Wyprzedzanie??!!

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Czegoś tutaj nie rozumiem. Sytuacja jest jasna, i tak banalna że nawet nie wiem jak to opisać. Dziś wieczór. Wyjeżdżam z parkingu i jadę sobie kilkanaście sekund ulicą ok 20km/h w celu nawrócenia na wjeździe do jakiejś posesji z lewej strony, kilkanaście metrów dalej. Patrze, z tyłu jedzie baba na rowerze, dość daleko. Więc włączam kierunkowskaz że zaraz będę skręcał i trzymam się środka jezdni. Dojeżdżam, więc przyhamowuję, i skręcam. A ta jak gdyby nigdy nic TRZASK mi w bok. I pretensje i to i tamto. Zadzwoniłem po Policje, przyjechali, i jeszcze nie wysiedli obiema nogami z auta a już mieli uzgodniona wersję wydarzeń. Że ja wyjeżdżałem z parkingu i powinienem ustąpić nie rozumiejąc że wyjechałem dużo wcześniej jak baba byłe z 50 metrów za mną. I że w ogóle "przecież nie wjechała mi w dupę więc o co chodzi". Babie wlepili mandat za brak świateł itd. a mi 220 za
spowodowanie wypadku i do widzenia.

Wytłumaczcie mi zatem, czy jeśli jadę swoim pasem i chcę wjechać np. do własnego domu po lewej stronie jezdni sygnalizując to jadącym z tyłu dużo wcześniej i hamując w dodatku delikatnie, to czy jadące za mną auta mogą wyprzedzać mnie a ja mimo sygnalizacji zamiaru skrętu muszę je przepuścić?!

Dla mnie naturalnym jest że jeśli ktoś przede mną sygnalizuje skręt w lewo to ja w tym momencie nie mogę rozpocząć jego wyprzedzania.

Bo odnoszę wrażenie że Ci prowincjonalni P.... widząc moje cabrio na Krakowskich blachach zapragnęli utrzeć mi nosa.
  
 
skoro sie nie zgdasz z policjantem to trzeba bylo nie przyjmowac mandatu.
  
 
Jeżeli robisz to powoli i sygnalizujesz kierunkiem dużo wcześniej, to nikt nie ma prawa Ciebie wyprzedzić!
Jeżeli masz dodatkowy pas, to można to zrobić z prawej strony, ale w takiej sytuacji jak Twoja babka zwyczajnie nie zna najprostszych przepisów i czuje się jak święta krowa (bez obrazy, ale często tak jest z rowerzystami).

Acha - zmień tytuł wątku, bo się zaraz ktoś przyczepi
  
 
Cytat:
2010-08-01 08:36:06, smallsize pisze:
skoro sie nie zgdasz z policjantem to trzeba bylo nie przyjmowac mandatu.



dokładnie,teraz to płacz i płać.
  
 
Mówili mi że jest 7 dni na odwołanie się. Czy to prawda? I czy jest szansa na wygranie sprawy?
  
 
Można się odwołać. Jeżeli w jakikolwiek sposób udowodnisz (np. świadek), że było tak, jak opowiadasz, to masz szansę sprawę wygrać.
  
 
Świadków mam pięciu. I było tak jak mówię. Po prostu miksery mnie tak zaskoczyły swoimi wyimaginowanymi przepisami że opadły mi ręce na tyle że nie miałem ochoty się wykłócać. Ale czy w ogóle, patrząc obiektywnie, jest sens za te 220zł paprać się w sprawy sądowe?

Dodam jeszcze że zatrzymują mnie co najmniej raz w tygodniu. Od kiedy przeprowadziłem się na wieś, jak tylko mnie widzą od razu HALT i rutynowa kontrola trzeźwości, wyposażenia, nawet datę gaśnicy sprawdzają. Coraz mocniej wierzę w to że po prostu za bardzo wybijam się z tłumu Golfiaży i Calibrowców (z walącymi w niebogłosy tubami z Allegro (przesyłka gratis) w bagażnikach) i w końcu spełnili swoje życiowe marzenie, karając mnie za coś czego nie zrobiłem.

Ps. Post gniewny ale prawdziwy.
  
 
Jeżeli masz 5 świadków - sprawa dla mnie byłaby prosta Ja na Twoim miejscu w dodatku wniosłbym pozew na smurfy za ich niekompetencję.

It's up to you, jeżeli chcesz sie ciągać po sądach - do wygrania wg mnie

Pzdr.


[ wiadomość edytowana przez: Shingo dnia 2010-08-02 00:52:51 ]
  
 
Możesz próbować walczyć, ale zrobiłeś duży błąd - przyjąłeś mandat!
Jak się nie jest winnym nie przyjmuje się mandatu.
  
 
Tak wiem, ale pomyślałem ze może faktycznie mi się coś pomyliło i wolałem nie ryzykować płacenia dodatkowo kosztów sprawy. Dopiero jak emocje opadły pomyślałem sobie CO DO CHOLERY?! Żałuje teraz że nie odwołałem się od mandatu. I chyba się odwoływał nie będę. Sprawa wyjaśniła się szybciej niż myślałem. Okazało się że jeden ze smerfów jest mężem chrześnicy mojej mamy, dopiero dziś rano skojarzyłem jego twarz. To małe miasto . I po rodzince krok po kroku sprawa już załatwiona i dogadana. Chyba typ nie chce mieć syfu w (niestety) rodzinie i w wyniku tego aktualnie oczekuję ustalonego zwrotu moich 220zł . Ciekaw jestem tylko jak mi to wyjaśni...podzielę się z wami tą wiedzą.
  
 
A punkty za kolizję? Chyba 6 szt. Też przejmie?

-----------------
Zachodniopomorska Elita
www.motospamerzy.pl

*Escort Turnier Ghia 1,8 TD 1999
>Escort 3d 1,6 16V 105 KM 1996
  
 
Jesli nie bylo podwojnej ciaglej to jest to "nieupewnienie sie co do mozliwosci skretu" tym bardziej ze baba wjechala Ci w bok czyli zaczela juz wyprzedzac. Troche chore to jest ale juz sie z takim czyms spotkalem
  
 
no nieciekawa ta sytuacja trochę. mogłeś od razu nie przyjmować. koszty sprawy są nie wielkie. sam kiedyś miałem sprawę bo nie zgodziłem się z decyzją policjantów i koszty sprawy ze względu na małą wartość nie były narzucone. fakt że sprawę przegrałem i juz nie mialem siły się odwoływać he. jednak jak miałem mandat przed sprawą 200 zł tak po sprawie tyle zostało.
  
 
Prawomocny mandat karny podlega uchyleniu, jeżeli grzywnę nałożono za czyn niebędący czynem zabronionym jako wykroczenie. Uchylenie następuje na wniosek ukaranego złożony w zawitym terminie 7 dni od daty uprawomocnienia się mandatu lub z urzędu.

Jeżeli masz wystawiony mandat za wykroczenie które istnieje, podpisales sie pod tym, przyznales do winy, pozostaje tylko zaplacic.

Sad tylko sprawdza czy wystawiony mandat jest wystawiony zgodnie z przepisami tzn. istenieje dane wykroczenie, jesli tak to orzeknie zaplate.

Zasada jest jedna: jesli nie jestes pewny nie podpisuj nic.
  
 
Dubel.

[ wiadomość edytowana przez: PlesniaK dnia 2010-08-05 23:55:13 ]
  
 
Co do nieupewnienia się o możliwości skrętu to odpada. Minęły dobre 4-5 sekund od kiedy zobaczyłem ją z boku do momentu wjechania jej w moje drzwi. Albo nie miała hamulców, albo spanikowała, albo nie wiem co. Po prostu zamiast jechać prosto ta zaczęła skręcać w moja stronę jakby mnie namierzyła i celowo wjechała w drzwi. Tym bardziej że to skrzyżowanie, z prawej strony jest odnoga jezdni.

Co do odmowy to jest to tylko iluzoryczna możliwość. Czlowiek ma tylko chwile na decyzje. Lepiej byłoby poczytać w kodeksie, zapytać kogoś lub po prostu na spokojnie się utwierdzić w swoich racjach. A tak to, ktoś pomyśli sobie że to policja więc przepisy powinni znać, a co będzie jak sędzi okaże się zły, albo jak ja tak zidiociałem że nie znam podstawowych przepisów. Zawsze wtedy ktoś wybiera bezpieczniejszą drogę bo boi się że te 200zł trzeba będzie pomnożyć kilkakrotnie kiedy przyjdzie pokryć koszty sprawy, nawet kiedy jest na 99% pewny swoich racji.

A poza tym sprawa się już rozwiązała. Dostałem kasę niestety nie osobiście od smerfa. Unika spotkania jak ognia. Niestety i w rodzinie ma się frajerów, na szczęście nie bliskiej.

I na koniec przestroga. uważajcie na tych którzy nie umieją jeździć. Wystarczy przygłupi smerf żeby zostać oskarżonym o winę w momencie kiedy zostaliśmy najechani przez babę wyprzedzającą nas bez oświetlenia, na skrzyżowaniu w momencie kiedy my pierwsi sygnalizowaliśmy skręt w lewo . I to nawet nie wiedzieć czemu nie musi zostać przebadana alkomatem .

Ps. Ciekawe czy jakbym dostał 7 kulek i przeżył to czy oskarżali by mnie o to że się nie uchyliłem i że nie upewniłem się czy miejsce w którym przebywał jest bezpieczne . Pewnie dostałbym mandat...220zł, najniższy możliwy .

Pozdro!

[ wiadomość edytowana przez: PlesniaK dnia 2010-08-05 23:58:23 ]
  
 
Cytat:
2010-08-05 23:54:55, PlesniaK pisze:
Co do nieupewnienia się o możliwości skrętu to odpada. Minęły dobre 4-5 sekund od kiedy zobaczyłem ją z boku do momentu wjechania jej w moje drzwi. Albo nie miała hamulców, albo spanikowała, albo nie wiem co. Po prostu zamiast jechać prosto ta zaczęła skręcać w moja stronę jakby mnie namierzyła i celowo wjechała w drzwi. Tym bardziej że to skrzyżowanie, z prawej strony jest odnoga jezdni. Co do odmowy to jest to tylko iluzoryczna możliwość. Czlowiek ma tylko chwile na decyzje. Lepiej byłoby poczytać w kodeksie, zapytać kogoś lub po prostu na spokojnie się utwierdzić w swoich racjach. A tak to, ktoś pomyśli sobie że to policja więc przepisy powinni znać, a co będzie jak sędzi okaże się zły, albo jak ja tak zidiociałem że nie znam podstawowych przepisów. Zawsze wtedy ktoś wybiera bezpieczniejszą drogę bo boi się że te 200zł trzeba będzie pomnożyć kilkakrotnie kiedy przyjdzie pokryć koszty sprawy, nawet kiedy jest na 99% pewny swoich racji. A poza tym sprawa się już rozwiązała. Dostałem kasę niestety nie osobiście od smerfa. Unika spotkania jak ognia. Niestety i w rodzinie ma się frajerów, na szczęście nie bliskiej. I na koniec przestroga. uważajcie na tych którzy nie umieją jeździć. Wystarczy przygłupi smerf żeby zostać oskarżonym o winę w momencie kiedy zostaliśmy najechani przez babę wyprzedzającą nas bez oświetlenia, na skrzyżowaniu w momencie kiedy my pierwsi sygnalizowaliśmy skręt w lewo . I to nawet nie wiedzieć czemu nie musi zostać przebadana alkomatem . Ps. Ciekawe czy jakbym dostał 7 kulek i przeżył to czy oskarżali by mnie o to że się nie uchyliłem i że nie upewniłem się czy miejsce w którym przebywał jest bezpieczne . Pewnie dostałbym mandat...220zł, najniższy możliwy . Pozdro! [ wiadomość edytowana przez: PlesniaK dnia 2010-08-05 23:58:23 ]



a drzwi jak naprawisz i za czyja kase?
  
 
Za drzwi nie muszę płacić. Znajomy lakiernik się tym zajmie. Poleciłem go dwóm znajomym którym malował motory więc się odwdzięczy . W sumie to nawet nie musiałbym tego robić, bo po dokładnym przepolerowaniu nie zostało prawie nic. Ale zrobię tą zaprawkę.

Tak więc można powiedzieć że sprawa zakończyła się happy endem, mandat zabulony z kasy smerfa, drzwi okazały się prawie nietknięte. Jedynie te punkty, chociaż nie poinformowali mnie czy w ogóle i ile jeśli tak. Ale co tam. Skoro już smerf wie że jest w mojej rodzinie to może teraz choć trochę zmniejszy się liczba "rutynowych kontroli drogowych". Od wypadku nie miałem żadnej a normalnie byłaby co najmniej jedna może dwie .

[ wiadomość edytowana przez: PlesniaK dnia 2010-08-11 11:25:47 ]
  
 
Cytat:
2010-08-11 11:16:32, PlesniaK pisze:
Za drzwi nie muszę płacić. Znajomy lakiernik się tym zajmie. Poleciłem go dwóm znajomym którym malował motory więc się odwdzięczy . W sumie to nawet nie musiałbym tego robić, bo po dokładnym przepolerowaniu nie zostało prawie nic. Ale zrobię tą zaprawkę. Tak więc można powiedzieć że sprawa zakończyła się happy endem, mandat zabulony z kasy smerfa, drzwi okazały się prawie nietknięte. Jedynie te punkty, chociaż nie poinformowali mnie czy w ogóle i ile jeśli tak. Ale co tam. Skoro już smerf wie że jest w mojej rodzinie to może teraz choć trochę zmniejszy się liczba "rutynowych kontroli drogowych". Od wypadku nie miałem żadnej a normalnie byłaby co najmniej jedna może dwie . [ wiadomość edytowana przez: PlesniaK dnia 2010-08-11 11:25:47 ]



e gadasz. ja mam szybsze i glosniejsze i nie mam kontroli w ogole. co do pkt to idz na policje i ci powiedza ile masz.
  
 
Co do punktów to na blankiecie mandatu jest ich liczba jaką Ci przyznali. Ja za kolizję dostałem 6 i to jest chyba wg taryfikatora za takie wykroczenie.

-----------------
Zachodniopomorska Elita
www.motospamerzy.pl

*Escort Turnier Ghia 1,8 TD 1999
>Escort 3d 1,6 16V 105 KM 1996