AUTOSTOPOWICZ

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Wyglądało to mniej wiecej tak:
Traska Lublin-Warszawka okropna pogoda(sobota) i straszny tłok wycieraczki i spryskiwacz chodza na okrągło...Pedze sobie na Wawke i na wylocie z Ryk widze ze jakis gosciu w wieku około 50-ciu latek usiłuje kogos zatrzymac...sam jezdziłem sporo stopem wiec kieruneczek podjerzdzam do goscia i....co widze ciemne okularki biała laska... -rany boskie niewidomy!!!!Pomogłem mu wsiaść i kurde mialem do Garwolina swietnego towarzysza podrózy...koles nie widzi od 17-tu lat i z tego co powiedzial to dosc czesto podróżuje w taki sposób...Niezle co???Zastanawiam sie ile facio musi miec odwagi samozaparcia i zwykłego zaufania do obcych ludzi zeby podróżowac w taki sposób.A ze to duzy fiat poznał po drzwiach podobno sa strasznie niewygodne do wsiadania... Tren po drodze opisywał lepiej niz GPRS a tu to powinna byc szkoła a gdzies tam figurka itp.SWIETNY FACIO -jakis taki oderwany od problemów naszego swiata na nic nie narzekał i tak poprostu cieszy sie zyciem!!!WIEC JESLI KIEDYS SPOTKACIE KOGOS TAKIEGO NA DRODZE -ZATRZYMAJCIE SIE NAPRAWDE WARTO!!!
  
 
A ja kiedyś jadąc z warszawy do radomia też wziąłem kolesia, deszcz padał , zimno było... I co okazło się że alkoholik jechał do szpitala na odwyk - wyszed na przepustke..... , ale koleś spoko, jak tłumaczył żę to rodzina się na niego uwziąła, że to dlatego że robote stracił... ogolnei 100km szybko zleciało , już nawet do krychnowic go podwiązłem - a w zamian dał mi jakbłuszko
  
 
W którymś mieście, nie wiem czy nie w wawce, paree lat temu niewidomy przez CB kierował kierowców cięzarówek, aby jak najlepiej przejechali przez miasto lub dojechalido swojego celu.
W wywiadzie zdradził że jego mażeniem było prowadzenie wielkiej ciężarówki a że z powodu swojego upośledzenia nie jest to wykonalne to pomagał innym i to z powodzeniem.
  
 
Fajnie tak zrobić dobry uczynek

Z zasady osobiście nie zabieram autostopowiczów-czasy są dziwne i nigdy się nie wie kogo sie zabiera.
  
 
Ja mimo że swego czasu podróżowałem trochę stopem to się boję brać. Już musi być wielkie cóś że zabiorę.
Co do niewiedomego to też słyszałem, ale to nie była Wawa, ale chyba Łódź
Cytat:
Zastanawiam sie ile facio musi miec odwagi samozaparcia i zwykłego zaufania do obcych ludzi


Danielek, jego całe zycie opiera się na zaufaniu i łasce obcych ludzi. Mimo to i tak jestem pełen podziwu dla tego gościa
  
 
jako ze w mlodosci czesto stopowalem az do obrzydzenia, teraz podwoze innych. najsmieszniejsza przygode mialem, kiedy w jankach zatrzymalem sie, aby podrzucic kolesia. stal ze cztery godziny utraciwszy nadzieje, ze kiedykolwiek wydostanie sie z warszawy. okazalo sie, ze jest czechem i wraca do domu. kiedy dowiedzial sie, ze ja wlasnie jade do czech i to niedaleko jego miejsca zamieszkania zapanowalo niesamowite oslupienie i radosc z jego strony. mial farta.
innym razem jechalem do lodzi seatem pracowym. byl to czas, kiedy juz slabo widzialem i nie mialem okularow. patrze, dwie dupy stoja i machaja w rawie. ta brzydsza usiadla z przodu, a ladniejsza z tylu. przez 5 km myslalem, ze to nawoz na polach tak capi, lecz to byla przednia pasazerka. ta ladniejsza z tylu w koncu sie usmiechnela i oczom moim ukazal sie las... krzyzy, ale w ustach. zombie jakis. wietrzylem samochod i dojechalem na miejsce. tego samego dnia wracalem, patrze znowu stoja jakies dwie dupy i przekonany o tym, ze los nie moze byc tak okrutny i teraz mi wynagrodzi, zatrzymalem sie. nie zdazylem uciec. to byly te same potwory.
  
 
Ja nikogo nie podwoze, sam kiedys nie raz musialem w deszczu na piechote zapierdzielac pare kilosow bo nikt sie nie chcial zatrzymac,

i postanowilem sobie ze jak tylk odorobie sie samochodu to za cholere nikogo nie wezme, jak ja moglem lazic na piechote to i innym sie nic nie stanie.

Zreszta cholera wie kto mi sie do auta wladuje
  
 
...zupełnie zapomniałem ze kiedys z Zakopca na Łysą polane podwiózł mnie i kumpla Bohdan Smoleń...TO FAKT NIGDY NIE WIEMY NA KOGO TRAFIMY
  
 
prawidlowosc jest taka, ze zawsze fajne dupy stopuja w odwrotnym kierunku jazdy. kolejna prawidlowosc glosi, ze prawdopodobienstwo spotkania fajnej autostopowiczki rosnie, kiedy jedzie sie zapakowanym kompletnie samochodem, wiezie sie rodzine, swoja laske albo wyjatkowo sie spieszy. inna zasada brzmi, ze im szybciej sie jedzie tym autostopowiczki sa ladniejsze i bulgarskie kurwy rowniez.
  
 
Za lat dawniejszych wracałem ze znajomymi z Inwazji Mocy eremefu efemu.Do domu miałem dobre 10km...Uszliśmy jakieś dwa i zatrzymal się gościu mercem.Po tym jak zapierdylał przez miasto 150km/h już raczej nie korzystam z tej formy podróżowania .Sam wziąłem autostopowicza raz - przez pół godziny jazdy koleś opowiedział całe swoje życie .Generalnie nie zabieram, ale czasem mnie najdzie litość...
Za to dzisiaj pomogłem facetowi odpalić malucha na pych.Stanął w środku miasta na ruchliwej ulicy i nie wiedział biedak co zrobić .
  
 
Cytat:
2003-12-22 14:36:00, Samael pisze:
Ja nikogo nie podwoze, sam kiedys nie raz musialem w deszczu na piechote zapierdzielac pare kilosow bo nikt sie nie chcial zatrzymac,

i postanowilem sobie ze jak tylk odorobie sie samochodu to za cholere nikogo nie wezme, jak ja moglem lazic na piechote to i innym sie nic nie stanie.

Zreszta cholera wie kto mi sie do auta wladuje

widzisz inni mysla tak samo i temu sie nie zatrzymuja ja w modosci zwiedzilem cala polske na stopa,teraz sam sie zatrzymuje
  
 
Ja też parę lat temu zjeżdziłem Polskę , Niemcy, Szwajcarię i Holandię stopem i wiem jak to jest. Zabawa jest przednia, a najlepiej jeżdzi sie po Niemczech - zawsze ktoś podrzuci, potem mili są też Francuzi (no cóż skoro nie znają w ogóle języków), nieżle się jeżdzi też z Holendrami. A najgorsi są niestety Polacy - jak już się zatrzyma to od razu oczekuje kasy - a wiadomo że stopem jeżdzi się żeby zaoszczędzić.
Dlatego ja teraz często biorę ludzi na stopa - ale nie wszystkich, tylko turystów. Jak widze kogoś z plecakiem, karimatą itp to zawsze się zatrzymam.
No i oczywiście wyjątkiem jest jak są jakieś fajne laski to też wezmę
Pozdrawiam
Andrzej
  
 
Cytat:
2003-12-22 09:10:25, pagan pisze:
jako ze w mlodosci czesto stopowalem az do obrzydzenia, teraz podwoze innych. najsmieszniejsza przygode mialem, kiedy w jankach zatrzymalem sie, aby podrzucic kolesia. stal ze cztery godziny utraciwszy nadzieje, ze kiedykolwiek wydostanie sie z warszawy. okazalo sie, ze jest czechem i wraca do domu. kiedy dowiedzial sie, ze ja wlasnie jade do czech i to niedaleko jego miejsca zamieszkania zapanowalo niesamowite oslupienie i radosc z jego strony. mial farta.
innym razem jechalem do lodzi seatem pracowym. byl to czas, kiedy juz slabo widzialem i nie mialem okularow. patrze, dwie dupy stoja i machaja w rawie. ta brzydsza usiadla z przodu, a ladniejsza z tylu. przez 5 km myslalem, ze to nawoz na polach tak capi, lecz to byla przednia pasazerka. ta ladniejsza z tylu w koncu sie usmiechnela i oczom moim ukazal sie las... krzyzy, ale w ustach. zombie jakis. wietrzylem samochod i dojechalem na miejsce. tego samego dnia wracalem, patrze znowu stoja jakies dwie dupy i przekonany o tym, ze los nie moze byc tak okrutny i teraz mi wynagrodzi, zatrzymalem sie. nie zdazylem uciec. to byly te same potwory.


ROTFL
  
 
Mogę dołączyć do rozmowy ?


Kiedyś jedziemy z kuzynem na wieś do koleżanki, która miała urodziny. Kuzyn wychowany w marynarce wojennej, w reprezentacji gdzie stoi się 4-6 godzin bez ruchu a co tu dopiero o rozmowie marzyć. Jedziemy prawie godzinkę i nuuudzi nam się setnie. Na poboczu jakieś laski. Ochoczo podjeżdżamy żeby podrzucić. Już prawie sie zatrzymaliśmy, a to Rumunki !!!
- osz k...wa ! - i gaz do dechy.
kuzyn:
- były dwie k..wy, nie jedna !

  
 
dzis jadac z przyczepka po motor (juz zakupiony na drodze bialystok-siedlce zrobilem swiateczny dobry uczynek, podwiozlem kolesia 30 km, jechal do pracy na zbior ziemniakow, z domu do roboty ma ok 80 kilosow
  
 
A mnie kiedys z Krakowa na stopa zabral Anglik. Jechal Kadetem z kierą po prawej stronie i jak wyprzedzał to dostawałem zawału
  
 
Cytat:
2003-12-22 23:34:58, gruen pisze:
dzis jadac z przyczepka po motor (juz zakupiony na drodze bialystok-siedlce zrobilem swiateczny dobry uczynek, podwiozlem kolesia 30 km, jechal do pracy na zbior ziemniakow, z domu do roboty ma ok 80 kilosow



To ziemniaki sie w grudniu zbiera??? Nie wiedzialem
  
 
Wiesz Michal moze sortuje!!

Bo dzis byla -2stopnie C i raczej nie dalo sie ich kopac z ziemi!!

Ale 80 km do roboty???
Ja tam bym jezdzil autobusem!!
  
 
bedac w wieku spajka wybralem sie stopem nad atlantyk, zeby go zobaczyc. kupilem najtanszy atlas w instytucie wegierskim. razu pewnego stanalem gdzies w polu we francji i po czterech godzinach napisalem karteczke z nazwa miejscowosci, gdzie chcialem sie dostac. po kolejnych czterech godzinach w koncu zatrzymal sie koles, aby powiedziec, ze ta miejscowosc jest w przeciwna strone. dziwilem sie w ogole, ze ruch we francji taki mizerny. jak okazalo sie dopiero w polsce, oznaczenia drog byly malowane odwrotnie. zolte glowne, a czerwone drugorzedne. podejrzen tych nabralem jadac przez miasta, ktorych nie powinno byc.
za kazdym razem czekajac na okazje wymyslalem, kto sie zatrzyma i nigdy nie trafilem. kiedy juz wymyslilem pielegniarke, pedala, zolnierza i innych zatrzymala sie zakonnica. mialem farta, bo zaproszono mnie dwa razy do domu na obiad. niestety tego samego dnia. podroz ta zaowocowala poznaniem wspanialego czlowieka, z ktorym do dzis wiaze mnie przyjazn i znaleziem pracy w szwajcarii u sympatycznego bankruta malarza.
bardzo lubie podwozic ludzi za granica robiac dobry pr polsce.
jasne, ze mozna trafic na oszolomow. kiedys koles maltretowal mnie muzyka korn'u, ale dzieki temu szybciej dojechalem do warszawy, a poza tym przy 180 nie da sie w roverze sluchac muzyki.
temat rzeka, kurwa!


[ wiadomość edytowana przez: pagan dnia 2003-12-23 14:55:07 ]
  
 
Z zasady nie biore autostopowiczów, ale przy paskudnej pogodzie czasami mi sie zdarza i wtedy musze wysłuchiwać zdumionych okrzyków "To TO jeszcze jeżdzi"