Dalej jedziemy na maxa.....

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Jest taka piosenka nie gumbasa ale chyba qbasa i przyjaciół pt: "Na maxa" czy jakos tak. Taka agroturystyczna piosenka o chłopakach którzy po odpoczynku w cieniu traktora wsiadają do swoich wypasionych fur i jadą na maxa mając wszystko w skwierczącym odbycie. Ostatnio WE pracy rozgorzała u mnie dyskusja na temat jazdy z maksymalną prędkością w wyniku której zacząłem przeszukiwania forów szukając podobnych wątków. Był taki na forum motoryzacyjnym GW ale ni cholery nie moge go znaleźć. Zatem tu i teraz chciałem się spytac jakiego rodzaju ryzyko niesie za sobą w przypadku kluskofona jazda z prędkością maksymalną, oczywiście na długim odcinku trasy? "Wybitni znawcy" tematu u mnie w robicie, własciciele tojot, mendziaków, i innego asortymentuu twierdzą, że ekstremum doznań prędkościowych obarczone jest fochami korbowodu i jego ucieczką bokiem, tudzież wydmuchaniem uszczelek w silniku. Rzecz jasna o spalaniu zdecydowanie wiekszym nie wspominam. Coś nie do końca się z tym zgadzam bo tak SE myślę, że jak jakiś skórzany łeb zaprojektował kluskę to w naturze tej konstrukcji jest zabezpieczenie przed nadmierną prędkościa obrotową silnika, większą niż prędkość maksymalna.....czy tak jest? Podpowiedzcie.
  
 
Masz rację Zupper, Twoje rozumowanie jest jak najbardziej słuszne. Powiem więcej, może ktoś wytłumaczy mi jaka jest różnica pomiędzy śmiganiem na maxa, a pałowaniem spod swiateł
np. w warunkach warszawskiej aglomeracji...

Rozmawiamy o prędkości obrotowej silnika,
a nie o prędkości maksymalnej pojazdu.

Silnik w jednym jak i w drugim przypadku obciążony jest tak samo.

Reasumując w aucie 10+ lat, ma prawo wy*rac się praktycznie wszystko, zależy to tylko od użytkownika/użytkowników.

Z pewnością jazda przez dłuższy czas MOŻE, ale nie musi mieć negatywny wpływ ale tylko w przypadkach aut, zaniedbanych, zajeżdżonych,

a to naszych fur raczej nie dotyczy ?

Mam nadzieję, że zgrabnie udało mi się przekazać co poeta miał na myśli...
  
 
moja podpowiedz z życia,przetestowane
1 mój stary kurowóz kombi 2.0 16 v na gazowni , przebieg 211 tyś , z pod niemieckiej granicy autostradą a4 non stop 215 i niechciała więcej , po wypaleniu butli załączyłem benzyne i prędkosć spadła o 5 km h ? dziwne, przejechałem łączni na tkzw maxa 230 km , skończyło sie na
wydmuchana uszczelka kolektora wydechowego
wydmuchana strumiennica , szmaty powypadały z tyłka
brak płynu , około 0.5 litra
delirium z wrażeń
ponadto nic nie zdechło
2
3.0 v6
powrót z rzymu
czyli z lotniska z pyrzyc do wrocka
moja ślubna spała więc licznik wskazywał 220 do 227 nie próbowałem więcej bo i tak oszukuje
spaliła 16 na setke , nie stało sie nic
ale po ostatnich rodzinnych przeżyciach nie przekraczam 140 stu
. ale sie rozpisałem.
pa
  
 
Cytat:
2009-10-08 10:19:47, zupper pisze:
Zatem tu i teraz chciałem się spytac jakiego rodzaju ryzyko niesie za sobą w przypadku kluskofona jazda z prędkością maksymalną, oczywiście na długim odcinku trasy? "Wybitni znawcy" tematu u mnie w robicie, własciciele tojot, mendziaków, i innego asortymentuu twierdzą, że ekstremum doznań prędkościowych obarczone jest fochami korbowodu i jego ucieczką bokiem, tudzież wydmuchaniem uszczelek w silniku. Rzecz jasna o spalaniu zdecydowanie wiekszym nie wspominam. Coś nie do końca się z tym zgadzam bo tak SE myślę, że jak jakiś skórzany łeb zaprojektował kluskę to w naturze tej konstrukcji jest zabezpieczenie przed nadmierną prędkościa obrotową silnika, większą niż prędkość maksymalna.....czy tak jest? Podpowiedzcie.


"znawcy" mają trochę racji.
złomega dość często gubi korby czy uszczelki, niekoniecznie trzeba "pałować" - ot, taki feler Pałowanie na maxa to na pewno większe obciążenie ukł chłodzenia, można łatwo przegrzać jak zamulony, wtedy wiadomo. Jak fura nowa - można walić maxa. Jak stara - zalecam na długim odcinku "dla zdrowotności" ze 20% mniej jak max i obserwację temp.

zupper coś pamiętam że dyfer dałeś krótki? Jeśli tak, wyliczenia "skórzanego łba" już nie są aktualne, Vmax wyjdzie na odcince
  
 
Zupper Toyka yaris 1,4 d 330 km 2h,36 m oceń sam czy to był maks dla niej? Fordzik 1,6 190 przez 88 km maks?

Do limuzyn wkład sie duże silniki włąśnie po to by jechać z duzymi prędkościami bardzo długo.
W starych autach tzw maks powoduje szybsze wysrania się tego co ma się wysrać. Dobrze jest kontrolować temp oleju i wody.

Najgorasza rzecz jaką mozna zrobić to po tak zwanym maksie przez 100 km od górnej prędkosci wrzucić luz ....wtedy korba może wyjść.
  
 
No właśnie rekorda swe biłem kluskofonem na szalonym odcinku 20 km - wtedy kluska zaminiła się w pędzące imadło ponad 220. Cały czas obserwowałem wskaźnik temperatury, na co jak wiecie jestem przewrazliwiony jak prezes Kaczyński na pytania siedzacego dziennikarza /info z dziś/. Kreska wskaznika temperatury ani drgneła w tym czasie. Stała na ok 92-95. Wrzucenie luzu mi nie grozi bo to afto a ogranicznik predkości zostawiłem na zakupach w galerii, w Warszawie.
  
 
Piotrze a kto wrzuca luz przy ponad 200? :|

Jak jechalismy do Miedzywodzia to z Gumbasem nie szczedzilismy i ponizej 200 to schodzilismy tylko przed bramkami albo jak ktos sie wlokl 180 lewym pasem Tak to cala A2 cielismy rowno, czyli jakies 250km i coz poza tym, ze u mnie bylo glosno i nie sposob bylo sie dogadac z Gumbasem przez telefon (sluchawka of course), to zadnych innych ubocznych skutkow nie byol.
Co jakis czas warto troche przekrecic silnik po obrotach by sie nie zamulal. Bardzo dobrze to widze po 2.0. Renata jezdzi nia bardzo spokojnie, troche dynamiczniej od emeryta i jak w nia wsiadam, to trzeba ja rozkrecic Tak samo w dluzszej trasie silnik jakby dostaje skrzydel. oczywiscie nie mozna tego mylic z katowaniem a'la pan z BMW.
Tak wiec raz na jakis czas trzeba depnac w pedal i dac silnikowi troche ruchu ale jak ze wszystkim z umiarem i bez (prze)sadyzmu
  
 
Masz fatboy rację moja była 2.0 po przegonieniu z Międzywodzia na A2 jakiś czas była nawet całkiem żwawa ale potem się znowu zamuliła jazdą po mieście i zmieniłem ją na 3.0