MotoNews.pl
  

Cudy i dziwy w naszych ŁADACH

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Proponuje taki temat po tym co mnie spotkało i zapraszam do dzielenia się exp !!!

Cud nr 1

Jakiśczas temu przestał mi chodzić silnik nawiewu, już sie dowiedziałem na forum jak go wymienić poczt=ytałem w książce i miałem zamówić , a że ostatnio mam mało czasu na cokolwiek, nie zamówiłem. I co przypadkiem włanczam i chce pokazać komuś ze nie dział a to działa , eee mówie sobie trochę pochodzi i stanie, gdzie tam , chodzi aż miło do dzisiaj i gitara

Cud nr2

Po przymusowym zdejmowaniu obudowy fitra powietrza i demontarzu (musiałem się dostać do dzwigni drugiego przelotu). odpalam fure jade gitara, przeżutka na gazik gitara , zatrzymuje furmanke wysiadam , cośtam robie , wsiadam odpalam i...chechłam chechłam nic nie ma gitary , zmiana na benzynke chechłam chyba ze 2 min odpala , obroty mam jak Gabryjel Janowski sejmie jak mu szajba odbiła , przeżutka na gaz i co i stoje na środku skrzyżowania , ludzie trąbią , kobita mnie jebie że łoma kupiliśmy, a ja się wkużam , że prostej rzeczy dobrze nie umiem zrobić. Dojerzdzamy jakoś pod blok, znowu odkręcam kombinuje dokręcam sprawdzam, odpalam jade przezutkana gaz i znowy padaczka , stoje na skrzyżowaniu jak jakiś jełop, załamka. Obraziłem się na nią i nie jeżdziłem ze 3 dni , ale w koncu wsiadam i.... nic , zero problemów , żadnych zadławień , zadnech skoków obrotów po prostu miodzio i znowu jest gitara , a działo się to trzy tyg temu .

Cuda się zdarzają , a jak mi ludzie mówili że tak jest to nie wierzyłem

ps. w nagrodę byłem dzisiaj na esso i zafundowałem mojej ładziance mycie De LUX , plus dzień wcześniej tankowanie gaziu na ORLENIE czysta perwersja , ale czego sięnie robi dla swojego autka
  
 
Co do wentylatora, to moze przelacznik ci sie zepsul. Mozesz go sprytnie rozebrac i przeczyscic styki.
Jasiu
  
 
mnie wentylator tez nie dzialal wskutek zasyfienia wlacznika. rozbierz dziada i wyczysc.
na pkt. drugi pomoga perswazje lub grozby.
Ja moja strasze szrotem lub serwisem lewandowskiego
co w sumie na jedno chyba wychodzi
  
 
do najwiekszych "dziwów" zaliczam w mojej ładnej dwie diody(kontrolki) które znalazłem przypadkowo gdy wyjmowałem radio
temat był juz poruszany w wątku "co to są za diody" ale po wielu dyskusjach jeszcze nie doszedłem po co znajdują sie w moim mieśniu rosji........kable gdzies znikają......poprzedniego własciciela trudno złapac........brak czasu .....itd.
jak na razie zielona cały czas sie swieci wiec wszystko chyba jest ok

pozdrawiam
  
 
ZAX z tą zieloną to uważaj mój ojciec pracuje u Australijczyków, mniejsza gdzie do czego zmierzam ma przed sabą pulpit na , którym ma sygnalizacje otwarcia i zamkniecia rampy tylnej na statku. Dla niego logiczne było takie oznaczenie :lampka czerwona coś nie tak rampa niezamknięta sprawdź coś niedziała , lampka zielona wszystko gra rampa zamknięta- przynajmniej tak miał na kilku innych statkach na których był. A tym czasem okazało się, że jest dokładnie na odwrót.
  
 
1)
W mojej kiedyś zaczęło kaprysić sprzęgło
- pedał po zakręceniu do 5 rpm nie miał ochoty wrócic na swoje miejsce.

Po wyjeździe na wakacje (1000 km w 5 dni) problem zniknął.

Sprzęgło do dziś ma sie dobrze.

Może powietrze z podlasia jej dobrze zrobiło ?

2)
Kiedyś, ni z tego, ni z owego w czasie deszczu
zatrzymały sie pracujące wycieraczki i nie było to żadne z położeń skrajnych.

Po ok. 30 sekundach wznowiły pracę.

Nigdy więcej się to już nie powtórzyło.

3)
Gdy jeżdżę spokojnie (max 3,5 tys.rpm), dużo się koolam na loozie,
to bierze 12,5 - czasem 13,0 l. LPG/100km (po mieście).

Gdy daję jej w palnik (1., 2. do 5 tys. rpm) i nie jeżdżę na loozie,
tylko noga z gazu, to bierze 11,0 - 11,8 l. LPG/100km.

Od dwóch miesięcy tankuję wyłącznie na BP - ciągle ta sama stacja.

(Obserwacje poczynione na przestrzeni około 1000km do dziś włącznie,
a robię około 1300km miesięcznie
)

Ale o co chodzi ?!

  
 
ludzie kochani!
lada dobrze traktowana odplaci nam tym samym!
szacunek i wyrozumialosc hehe tego trzeba.
nie radze klnąć na ładke, nawet jak coś siądzie.
a siąść lubi elektryka,gaznik.
lada bedzie wdzieczna za alarm,muj:
100zl+dodatkowe czujki 50zl
warto!
pozdr
  
 
Cytat:
2003-11-28 15:52:09, syvo pisze:
(....)
Gdy jeżdżę spokojnie (max 3,5 tys.rpm), dużo się koolam na loozie,
to bierze 12,5 - czasem 13,0 l. LPG/100km (po mieście).

Gdy daję jej w palnik (1., 2. do 5 tys. rpm) i nie jeżdżę na loozie,
tylko noga z gazu, to bierze 11,0 - 11,8 l. LPG/100km.


mnie kazde auto pali mniej zima w gorach. Mniej nawet niz latem... a teoretycznie dostaje tam ostro w palnik....
  
 
Seldric:
co do cud1, miałem podobnie w starej samarce i przyczyną był bezpiecznik w skrzynce bezpieczników, który nie kontaktował czasem
  
 
To ja jak moja kupilem to mialem istne archiwum X.
Jechalem na pogrzeb (tydzien po zakupie auta) i juz prawie bylem na miejscu tylko pozostalo mi skrecic w boczna uliczke,wlaczam kierunkowskazy i echo...siadly.Zatrzymalem sie pod domem i padl lewy reflektor.Do domu wracalem z pogrzebu 80 kilometrow po drodze szybkiego ruchu Wisla-Katowice z niesprawnymi kierunkowskazami i z jednym swiatlem.
Po dwoch tygodniach pojechalem na cmentarz zapalic znicz,wsiadam do wozu i wycieraczki sie zalaczyly,2-3 razy przetarly szybe i zatrzymaly sie.Trzasnalem drzwiami i otwarla sie klapa z bagaznika.Prawie zaczalem wierzyc w duchy...


THE TRUTH IS OUT THERE...
  
 
Cud nr 2 - to prawdopodobnie syf w dyszach!

Ostantio tez, wsiadam po 3ch dniach do autka, spiesze sie do pracy, krece a tu padaczka. Probowalem ja odpalic na wstecznym (czesto tak robiem, jak mialem padniety akumulator), ale tez nic. Jeszcze ja troche pchnalem, ale tez nie zagderała. Otwieram mache, sprawdzam kopulke, kable, czy przy gazniku jest wsio dobrze. Rozebralem obudowe filtra powietrza, odkrecilem przewod paliowoy, zakrecilem i widze ze paliwo dochodzi. Dokrecilem przewod paliwowy - zakręciłem i odpaliła!!! Zamknalem puszke i od wczoraj jest wszyskto dobrze - jak zwykle w takich sytuacjach podejrzany jest syf - niestety moja pusze nie trzyma sie gaźnika, bo trzyma sie na jednej szpilce. Mam tym samym wiecej zimnego dolotu Ale tez i syfu w gaźniku ------> silniku.
  
 
niejestem pewien czy to są cuda ale pech napewno w ciągu miesiąca wymieiłem jedn a kupułke i dwa palce aparatu jaede mi siedł jak wyprzedzałem ciężaróek nie życze nikomu efekt -jakby paliwa drakowałom dobrze ze kiierowca sie zorientował i zwolnił bo z dguiej strony góry jechał bus trasa tarn.góry- śiewież po wymianie sprzegła dwa tygodnie pużniej musiałem kupić nowe sprężynu się wysypały z tarczy te lato miałem doś bogate w wydatki a części kupowałeł u jednego , już nie kupuje u niego (samo badziewie pociska) kierunki i inne efekty świetlne to podstawa pod skrzynke bezpieczników częściej zajżeć trzeba bo liście i inne syfy włażą i wszystko sniedzieje w skrzynce
  
 
Naprawdę nie wiedziałem gdzie opisać historię,
która przydarzyła się mnie i mojemu koledze (łajdakowi - nieklubowiczowi).

Otóż dzwoni do mnie, w ubiegły piątek, że około 5 km od domu
ładzianka zgasła i dalej nie tylko jechać nie chce,
ale i nie pozwoli sobie uruchomic silnika. Trzeba holować.

OK! Zajeżdżamy, ale ja mówię: "Paweł, najpierw macha do góry i oblookamy.".
Pierwsze co, to do aparatu zapłonowego, dwa rzuty okiem
i zlokalizowałem przycięty przez kopułkę, a pozbawiony miejscowo izolacji
kabelek przerywacza, który iskrę posyłał na masę, a nie do cylindrów.
Trzy ruchy i kabelek zaizolowany, kopułka na miejscu i odpalamy: gada!!!
No to sukces! Takich trzech jak nas dwóch, to nie ma ani jednego.

Prawie...

Kumpel zamknął machę, klapnął drzwiami i ...
w tej chwili uświadomił sobie, że ma walnietą klamkę drzwi od strony kierowcy...

Auto pracuje (silnik nabiera prędkości, bo na ssaniu),
wszystkie drzwi i okna zamknięte, kluczyki w stacyjce, zapasowych niet,
a my stoimy i radzimy.

Próba pierwsza - włamanie do auta:
Marni z nas włamywacze i marnie wyposażeni - porażka.

Próba druga - na "Czterech Pancernych"
Chcemy zgasic silnik.
Kumpel wpycha jakieś szmaty w rurę, a ja mu przyświecam latarką
(na dworze było już ciemno). Po dziesięciu minutach dalismy spokój.
Silnik dalej pracuje. Prędkość obrotowa silnika na poziomie 2500 rpm.

Próba trzecia - włamanie do komory silnika:
Po około pięciu minutach udało nam się namacać linkę
i szarpnąwszy otworzyliśmy maskę.
Teraz poszło juz prosto: wyjęliśmy przwód od cewki do kopułki i po sprawie.

Klapa na dół i już mamy jechac po klucze zapasowe,
ale widzę, że świeci się parę kontrolek.
Niechcąc, aby wzbudziło to czyjąś ciekawość postanowiliśmy odłączyć akumulator.
I znowu dwie minuty walki z linką od maski.

OK! Przytaszczyliśmy zapasowe kluczyki, odpaliliśmy, jedziemy.
I to właśnie wtedy padło mi ładowanie o czym pisałem w wątku "Regulator nap. z Poloneza".

Zatrzymujemy się wysiadamy i kumpel znowu trzasnął odruchowo drzwiami...

Przez minutę przeszukiwał kieszenie. Na szczęście miał je (kluczyki zapasowe).

Nawet padnięte ładowanie nie umniejszyło zbytnio ubawu
jakiego dostarczyła mi ta sytuacja.


Ja rozumiem, że można mieć trudności z odpaleniem auta
i radzić nad tym i dwie godziny,
ale pisać przez pół godziny doktorat jak zgasić auto, to już trzeba umieć...

Pozdrawiam!

[ wiadomość edytowana przez: syvo dnia 2004-11-10 16:03:53 ]
  
 
Hehe! Dobre! Uśmiałem się do łez. A przy okazji to sam sie zastanawiałęm co zrobić jak się urwie linka od otwierania maski, bo w książce jest mądra rada żeby wymienić na nową, ale do tego trzeba mieć otwartą maskę...
  
 
Wymaga to duzych umiejętności ekwilibrystycznych ale się da
  
 
Czemu zatkanie wydechu nie pomogło? Może dziurawy?
  
 
sprobowal bys u mnie zatkac jeszcze metr od konca rury jak przystawisz dlon(stope) to ci ja zdmuchnie
  
 
dziwem jest mój akumulator, na zgaszonym silniku daje 14,2 V i mniej nie chce.

  
 
cos czuje ze jak bedzie chwila wolnego po swietach to wyjmuje skrzynke z bezpiecznikami.. bo cala cholerna sytuacja juz mnie do szalu doprowadza.. zauwazylem wzmocniony apetyt ladnej na bezpieczniki ) juz pisalem w ktoryms z wczesniejszych postow o komicznej sytuacji z zamarznietym zamkiem, i jazda z otwarta szyba przy -6stp do domku..

do tego wszystkiego jeszcze ta dziura w progu i powodz w aucie ))
  
 
Cudy i dziwy:
Podniesiona klapa tylna, wyłączone światła w ogóle, podniesiona wycieraczka tylna. Włączam spryskiwacz i wycieraczkę tył - reakacja - piuro wycieraczki nie rysza się ale i świeci się oświetlenie tablicy rejestracyjnej (a nie włączałem żadnego oświetlenia). Opuszczam klapę - wycieraczka już sie obraca, światła gasną