Pomocy (serwisu) we Wroclawiu, padla elektryka

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Panie i Panowie,

Ledwie 2 dni temu zostalem "zoltym" czlonkiem klubu i spedzilem te 2 dni na czytaniu Waszych postow, jak sie okazalo, ze nie zdazylem przeczytac wszystkiego na trasie do Wroclawia padla mi elektryka. Dotarlem juz do Wroclawia, porzucilem poki co Espero pod aso na Kochanowskiego, ale nie wiem czy to dobry wybor - potrzebuje w jeden dzien przywrocic Esperynce sprawnosc, zeby wrocic na srode rano do Szczecina...

Swoja droga nie da sie ukryc, ze uzytkownicy Espero, niekoniecznie klubowicze, sa naprawde niespotykani - stalem w szczerym polu z rozstawionym trojkatem, podniesiona maska i machalem 10 min do przejezdzajacych zeby ktos podstawil sie na moment zeby sie podpiac z kablami i tylko esperak sie zatrzymal oferujac pomoc, a pozniej holowanie nawet 100km do Wrocka

Pozdrawiam poswiatecznie i zycze dobrej nocy, ech, w aso musze byc przed 7 rano...
Olek
  
 
Jakieś szczegóły awarii?
Co nie działa, jakie były tego objawy?
  
 
W tej chwili wlasciwie nic nie dziala, co jest zasilane pradem W ostatnim czasie zmagalem sie z inna dolegliwoscia, jak czytalem na forum nie az taka rzadka, a mianowicie gasnacym rozgrzanym silnikiem (na biegu w czasie jazdy, nie na jalowym) ale to w piatek zaleczyl serwis w Szczecinie wymiana cewki impulsatora w aparacie zaplonowym.

Teraz zas przy rownej predkosci 110km/h auto kaszlnelo 2-3 razy w odstepach mniej wiecej 1,5-2 minuty, potem juz tylko zgasl silnik, choc palily sie kontrolki i chodzil wentylator, a jak sie juz zatrzymalem (zgaslo na luku obwodnicy Nowej Soli, wiec zmykalem jak najdalej sie udalo dotoczyc) to awaryjne popykaly moze ze 2 minuty, a zaplon nawet nie probowal udawac ze wspolpracuje.

Kierowca z Espero, ktory sie zatrzymal z pomoca, mial troche narzedzi, w tym miernik napiec i moj akumulator pokazal napiecie 10,02 czy jakos tak. Zaczelismy ladowanie na kablach i chociaz po kwadransie dociagnelo do 11,65 to nie starczylo to nawet na pelny obrot rozrusznika i spadlo znow gdzies kolo 10 V, a po chwili od odlaczenia kabli znowu wszystko kompletnie zdechlo
  
 
Możliwe przyczyny:
1. Stary akumulator, może nawet zasiarczony.
2. Padł regulator ładowania akumulatora.
3. Padł alternator.
4. W serwisie przy wymianie cewki odłączyli kabel z klemy dodatniej i przy podłączeniu uszkodzili ten idący z alternatora. Przy światłach 2x55 W + praca cewki + wentylator + radyjko 55 Ah na długo nie starczy, (max 1,5 h jazdy).
  
 
Dzieki za odpowiedz mimo poznej pory (ja juz odpadlem, zeby sie zebrac wczesniej). Po kolei:

1. akumulator ma ok. roku, elektrolit pokrywa plytki, wiecej nie bylem w stanie sprawdzic sam;

2. to chyba najtansza opcja?

3. moze byc, choc zastanawiajace jest, ze przy podlaczonym akumulatorze na kablach laduje bardzo wolno, a po odlaczeniu rozladowuje sie blyskawicznie tylko od przekreconej stacyjki (bez swiatel, radia i wentylatorow); moze to nieaktywny immobilizer gdzies ma zwarcie albo jakis kabel sie przepalil i cala para, znaczy prad idzie w gwizdek, tfu, w mase...

4. raczej nie, bo diagnosta robil to na moich oczach (na moment wyszedlem z telefonem, ale nie podejrzewam goscia o taka zlosliwosc, bo akurat wtedy walczyl z wybiciem klina i wymiana uszczelki).

No nic, zwijam sie do warsztatu, skrobne cos po wszystkim
Pozdrawiam wszystkich o tej zbojeckiej godzinie.
  
 
jesli tak szybko sie rozladowywuje mozesz miec gdzies zwarcie np na aku lub rozruszniku. Majac miernik jesli chcesz robic samemu naladuj aku i nie odpalaj a sprawdz w ktorym ukladzie masz pobor pradu wyjmujac pokolei bezpieczniki, moze ktorys uklad robi zwarcie. Wiek aku nie ma znaczenia bo jesli to jakis titan z reala lub jakies eurobateries to moze byc ze aku sie zasiarczyl od zlego napiecia (alternator lub regulator). Moze pomoc wymiana elektrolitu (najtansza opcja, serwisy z aku robia takie cuda).
  
 
Ja mialem Aku Boscha i podobnie sie objawiało. Aku miał 2 lata i jeden miesiąc ( niestety o jeden miesiąc za dużo bo Bosch nie uznał rekojmi ) I co sie okazalo- zwarcie na celach?
  
 
Witam,

I po wyroku - padniety alternator. Wczoraj nic, a dzis po wlozeniu nowego aku na probe i odpaleniu, elegancko zapalila sie kontrolka braku ladowania, do tego lozyska alternatora tak wyja i napier... ze kompletnie nic nie slychac przy podniesionej masce.

Goscie z aso na Kochanowskiego sprawdzili jeszcze woltomierzem dla porzadku ze nie ma ladowania i jak rzucili cyfra za wymiane to z kolei ja zawylem glosniej niz ten alternator - nowy 550zl, zestaw czesci do wymiany plus lozyska 380zl, a do tego robocizna, wiec wychodzi wlasciwie tyle samo.

Kurcze, zal, ze mam cisnienie i musze wracac dzis do Szczecina, bo czuje w moczu ze wymiana gdziekolwiek z kupionym z marszu gdzies alternatorem wyszlaby ze 200zl mniej
sumujac z wymiana chlodnicy, reaktywacja klimy i wymiana cewki z zeszlego tygodnia jestem lzejszy o 1.300zl
  
 
Masz rację, nowy alternator na Allegro od 265 pln, a sama wymiana łożysk to wydatek około 150 pln z robocizną.

Może być tylko problem z wyciągnięciem łożyska z obudowy alternatora (ponoć jest na stałe).
  
 
Słuchaj przed sprzedażą auta wymieniałem Alternator na nowy w ASO. Pasował od Lanosa tylko przełożyli koło pasowe. Od Espero nowy kosztował oryginał 680 a ten od lanosa z przekładką koła 380 plus 160 robota. Wymieniłem i sprzedałem auto
  
 
No nic, rachunek za naprawe to prawie 700zl, bo wymienili jeszcze czujnik ladowania i dokonali malej reanimacji akumulatora, boli jak szlag, ale nie bylo wyjscia, w tym wypadku czas to tez pieniadz.

Ale mam wiekszy problem - przesunalem powrot do domu na jutro, a juz w drodze z ASO powrocil stary problem gasnacego silnika (piatkowa wymiana cewki impulsatora nie pomogla niestety). To juz przestaje byc zabawne, jak w ciagu 7 dni puszczasz ok 1.500zl i dalej jestes w samym srodku czarnej dupy bo Esperak gasnie po rozgrzaniu w najmniej oczekiwanym momencie-na jalowym dojezdzajac do swiatel, na gazie przy wyprzedzaniu itp. Ok, jest plus, ze po chwili daje sie odpalic, ale jak da mu sie ze 20 sec. i zakreci ze 4-5 razy rozrusznikiem.

No nic, w kazdym razie jedzie, wiec i tak jestem o krok do przodu

  
 
IMO to moze byc silniczek krokowy, na allegro do kupienia 40-50 zł, wymienisz sam. Kwota żadna przy Twoich dotychczasowych wydatkach...
  
 
moje pierwsze podejrzenie padlo na silniczek krokowy, ale mechanik go wyczyscil tydzien temu i powiedzial ze "chodzi". Jak wroce do chaty to i tak pewnie go wymienie dla spokoju, chociaz na forum w ktoryms z watkow czytalem, ze podobne objawy moga byc skutkiem niesprawnego czujnika lambda (hurra, tez groszowa sprawa) albo modulu elektronicznego w aparacie zaplonowym (leee, to juz 150-200zl na allegro)...
  
 
Cytat:
2009-04-14 23:01:15, oluslawus pisze:
moje pierwsze podejrzenie padlo na silniczek krokowy, ale mechanik go wyczyscil tydzien temu i powiedzial ze "chodzi".



U mnie silnik krokowy też chodził i też go czyściłem. Przez chwilę lepiej i znowu po pewnym czasie zaczynał gasnąć. Zakupiłem na allegro nowy za całe 29 zł i od tamtego momentu mam spokój (a od wymiany upłynęło już trochę czasu).
  
 
Pewnie tez tak zrobie po powrocie do domu, mam nadzieje ze jakos dociagne
  
 
Udalo sie!

Ale co ciekawe - zgaslo tylko raz i to w ciekawych okolicznosciach - po godzinie jazdy, wlaczylem klime, pohulala 15 minut, wylaczylem ja, a mniej wiecej 5 minut pozniej zgasl silnik. Odpalil jeszcze w trakcie jazdy, gdzies za 4-6 razem, potem przez 400 km klimy nie wlaczalem i nie bylo problemu.

Wydaje sie wiec, ze to nie ma zwiazku z silniczkiem krokowym, ale jaki ma zwiazek klima po jej wylaczeniu na gasnacy silnik?!

Zaczelo mi cos kielkowac po glowie, ze to moze jakis problem ukladu dolotu powietrza, ale nie wiem jak to ugryzc. Z drugiej strony w taki sam sposob silnik gasl okazjonalnie od 2 miesiecy, a klime reaktywowalem dopiero w ostatni piatek...
  
 
W wolnej chwili wymienilem wreszcie silniczek krokowy, faktycznie kultura pracy na wolnych obrotach wyraznie sie poprawila, 850 trzyma jak tonacy brzytwy Wczesniej juz przestalo gasnac, wiec cholera nie wiem, czy samo przeszlo, czy tylko sie przyczailo to nieszczescie i skoczy na kark w najmniej oczekiwanej chwili czy jak?!

Czekam jeszcze na nowe przewody WN i swiece, ktore zamowilem w zeszlym tygodniu na allegro w akcie desperacji (swoja droga ciekawe, z oferty wynika ze komplet NGK, kable + swiece, jest za 79 zl, ale uwierze jak zobacze przesylke) i zobaczymy.

Sprawdzilem tez dolot powietrza, wydaje sie szczelny, chociaz z tej gumowej harmonijki przy przepustnicy wygarnalem ze srodka ze dwie garscie szlamu - nie za duzo tego blota w tym miejscu?
  
 
Jak mozna sie bylo spodziewac - swiece i owszem, NGK, ale przewody WN to paczka niby oryginalnych przewodow do Espero 2.0 Made in Korea, ale autora nigdzie nie widac...

Za to epopeja gasnacego silnika okazala sie jak na razie banalnie prosta, ze az dziwna - po jezdzeniu z jakimis zabawkami podpietymi do ECU, testowaniu na stanowisku diagnostycznym, sprawdzaniu napiec na poszczegolnych obwodach po pol dnia okazalo sie, ze wina tkwi w ... kostce stacyjki. Po wymianie kostki, a pozniej juz z rozpedu tez i kabli WN + swiece zapala i hula jak powinno.

Zobaczymy co z tego bedzie, poznecam sie jeszcze 2 dni, a potem kurs do Warszawy i z powrotem, sie okaze...

I jak zwykle kiedy dzieje sie cos dobrego, spotkalem klubowicza w serwisie