[126p] PF 126p 1985r. - Gurden

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Kilka lat temu zakupiłem na dojazdy do roboty Malucha rocznik 85 przejściowa wersja FLa. Służył mi dzielnie, blacharsko był całkiem całkiem. W 2009 roku postanowiłem, że zostanie przeznaczony do imprez typu CA CUP i Rajdu Żubrów. Zafascynowany 126 Gr2 miałem już ustaloną wizję wyglądu i modyfikacji silnika ..... ale ......
W między czasie zbierałem potrzebne części czyli zderzaki, kapliczkę, tapicerkę oraz udało mi się zakupić 3 Bingi 54.
Na szczęście wizja Gr2 po wielu godzinach przemyśleń została wyprostowana i wizualnie zarzucona
Na wiosnę 2010 podjąłem decyzję, że czas zacząć realizować plany. Rozebrałem mojego Fla, z zewnątrz nie wyglądał źle. Dziurawe przednie słupki.... spoko wymieni się, ma przecież zdrowe progi. Dziura w podłodze po stronie pasażera? Wstawi się łatkę.... i po kłopocie. Długa dziura we wnęce koła zapasowego... hmmmm ...no chyba się da..... ściana grodziowa, a właściwie sito ściany grodziowej... może się da??? Popatrzył na to emerytowany blacharz, który wcześniej cerował mojego 125p i ........... niestety stwierdził, że da się, ale lepiej poszukać zdrowszej budy i wyjdzie to taniej....... Po przekalkulowaniu (blacharz, lakier, robocizna, czas to tak z 2000 zł może nie styknąć) zacząłem szukać 126p w lepszym stanie blacharskim. Warunkiem było, że ma to być rocznik max 1984 ze względu na regulamin CA Cup.... W między czasie Mrally zajął się budową silnika według mojej wizji i już niebawem mam nadzieję zakończy pracę nad nim
Rozebrany mój wierny druh w kolorze oliwki extra vergine został odstawiony i czekał na decyzję o swojej przyszłości. Z jednej strony mój pierwszy samochód kupiony za własne pieniądze, w rodzinie od nowości, sentyment wielki bo należał do mojego zmarłego wujka i był przez niego traktowany jak członek rodziny, a z drugiej strony trzeźwo myśląc .... nieopłacalna odbudowa... czas pokaże co z nim dalej.
Szukając maluchów w swojej okolicy obejrzałem kilkanaście w różnym stanie, trafił się nawet takie za 7000 który był wart swej ceny, ale po pierwsze za drogi i szkoda by było go do sportu. We wrześniu na Alledrogo pojawił się pewien pomarańczowy 126p w Mogilanach k/Krakowa. Rocznik 1985, na zdjęciach wyglądał zachęcająco ale cena na poziomie 2700 trochę duża.... Mój znajomy mieszkający też w Mogilanach obejrzał go, co się okazało sprzedający był jego kumplem z wojska Po oględzinach stwierdził że maluch jest bardzo zdrowy blacharsko a przebieg autentyczny na poziom 35 tyś. Wersja malucha.... wnętrze ST a na zewnątrz wczesny FL.
Pojechałem obejrzeć go osobiście i po tygodniu negocjacji i targowaniu ceny zakupiłem go
Jadąc 70 km do domu cały czas miałem na twarzy banana
Kilka wstępnych prac doprowadziło do zabezpieczenia purchli Brunoxem, wymiany paska klinowego i linki ssania, wymiany deski rozdzielczej na nie popękaną i dołożeniu półki po stronie pasażera. Lakier został wypolerowany, wyrzucone zostały listwy boczne i założone chromowane zderzaki. Przed zimą sprzęgło zaczęło szwankować ale naprawę zostawiłem na wiosnę tego roku.
Plan na ten rok to modyfikacja zawieszenia, wstawienie fotelu kubełkowych, montaż silnika Powered by MRally i wystartowanie w CA Cup na Torze Kielce w lipcu.







a tu reszta zdjęć
PF 126p '85 - zdjęcia karoserii






[ wiadomość edytowana przez: gurden dnia 2011-03-15 09:02:09 ]

[ wiadomość edytowana przez: CarvMachine dnia 2011-03-15 11:09:41 ]
[ powód edycji: Regulamin ]
  
 
SuperOes - skoro Cię tak do Kielc ciągnie to polecam.
  
 
Dziś dotarły pasy 3 punktowe SCHROTH.
  
 
Jacie... ale zakurzył się wątek.....

Maluszek aktualnie stoi w garażu i czeka na nowy silnik zmontowany po częściach odzyskanych od MRally, który to zwodził mnie dwa lata....ech... szkoda gadać


Silnik składa się na wałku 111, odchudzone co trzeba i gaźniku Weber IBA 32, zobaczymy co z tego wyniknie, najwyżej wrócimy do jakiegos przerobionego seryjnego gaźnika

w 2011 roku Maluszek zaliczył rajd Św. Krzysztof w Zatorze i nie obyło się bez przygód
Prychał i strzelał, grzał się i w ogóle było dużo zabawy Gdy powiedziałem żonie, że chyba tego rajdu nie ukończymy, myślała, że żartuję ale nie żartowałem i rajdu nie ukończyliśmy....
Maluszek dokulał się jakoś do domu ale do tej pory miło wspominam ten rajd