[125] Gasł co kilometr, teraz wogóle zdechł - JAKA DIAGNOZA?

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Ostatni tydzień upłynął pod znakiem OS'ów szutrowych i kilku poślizgów na rondach. Na zakończenie długiego weekendu chcąc pobić swój ostatni rekord (520st) spróbowałem wykręcić 720-ke ale i tym razem się nie udało. Było cieplej niż ostatnio i chyba asfalt jakiś bardziej przyczepny . Jutro powinien być krótki filmik z tego na necie .
Po tych bączkach pojechałem jeszcze w jedno miejsce i jak wracałem do domu to w pewnym momencie...
Traci moc, nie reaguje na dodanie gazu, zjeżdżam z drogi. Pompuje cięgnem od gazu, paliwo coś słabo leci. Po kilkunastu minutach przyjeżdża paliwo. Zostałem zaciągnięty. Odpala bez większych problemów. Jade do kumpla na moment. Po kilkunastu minutach postoju odpala normalnie z klluczyka. Jade do domu.
zwolniłem przed progiem zwalniającym, redukcja, przejechałem, puszczam sprzęgło wciskając gaz (tak jak to się zwykle robi ) a tu nic! Silnik traci moc. wysprzęglam, gaz - wkręca się na obroty normalnie, ale po przyłożeniu obciążenia (puszczaniu sprzęgła ) znowu traci parę. Jakoś ruszyłem, rozpędziłem się troche. Zwalniam na zakręcie, chce przyspieszyć na wyjściu - zdycha znowu . Nie można odpalić. Po kilkunastu minutach zostaje zaciągnięty. Na początku wogóle nie chce zapalić - niby przepala mieszanke ale jak dodałem gazu to zdychał. W końcu po przeciągnięciu przez kilkaset metrów po dodaniu gazu przyspieszył wreszcie - zapalił (na ssaniu). Jade jak najszybciej i możliwie płynnie - nie zwalniając zbytnio na zakrętach . Kilkaset metrów od domu znów to samo. Zjeżdżam na pobocze. Stoje kilka minut (2-3). Kręce rozrusznikiem - z odpala, ale gaśnie. Za drugim razem przytrzymałem gaz - odpalił, trzymam go na obrotach. Ruszyłem, co wyraźnie sprawiło mu trudność ale po kilkudziesięciu metrach zdechł znowu, tym razem na dobre.
Podczas holowania do domu próbowałem jeszcze odpalić ale nic z tego. Postawiłem pod domem. Dzisiaj podłączylem aku żeby spróbować odpalić. Ledwo kręcił, jak na rozładowanym akumulatorze. Jutro zmierze po szkole jakie jest napięcie na aku. Ale powinno być dobre.
Jest już tak zimno że "pod chmurką" nie bardzo mi się widzi szukanie przyczyny. Mam nadzieje że po tak dokładnym przedstawieniu sytuacji ktoś będzie w stanie zdalnie zdiagnozować przyczyne. W skrócie można powiedzieć że gasł po przejechaniu ok. kilometra i po krótkim czasie, po zaciągnięciu przez kilkadziesiąt metrów odpalał znowu choć nie tak łatwo.
Co to może być? Chyba się nie zatarł Nie widzi mi się wymiana silnika zimą. Co robić - HELP!
  
 
mam pomysl na twoje dolegliwosci bo mialem cos podobnego:Nie chciał jechać,ewnetualnie na max otwarciu prepustnicy a jak zgasł to dopiero po parunastu minutach odpalał.U mnie się okazało ze pekł pływak w gaźniku i auto się zalewało.Jak postało chwilę i benzyna odparowała to juz paliło.Sprawdź to.
  
 
Jeśli samochód nie odpala na ciepłym silniku po zagrzaniu to jest to wina tego, że następuje odparowanie paliwa w komorze pływakowej i opary paliwa zatrzymują się w przewodach i gaźnik sie zalewa. Trzeba odpalać samochód na wciśnietym gazie do połowy. Może to być wina źle wyregulowanych wolnych obrotów.
W książce napisali jeszcze że może być to wina urządzenia rozruchowego. I teraz przypomniało mi się że może ci brakować tego elementu gaźnika , ja podczas ostrej zabawy na zajezdni straciłem to urzadzenie. Po prostu jest tak taki tłoczek na sprężynce który lubi sobie wypadać, to jest tuż przy gardzielach ! I jak dobrze pamietam też samochód stracił moc i myślalem że zatarłem silnik.
pozdrawiam i mam nadzieje że dobrze z książką zdiagnozowałem te objawy.
  
 
a nie pali Ci czasem na 3 gary ?
bo oznaki sa identyczne :>
jak go odpalisz to kolejno zdejmij i zaloz kable WN
  
 
Przed napisaniem tematu przeglądałem książkę ale nic nie dopasowałem do swojego problemu. Widać trzeba będzie sprawdzić wszystko co piszą. Ale dzięki Waszym podpowiedziom wiem przynajmniej od czego zacząć.
Wieczorem bede mial inny gaźnik wiec jedno już bede mógł wykluczyć. Zła regulacja raczej odpada (chyba że coś się samo poprzestawiało) bo do tej pory jeśli chodzi o zapalanie to był najlepszy pod blokiem , jedynie ssanie tylko dwa położenia uznaje - włączone na max i wyłączone, ale z tym da się żyć.
Jak to nic nie da to bedziemy czyścić cały układ zasilania. I tak po kolei. Chyba najlepiej by było jakby nie palił na wszystkie ale poprawiłem wszystkie WN-ki i to nic nie dało.
Cytat:
jak go odpalisz to kolejno zdejmij i zaloz kable WN


ta, jeśli go odpale to spróbuje i tego
  
 
to sa wlasnie zjawiska z ARCHIWUM 125p

,fso to bardzo tajemnicze sprzety czasmi sie psuja rozne rzeczy nawet nie zdazysz wyczaic co to bylo i bez sladu wraca do normy

koledzy, normalnie jakies CZARY
  
 
moim zdaniem jezeli wtedy zapalil na ssaniu i jakos jechal a po wcisnieciu ssania niechcial to masz zatkana dysze poliwowa 1 przelotu. pewnie jakis smiec podlecial.
  
 
ja też myśle że kompresor i male dmuchanko gażnika powinno załatwić sprawe, tym bardziej że jeżdziłeś ostro i jakieś syfy z dna mogły sie odlepić i pozatykać gażnik
  
 
a co z filmem ?
  
 
ja też miałem coś podobnego. sprawdziłem na drugim gaźniku- to samo. w końcu dostałem od Guncina trzeci gaźnik ten z podciśnieniową/automatyczną regulacją drugiej gardzieli. niestety - to samo.
ale w końcu znalazłem - u mnie przyczyną był przetarty węzyk podciśnieniowy - ten który wychodzi zpod / z aparatu zapłonowego i jest podłączany do gaźnika od strony pokrywy zaworów. był cały sparciały al epo wymianie jest ok