledzy juz spia a ja moim Nissanem wyprzedzam na trzeciego.Z na przeciwka koles robi dokladnie to samo-oczywiscie nie zmiescilismy sie wszyscy na szosie i sru lusterkami.U mnie i u niego procz lusterek poszly szyby w drzwiach kierowcy.Zatrzymujemy sie,koles podjezdza i zaczyna sie rozmowa.Moi koledzysprzataja samochod ze szkla i jedyn z nich wyciaga spod siedzenia ....pasztet.Podchodzi do drugiego kierowcy i pyta czemu rzucal w nas pasztetem?Koles nie wie o co chodzi i pojechal dale.Pasztet zostal mi pod fotelem jak zakupy widocznie wiozlem.W drodze powrotnej wypatrywalismy czy ktos chlebem nie rzuca to kanapki bysmy zrobili.Ale bylo gnicie
  
 
Ile tego było. Ogólnie drobiazgi na rowerku. Ludize z Gdańska wiedzą gdzie jest Łostowicka

Jade sobie na wysokości cmentarza w czasie burzy, dopiero się rozpędzałem no i wymusiła pierwszeństwo beczka, musialem się fajnie wyłożyć, wstałem, wyprostowałem kierownice i ruszyłem dalej. Od tamtej pory nie radze jeździć na slickach
Facet z beczki był w lekkim szoku

Zresztą normalnie przekraczam tam 50 km/h oczywiscie gdy nie ma pieszych

Drugi raz sru po betonie przy 35 km/h. Podrapanie lekkie, wstałem i pojechałem dalej.

Raz mocne zainteresowanie Policji moją prędkością. O mały włos nie zdjeli by mnie suszarką

Lusterko zgubiliśmy wracając 7 do domu. Jakis debil za mocno się wychylił, chcąc sprawdzić droge. Polonez koszt 115 zł. W Civicu pewnie z 3-4 razy więcej. Niech ma nauczke fajfus...

Mój dotychczasowy rekord na rowerku to 72 km/h na ul. Wileńskiej. Niektórzy wiedzą gdzie to jest

To takie drobnostki
  
 
Cytat:
2003-08-04 12:27:50, Zoltar pisze:
Od tamtej pory nie radze jeździć na slickach
Facet z beczki był w lekkim szoku



Mozesz sie ze mnie smiac, ale kiedys jezdzilem na slickach w zime (na rowerze oczywiscie). Smiechu bylo co nie miara (co zakret gleba, bardziej utalentowani glebowali nawet na sniegu na prostej drodze

Cytat:
Mój dotychczasowy rekord na rowerku to 72 km/h na ul. Wileńskiej. Niektórzy wiedzą gdzie to jest



Niestety nie moge Cie pobic. Ja maksymalnie pedzilem 57km/h. Mam przekladnie typu 1-1--3-7 tak wiec przy predkosci 45-50km/h zaczyna brakowac mi wyzszych przerzutek... .

A w poblizu nie mam zadnej dobrej drogi z odpowiednim nachyleniem gdzie bez problemu mozna sie rozpedzic do 60-70km/h. Jesli juz takowa jest to z dziurami, a mnie slalom przy takiej predkosci na slickach sie nie marzy...

Z rekordami wiec musze poczekac na jakis wyjazd do miejsca bardziej cywilizowanego (u mnie jak juz gdzies jest "dobry asfalt" to na plaskiej drodze ).