a propos przypadku kolegi, który odnalazł swoje auto, będące w momencie sprzedaży w stanie kasacyjnym, jako nowy i lśniący model w salonie:
jakiś czas temu kolega sprzedawał auto. autko nie bardzo chciało się sprzedaż na wolnym rynku (stosunkowo wysoka cena, auto rodem z krainy najlepszej miłości

. wykonał kilka telefonów do panów z ogłoszeń w gazetach ogólnopolskich. ponoć rozmowa przebiegała w tonie:
(wstęp, sraty taty, K-kolega, H-handlarz)
K - jak Pan słyszy auto jest salonowe, nie bite, 1-szy właściciel, dobra opcja. ile Pan może zaproponować? (kumpla satysfakcjonowała kwota rzędu 30 kPLN; cena Eurotaxowa ~33-35 kPLN)
H - no jak rzeczywiście nie było bite, lakier ok (wszyscy pytali, czy aby to nie biały kolor) to mogę dac 26-27
K - trochę mało...
H - no może 28-29, musiałbym zobaczyć.
K - no to zapraszam.
H - ale napewno jest Pan przekonany?
K - nnno tak - przecież nie dzwoniłbym do Pana...
(trochą targów, żeby się spotkac gdzies na trasie wylotowej na Kraków, zeby auto było umyte, itp., wreszcie...)
H - jutro ok. 12 będę.
K - do zobaczenia.
kolejny dzień.
H - to ja już przyjechałem, prosze zejść (kumpel nie zgodził się na spotkanie na wylotówce, spotkali się pod jego biurem)
K - ok
(...)
Poczym z reguły następowało 10 minut oględzin samochody. silnik - badanie przedmuchów

, lakier - bez dokładnego badania grubości (bodajże jeden z nich miał aparaturę).
Test drive!
(auto faktycznie nie było bite, serwisowane w ASO, cycuś glancuś malyna, stan celujący)
H - eee... coś ściąga.
K - raczej nie
H - a na kierownicy te ślady to po czym?
K - poduszka nie wystrzeliła jeśli o to Panu chodzi...
(kilka pytań sondujących stan wiedzy sprzedającego, próba wmówienia czegoś, co zaważyło by na ostatecznej cenie)
Po jeździe:
H - tutaj małe zadrapania, opony jeszcze tylko sezon, wycieraczki do wymiany, radio.... (itd, rozpoczynają się negocjacje)
K - ok, ile Pan może mi za niego zapłacić?
H - (pawdziwe katusze, wije się jak piskorz) 26 kPLN, bo... (i tutaj cała lista boleści)
I tutaj dochodzimy do sedna sprawy. Kumpel opowiadał, że powyższy szablon sprawdzał się w ok. 9 na 10 przypadków. Najciekawsze teraz:
K - mało
H - no dorzucę jeszcze 0,5 kPLN
K - rozmawialiśmy o innej kwocie, po to Pan przyjechał (różnica w stosunku do pierwotnej oferty: ~10% bez widocznych powodów).
H - no ale Panie, ja do Pana z Radomia (Skierniewic, Tucholi, Siedlec, Ciechanowa, itp) przyjechałem. paliwo, czas, komórka (wyliczanka do samego ranka).
K - widzi Pan, że auto jest w idealnym stanie a obniża Pan ofertę o 2,5 kPLN - to nie w porządku. ja nie muszę Panu sprzedawać tego auta. moge jeszcze poczekać...
H - (z reguły przejście na Ty, kumpel ma 32 lata, ale wygląda na 25-26) Słuchaj no Gościu, nie po to jechałem tyle km, żebym wracał z niczym.
K - na razie czekam na odbiór auta z salonu, więc nie spieszy mi się ze sprzedażą.
H - no to spiszmy umowę zadatkowania...
K - raczej nie za tą cenę.
(handlarzom burzy się krew, ewentualnie dorzucają jeszcze jakieś ochłapy wreszcie odjeżdżają z niczym. po jakimś czasie część z nich sonduje przez telefon opcję zakupu za cenę o kolejne 500 zł większą, bo "już mają dogadanego kupca i jest to nie w porządku"...)
I teraz nasuwają mi się takie refleksje:
1/ rozumiem, że handlarz musi zarobić, ale sami sobie zapracowali na takie a nie inne traktowanie. przeszczepy, cofanie licznika, cuda z lakierem. sam kiedyś padłem ofiarą handlarzyka, który skusił mnie dobrą ceną na mojego civica i potem przez tydzień trzymał auto na placu tylko po to, aby mieć parking zapełniony.
2/ zastanawia mnie, ile takich przyjazdów po 80-120 km kończy się dla handlarza sukcesem, czyli kupuje auto o 20-25% taniej niż cena rynkowa. wiem, ze sa sytuacje, iż pilnie trzeba spieniężyć auto, ale nie mówimy o wyjątkowych przypadkach.
3/ osobiście auta od handlarza nie kupiłem i raczej nic się w tej materii nie zmienia, ale wciąż - nawet na tej grupie - przewijają się płaczące owieczki skarżące się na to, jak "właśnie zostali zrobieni w bambuko".
4/ na pewno są uczciwi, a raczej nie dokońca ukrywający prawdę, handlarze - którzy wypracowali sobie szacunek wśród nabywców. słyszałem o uczciwym handlarzu z okolic 3-city, do którego jeździ mój dobry kolega z... Bielska Białej. ale to raczej wyjątek potwierdzający regułe
