Polonez Caro 1.6 GLI 1995 L-114

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Od dłuższego czasu jestem użytkownikiem tego forum i jakoś nie było okazji przedstawić mojego Poldka. Niektórzy mnie kojarzą z FSO Motoklubu i FPM. Dziś czas opisać Poldka tutaj.




Przygoda z Polonezem rozpoczęła się 24 czerwca 1995 r., kiedy to tata (ze mną oczywiście - musiał mnie zabrać xD) pojechał kupić nowiutkiego, prosto z placu dealera Poloneza Caro 1.6 GLI. Miał być czerwony, ale po małym zamieszaniu okazało się, że fabryka przysłała... antracytowego L-114. Pamiętam, jak dziś - przed wyjazdem gołąb narobił nam na maskę, co chyba oznaczało, że opatrzność nad nami czuwa



Mijało trzynaście lat spokojnej, bezstresowej eksploatacji. Wymieniano opony, oleje, filtry, klocki hamulcowe... Sielanka. Największm problemem była awaria modułu wtryskowego. Poza tym - spokój.

Rok temu tata zmarł i auto przeszło na mnie. Miałem w maju 2008 r. małą kolizję w wyniku której wymieniono lewy, przedni błotnik.

Stan blach? Bardzo dobry. Nie powiem, że celujący, bo gdzieniegdzie - pod spojlerem, na rantach drzwi pojawiają się malutkie ogniska korozji. ALE nie są ani specjalnie widoczne, ani specjalnie groźne. Lakier prezentuje się dobrze, na razie nie woskuję, tylko gruntownie myję za każdym razem.



Od momentu, gdy autem jeżdżę tylko ja, czyli od lipca 2008 r., wymieniłem nagrzewnicę (ciekło pod fotelem pasażera z przodu, a nadmuch nie działał jak trzeba), oleje i filtry. I spokojnie, czternasty rok auto jeździ po Częstochowie.

Ten rok to wielkie inwestycje w Poloneza. Kasy nie mam za dużo, ale systematycznie odkładam na porządne akcesoria. Lista nowości:
- alufelgi 13" FSO pięcioramienne, sztuk 4, cena 450 zł (z przesyłką);
- opony letnie Fulda EcoControl 175/70 R13, sztuk 4, cena 560 zł;
- radio EasyTouch Shuttle, cena 349 zł;
- pokrowce dedykowane, cena 99 zł;
- diody w postojówkach z przodu, cena 8 zł;
- diody w przeciwmgielnych tylnych, cena 15 zł;
- piesek z kiwającą główką z kolekcji Kultowych Aut PRLu, cena: gratis;
- listwa chromowana na drzwiach, cena: 19,90 zł.

Jak widać, wszystko podporządkowane estetyce i bezpieczeństwu (opony). Teraz zakupię jeszcze komplet zimówek (dotychczasowe nie nadają się już do niczego ( ), okazyjnie dedykowany podłokietnik.

Myślę jeszcze nad białymi tarczami zegarów ale nie wiem, czy dam radę sam je zamontować ;/

  
 
Bardzo pięknie utrzymany samochód. Na Twoim miejscu zostawiłbym jednak tarcze zegarów takimi jakie są. Dla mnie przynajmniej najładniejszy Polonez to Polonez w oryginale. Wszelkie upiększenia typu białe tarczki itp. trochę uderzają mnie tuningiem "made by Tesco". Właśnie pozostawienie Poloneza jako oryginał wyróżnia go z tłumu Polonezów "po tuningu". Ale Twój samochód - zrobisz i tak po swojemu.


[ wiadomość edytowana przez: MichalSW dnia 2009-07-18 18:24:47 ]
  
 
Jaki tam masz kilometraż ?
  
 
Licznik pokazuje około 64 400 km, ALE przy 20 000 km był na gwarancji wymieniany bo się popsuł, czyli łącznie 84 400 km.
  
 
Ach łza się w oku zakręciła miałem takiego kiedyś też 95,

bardzo ładny egzemplarz, dbaj o niego i niech ci służy
  
 
Ponieważ nie mogłem znaleźć atrapy Orciari, to ... sam ją zrobiłem Nie wyszła tak, jakbym chciał, ale ujdzie.



  
 
Oj ! lipa straszna
  
 
Lipa. Jak sie pozbędziesz literek FSO i machniesz w matowym to jakoś ujdzie.

-----------------
"Nigdy mnie nie zawiódł, nie zdradził ani raz.
To wspaniała jest maszyna, choć ma już ze 40 lat.
Fiacior mój to jest to, kocham go..."
  
 
Panowie, dzięki za uwagi, bo spodziewałem się takich reakcji, ale były mi potrzebne. Nie ma tego złego, co na dobre nie idzie. Atrapę robiłem na zakupionej dodatkowo sztuce, więc podmieniłem na oryginał. Przystępując do prac myślałem, że efekt będzie lepszy, no ale rzeźbienie w plastiku okazało się trudniejsze niż mi się wydawało. ALE jestem teraz mądrzejszy na przyszłość Na razie skupię się na zakupie podłokietnika (tu raczej niczego nie spieprzę), a potem atrapki Orciari.
  
 
Polonezów Caro w stanie wizualnym bliskim ideałowi już się nie spotyka, dlatego najpiękniejsze są w oryginale. Absolutnie go nie psuj żadnym pseudotuningiem. Ja bym się nie bawił też w żadne Oriciari (wywaliłbym ten spoiler z tyłu). Alufelgi są OK.

Poza tym - ładna sztuka
  
 
Fascynuje mnie to przekonanie strasznie w Polsce popularne, że nie należy w żadnym wypadku niczego zmieniać bo auto to jest ciekawe wyłącznie w oryginale... (Ciekawe, że reszta świata nie ma takich uprzedzeń). A miejsce dla aut w 100% oryginalnych to jest w muzeum, w muzeum... No, a już zupełnie nie rozumiem pomysłów żeby nie montować rzeczy, które w Polonezach montowała fabryka. Przerabiaj go sobie do woli - przecież to auto ma Tobie przynosić przyjemność, a nie ludziom którzy tylko go oglądają od czasu do czasu na forum.


[ wiadomość edytowana przez: Grzech dnia 2009-07-26 13:26:51 ]
  
 
Spoiler był oryginalnie zamontowany przez fabrykę, więc go nie wywalę. A Orciari także dostępne było jako akcesorium, więc nie byłoby to przerabianie auta. Z resztą ja nie dążę do zmian, których nie da się cofnąć - wszelkie modyfikacje są odwracalne w tym egzemplarzu
  
 
Myślę, że "polska abberacja umysłowa" wynika z faktu iż u nas tylko Polonez Caro miał jakieś fabryczne dodatki zmieniającego wygląd, a reszta zawsze wyglądała tak samo... Warto czasem popatrzeć na odpowiedniki zachodnie i zobaczyć jak bardzo auto w fabrycznej wersji "luksus" różni się wyglądem od wersji "standard". Tam pomysł o nie montowaniu akcesoriów do auta bo ma być "oryginalne" nikomu by po prostu nie przyszedł do głowy. Ja bym mu jeszcze trochę zmian powprowadzał bo Caro to takie auto nieco bez wyrazu jak wygląda w 100% tak jak to sobie projektant umyślił...
  
 
Jasne, lepiej odwalić rzeźbę i wmawiać sobie że jest fajnie. Problem jest tylko taki, że z reguły jedyną osobą, której ów "tuning" się podoba, jest właściciel auta

Ale co tam - wasz cyrk, wasze małpy...
  
 
A komuż innemu ma się nie podobać jak nie posiadaczowi auta?
  
 
Cytat:
2009-07-26 17:20:04, Grzech pisze:
A komuż innemu ma się nie podobać jak nie posiadaczowi auta?



W tym zdaniu jest zaprzeczenie tego co forsujesz...
  
 
No dobra, widzę że Grzech nadal nie rozumie. Otóż liczba egzemplarzy Polonezów Caro, które oparły się procesowi biodegradacji jest już niewielka. Z miesiąca na miesiąc, roku na rok będzie oczywiście malała. Dlatego gdy widzę, że człowiek ma jakąś zadbaną sztukę, to aż mnie skręca na myśl, że będzie ją psuł jakimś badziewnym pseudotuningiem. Ostatnie Caro "Minus" wyjechało z fabryki 11lat temu, o ile się nie mylę. To naprawdę kupa czasu, zważywszy na fakt, że odporność na korozję była niewielka. A to jest najważniejszy czynnik który zabija auto. Dopóki buda zdrowa, to jakoś da się przedłużyć żywot. Jednak gdy buda gnije, nie ma już co ratować.

Szanujmy to co pozostało jeszcze z naszej motoryzacji.

Oczywiście, jeśli kolega znajdzie gdzieś kompletny zestaw Oriciari (oryginalny) to nie będzie tragedii, jak go założy. Tyle że to już dobije to auto (te "wspaniałe" listwy drzwiowe skutecznie spowodują korozję drzwi). Oby obyło się tylko bez pseudotuningu, rzeźby i druciarstwa.

To tyle z mojej strony. Pozdrawiam!
  
 
Mam pytanie - czemu samochód, w którym miły kolega ma fabryczny spoiler i chce sobie założyć podłokietnik ma tu służyc za symbol "pseudotuningu, rzeźby i druciarstwa."? Jak ktoś tak strasznie kocha Polonezy Caro w oryginale to sobie powinien takowego kupić, hołubić i świecić przykładem, a nie komuś innemu to wmawiać. (Samemu jeżdżąc Omegą...).

Ja mam czyste sumienie. Posiadam aktualnie w domu dwa Polonezy. Jednego w stanie 99% zgodnym z oryginałem (w każdej chwili można zrobić 100%) i jednego, który docelowo będzie zgodny może w 25%. Zachęcam do naśladownictwa.



[ wiadomość edytowana przez: Grzech dnia 2009-07-26 18:47:44 ]