Klient pozwał Toyotę Motor Poland

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Niewiem czy to już czytaliście

Klient pozwał Toyotę Motor Poland


Zakup samochodu u autoryzowanego dealera znanej marki nie zapewnia uniknięcia kłopotów z pojazdem. Bo jeśli fabryka wycofa się ze współpracy z nieuczciwym przedstawicielem, sprawiedliwości można szukać tylko w sądzie

Józef Kot na wiosnę 2000 r. postanowił nabyć samochód. Chciał, żeby był nowy i dobry. Wybrał się więc do autoryzowanego dealera Toyoty w Krakowie - Firmy Handlowej "Astir". Za blisko 50 tys. zł kupił model toyota corolla lifback. W salonie zapewniono go, że to pojazd z 2000 r. Już w czerwcu samochód zaczął się psuć. Na początek przestał pracować obrotomierz. Usterkę usunięto, ale naprawy nie zapisano w książce gwarancyjnej samochodu.

- A zaraz potem zauważyłem, że silnik pracuje głośno i nierównomiernie. Tylne zawieszenie też zaczęło się psuć i głośno się tłukło - opowiada właściciel auta. - Samochód był nadal na gwarancji. Zgłosiłem się do salonu. Odmówiono mi jego sprawdzenia, stwierdzając, że "przecież jeździ".

W grudniu 2000 r. Józef Kot, prowadząc toyotę, zderzył się czołowo z innym pojazdem. Podczas powypadkowych oględzin licencjonowany rzeczoznawca w oficjalnym raporcie stwierdził, że "znacznie skorodowane dolne części tylnych amortyzatorów, całkowicie nowe szczęki hamulców tylnych oraz różnice oznaczeń rzeczywistych i katalogowych nasuwają sugestię, że zawieszenie tylne badanego samochodu nie jest zawieszeniem tylnym z tego modelu pojazdu, lecz ze starszego modelu, i to jeszcze zawieszeniem używanym."

Z taką opinią właściciel postanowił zgłosić się do dealera, by ten wyjaśnił sprawę.

- Już wtedy podejrzewałem, że zamiast fabrycznie nowego pojazdu sprzedał mi samochód z używanymi częściami - opowiada Józef Kot.

Ale w siedzibie przedstawiciela Toyoty czekała go niespodzianka. Salon już nie istniał. W warszawskiej centrali firmy dowiedział się, że właśnie wygasła umowa pomiędzy Toyota Motor Poland a Firmą Handlową "Astir". Warszawskie kierownictwo w specjalnym piśmie wyraziło nadzieję "że powyższe działania wpłyną na wzrost Państwa zadowolenia z usług świadczonych przez Toyotę w Krakowie".

Pan Kot nie był jednak zadowolony. Nikt już nie chciał uwzględnić jego pretensji, choć auto nadal miało ważną gwarancję. Samochód naprawił za pieniądze z ubezpieczenia. We wrześniu 2001 r. znów miał stłuczkę. Tym razem rzeczoznawcy stwierdzili wadliwie działanie systemu hamulcowego, co było przyczyną kolizji.

- Mimo tych argumentów firma Toyota znów odmówiła mi uwzględnienia reklamacji - oburza się Józef Kot. - Nie chcieli nawet słyszeć o wymianie samochodu na nowy lub zwrocie gotówki.

Klient zwrócił się o pomoc do Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Rzeczoznawców Techniki Motoryzacyjnej i Ruchu Drogowego. Ekspert organizacji po szczegółowej oględzinach samochodu stwierdził "ewidentne próby naciągania klienta, który w dobrej wierze kupił samochód, mając nadzieję, że wszystkie jego elementy są sprawne i niezużyte. (...) Dlatego też pozew właściciela tego pojazdu do sądu o dostarczenie identycznego pojazdu wolnego od wad lub ekwiwalentnie jego równowartości, jest w zupełności zasadny".

- Postanowiłem więc skierować sprawę do sądu - wyjaśnia Józef Kot.

Toyota Motor Poland nadal nie czuje się winna.

- To, że nie kontynuujemy już współpracy z firmą Astir w Krakowie, nie oznacza, że ta firma oszukiwała klientów. Nie wiem dokładnie, dlaczego zrezygnowaliśmy z usług tego dealera - twierdzi Agnieszka Górnicka, która z ramienia Toyoty Motor Poland zajmuje się sprawą Józefa Kota. - Naszym zdaniem nie ma możliwości, by w drodze z fabryki do salonu w samochodzie zostały zmienione części. Oczywiście, klient może dochodzić swoich praw przed sądem.
  
 
Hm,
Ciekawe. Trudno sadzic jak jest, ale n amoj gust TMP powinna ponowsic odpowiedzialnosc za dzialania swoich dealerow.
Chocby dla dobra wlasnego wizerunku.
Niestety mam wrazenie, ze TMP zachowuje sie butnie, zlewajac klientow na zasadzie " I tak kupia"
Szkoda, bo auta sa godne.
  
 
Pięknie pięknie mało dupa nie pęknie.

Kiedyś głośna była sprawa kobiety, która kupiła w Markach Yarisa, w którym pękł blok silnika. Silnik naprawiano! zamiast wymienić, problem nie został rozwiązany, sprawa brzydko śmierdziała, zaangażowała sie prasa i TV, a Toyota odmawiała wymiany auta.

Takie przypadki sie zdarzają, niestety.
  
 
Trochę wygląda to tak jakby się wypinali na tą sprawę...to że ginie pośrednik nie oznacza zaginięcie obowiązku gwarancyjnego przez producenta.... Powinni to sami sprawdzić, jeśli zawinił pośrednik (tak też może być) to stety niestety facet na drodze cywilnej musiałby wyegzekwować straty sam bezp. od tego gościa... A jeśli sama TMP (możliwe, ale dziwne), to Toyota...
  
 
według mnie to raczej dealer sobie w kulki pogrywał przecież toyta na coś takiego by nie wyrazila zgody
poza tym rozwiązali umowe z tym dealerem więc tam musiało być więcej takich numeró
  
 
Hmm coś mi tu śmierdzi . Jestem z Krakowa i w 2000 roku kupowałam swojego Yarisa, od marca tegoż roku (czyli na wiosnę jak Pan Kot) sprawdzałam krakowskich dealerów i nie było takiego, o jakim tu jest mowa . Może ja się mylę, ale chyba Pan Kot kupił samochód od jakiś oszustów i nie sprawdził czy to jest autoryzowany dealer, może już dużo wcześniej stracił ten punkt autoryzacje. Trudno żeby TMP brała w takim przypadku odpowiedzialność. Zanim wyjadę z jakimś biurem podróży na wakacje to je dokładnie sprawdzam, zanim kupię samochód sprawdzam dealera. Mniej zaufania do ludzi, niej kłopotów później.

Pozdrawiam
Katka


  
 
Albo jst to ściema wprowadzona przez konkurencję
  
 
mój kolega tez pozwał toyote
posiada corolle 3d '98(chyba) 1,6 no i za czeła mu sie rozchodzic szpara miedzy dzwimi a błotnikiem miła ponad 2cm
auto kupil wsalonie i nimialo zadnego dzwona
było obnizone przez TTE sprawa dotej pory sie nie odbyła
  
 
Tak źle
  
 
Cytat:
2003-08-19 11:54:42, zyzy pisze:
mój kolega tez pozwał toyote
posiada corolle 3d '98(chyba) 1,6 no i za czeła mu sie rozchodzic szpara miedzy dzwimi a błotnikiem miła ponad 2cm
auto kupil wsalonie i nimialo zadnego dzwona
było obnizone przez TTE sprawa dotej pory sie nie odbyła



Hehe, konstrukcja zaczęła się zapewne rozłazić po obniżeniu auta. tak to jest z tym przyglebianiem
  
 
Kupił obniżoną od razu w salonie??? Czy obniżali na jego polecenie?
Ale masakra!