Polski Fiat 126p 1978 rok.

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Po dziesięciu latach przerwy, znów mam małego fiata. Zawsze chciałem mieć klasyka, a nie udającego go FLa. I koniecznie w kolorze turkusowym, bo takiego miał dziadek i rodzice, wiec kierowany sentymentem szukałem konkretnego egzemplarza.
Łatwo nie było, każdy wie jakie bajońskie sumy osiągają wczesne 126p, więc gdy znalazłem namiar na auto za psi grosz, stwierdziłem, że warto pojechać i obejrzeć. Wraz z Maddogiem naszym oczom ukazał się taki rachityczny dziwoląg:



Przymykając oko na dziadkowe malowanie felg, czy plastikowe zderzaki, stwierdzilismy, że auto nie nosi sladów napraw podłogi, ani takiej nie wymaga. Kilka wgniotek, oraz niefachowo wstawiony błotnik. Ogólnie stan dobry, do remontu.



Sporo czasu zajęła papierologia i umożliwienie legalnego poruszania się po drogach. Stos dokumentów i umów, gdyż pierwsza właścicielka auta zmarła, wiec sprawa spadkowa, a potem przechodziło z rąk do rąk. Przeglądu nie było od 5 lat, zresztą miejsca na pieczątke też juz nie było, a czarne tablice okazały się być rzemieślniczym wyrobem.

Z ciekawostek - dostałem kwity zakupu, karte gwarancyjną, oraz foto sprzed lat:



Tutaj na etapie wyjazdu na przegląd techniczny. To co mogłem zrobić na szybko, zrobiłem, czyli wymieniłem zderzaki. Samo badanie trwało prawie godzine, auto trzepali bardzo szczegółowo, łacznie ze sprawdzeniem ręcznej pompki spryskiwacza..





Tyle na początek Mimo wielu niedoskonałości Fiacior daje mi kupe radości.
  
 
Fajny, taki trochę smieszny
Gratuluje!
  
 
tomek, a jak tam twoj wynalazek jak juz przy smiesznosciach jestesmy? robi sie cos?
  
 
fajny stan jak na 78r

nic tylko zyczyc bezawaryjnosci
  
 
kolor jest piękny
  
 
Tak, jak na swoje lata jest w na prawdę niezłej kondycji blacharskiej.
Podczas przeglądu, diagnosta siedząc w kanale wycedził, że podłoga jest nie od tego auta.. widząc że bladnę wyjaśnił, ze to niemożliwe żeby uchowała się w całości.
Oczywiście w przypadku tego egzemplarza potwierdza się reguła, że fabryka dawała co miała. Rocznik marzec 1978, pierwszy wypust z silnikiem 650, ale tylne słupki są starego typu, bez otworów na pasy, pod stary typ uchylanych szyb.
Nie mając sprecyzowanych planów względem auta, wyczekiwałem wiosny, by móc w końcu wyjechać nim na ulice. Założyłem sobie, że ogarnę je do tego czasu wizualnie, a to co wyjdzie z mechaniki, będę naprawiał na bieżąco.
Zmieniłem ramki reflektorów i lusterka..



Zmyłem biteks z progów..



Sporo dumałem nad felgami. Chciałem koniecznie nowe d124, które jak na złość akurat się skonczyły, a felgi z wybitym "Fiat" które mogłem kupic, nadawały się tylko na złom. Ponieważ rozpoczęcie sezonu było na dniach, zająłem sie tym co mam z takim efektem:







Na trasie stuknęło 20 tys. Ciekawe który raz?



  
 


Śliczny jezd
Gratuluję.
  
 
Sympatyczne autko, zmiana koloru felg niesamowicie zmieniła wygląd samochodu.
  
 
Bardzo ładny, po Cieszynie jezdzi identyczny, mało jest w tym kolorze 126p. Gratulacje!!
  
 
Jeden z moich ulubionych kolorów 126p. Bardzo ładnie wygląda, oby cieszył oczy długie długie lata!
  
 
Trochę ten przedni zderzak razi w oczy bo chyba jest przełamany ? Nie sądziłem z naszej rozmowy że wyrwałeś takiego rodzyna Gratulacje.
  
 
Jeśli chodzi o wnętrze, to jest to wersja po zmianach w 77 roku.
Posiada półkę pod deską rozdzielczą idącą przez całą szerokość auta.
Długo się nie zastanawiając kupiłem nową półkę z miejscem na głośnik, standardową. Podczas ostatniego wypadu doceniłem jednak tą pierwszą i raczej nieprędko ją zmienię. Mieści się tam na prawdę dużo rzeczy.



Mam tez rzemieślnicze fotele, ogłaszałem chęć zakupu zwykłych seryjnych, z nijakim efektem. Czasem szczeście sprzyja i zamiast zwykłych udało sie zdobyć retro kubełki. Dzięki Bedi!
Tak prezentują się pierwsze elementy pakietu Gran Turismo:



Krystalizują się plany wobec auta. tzn wizyta w Kielcach, obserwowanie jazdy Bila i jego kolegi, a przede wszystkim świadomość ilości prac Maddoga nad swoim 126p, dały mi do zrozumienia, żeby móc podjąć walkę na torze, auto musi być radykalnie przerobione, uniemożliwiając uczestnictwo w spokojniejszych imprezach.
Myślę, że poprawie jedynie zawieszenie i silnik, tak by móc bezstresowo wyprzedzić PKS, osiągniecie prędkości podróżnej nie trwało wieczność, a jazda była w miare komfortowa.
I bede sobie śmigał z itinererem w reku, lub innych baranowych imprezach.

Co prawda utrudnieniem jest ze nie ma licznika dziesiętnych kilometrów, nie mam pasującej naby do kierownicy, ani jak na razie pomysłu jak zamontować fotele No ale o to w tym hobbi chodzi, żeby nie było za łatwo..


[ wiadomość edytowana przez: MCQUEEN dnia 2013-05-08 21:36:53 ]
  
 
Do pakietu grand turismo widzi mi się obcięcie nosków z felg.
  
 
Kroniki ciąg dalszy..
W ostatnią sobotę wyciągnąłem Fiata i pomknąłem ustanawiać rekord Guinnessa ilości maluchów w jednym miejscu. Podobno było 300 i podobno rekord jest.



Mimo obaw, że stan mojego auta jest niewystawowy, wcale taki ostatni nie był. Tak czy siak remont zaplanowałem na zimę.
Zaczynam zbierać fanty, gorzyckie tłoki, nominał i I szlif.



Amelinium Miska to urodzinowy prezent od Żony, wentylator.. to prezent slubny od Maddoga.



kolekszyn tugeder

  
 
Teraz mogę powiedzieć ze dołożyłem coś do tego projektu (13 łamana + śrubokręt)
  
 
Ładnie, tajle się zbierają, powoli do przodu.

Kolekcje już masz, fajnie rozpoczęta, wierzę, że się powiększy
  
 
Cytat:
2013-08-25 20:26:01, rallyfilip pisze:
Ładnie, tajle się zbierają, powoli do przodu. Kolekcje już masz, fajnie rozpoczęta, wierzę, że się powiększy



No oby kiedyś.. Na razie musze doprowadzić do ładu to co mam.
Sprzedaję do Belgii silnik ze 127, bedą fundusze na remont 126p.

Może przy okazji już napiszę - puszkuję błotników prawy tył i przód.
Tylnej belki, oraz prawych drzwi.

Z uwagi na nadchodzącą jesień, zarzuciłem rarytas

  
 
W sprawie tylnego prawego błotnika to mieliśmy działać jakoś w zimę Ten bok do 126p myślę że do tej pory jest.
  
 
A takiego ustrojstwa z epoki jak " rozrusznik ręczny " nie potrzebujesz ? Mam nówkę do odpalania na sznurek jak piłę motorową , lub kosiarkę .
  
 
Takie coś to się kółko Korbeckiego nazywa