Kultura/HGW na drodze

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
wczoraj wyjezdzajac z media markt (w lublinie jest troche pod gorke wyjazd) zobaczylem malucha co nie mogl wyjechac. pare osob go ztrabilo, wszyscy omijali szerokim lukiem. wsiadlem w asci, wyjechalem na ta droge, postawilem fure na chodniku, podszedlem, powiedzialem zeby wrzucil dwojke i mniej gazu dawal, wypchnalem goscia sam i pojechal, przez szybe rzucil "wielkie dzieki" i tyle go widzialem. w kazdym razie jak mu pomagalem to ludzie patrzyli na mnie jak na idiote - ciekawe jak beda patrzec jak sami tak stana kiedys. ja z poczuciem spelnionego "obowiazku" kierowcy pojechalem dalej z usmiechem na ustach.

dzis sam znalazlem sie w podobnej sytuacji tylko to ja zlapalem lod pod kola (stalem pod gorke) i nie moglem ruszyc (na polibudzie). podszedl do mnie student (chyba nawet z mojego wydzialu), powiedzial ze mi pomoze i mnie wypchnal. podziekowalem i obaj z usmiechami na twarzach pojechalismy kazdy w swoja strone...

chcialbym w tym poscie prosic wszystkich w imieniu siebie i innych kierowcow o wyrozumialosc i chec pomocy innym w takich sytuacjach - nie wiadomo kiedy nam sie cos takiego moze przydarzyc

pozdrawiam pana z malucha i kolege ktory dzisiaj mi pomogl

polecam sie
  
 
to HGW to po to ze nie wiem jak to nazwac, moze po prostu uprzejmosc i wyrozumialosc
  
 
BRAWO!
Nic dodac nic ujac.
Energia w przyrodzie nie ginie

pzdr.
  
 
Znam przyjemność...kiedyś na takiej oblodzonej drodze wypychałem Merca 190...
ale wiesz co im większa masa tym mniejsza przyjemność, tym niemniej warto....
sam w takich sytuacjach w miarę możliwości ustawiam się jedną stroną auta na chodniku
  
 
Kultura powiadasz hmmm.
Raz miałem wypadek, pijany gościu przeskakiwał przez barierki na 2 pasmowej drodze i wpadł mi pod samochód, a dokładniej na maskę, przywalił i zbił szybę, i po dachu przeleciał dalej., ja zakrwawiony od odłamków szyby i ze szkłem w oku zobaczyłem taksówkę, zatrzymałem gościa i poprosiłem aby podał do bazy że jest wypadek i aby wezwali policję i karetkę, a ten sqr.... powiedział że go to wali i sobie pojechał, naszczęście ktoś kto widział to zajście wezwał odpowiednie służby. Gościa razem ze mną odwieźli do szpitala. Skórkowaniec miał złamaną noge w 3 miejscach i miednice zmiażdżoną a ja rozwaloną atrapę, wiatrak się złamał, maska pogieła, szyba wybiła i co najgorsze miałem rozciętą rogówkę w oku z której mi odłamki szkła wyciągali. Gościu był tak napierdzielony że myślał że jestem jego synem i do mnie coś mamrotał abym powiedział mamie, czyli jego żonie.

Sprawa zakończyła się tak że ja dostałem kolegium za nadmierną prędkość (80 km/h) i rachunek za parking policyjny i rachunek z warsztatu za naprawe auta. A z gościa nie było co ściągać bo to był bezrobotny jabolowiec, a co gorsza pomimo tego że gnojek ma szyny w nodze i miednice składaną na śrubki dalej napierniczony przeskakuje w tym samym miejscu gdzie jest zabronione.

Sorka miało być o kulturze i tak wyszło że się rozpisałem

Sam osobiście jak widze kogoś kto potrzebuje pomocy to staram się pomóc.
  
 
Trzeba sobie pomagać, nigdy nie wiadomo kiedy my będziemy w potrzebie.
Najbardziej mnie wkurwia na drodze, goście wciskający się na hama, zjażdzjący drogę, takich trzeba tępić.
  
 
popieram trzeba sobie pomagac wtedy i nam ktos pomoze !! pozdrowionka
  
 
Nie no fakt pomagac sobie trzeba.Po przeczytaniu posta Potryka jestem w szoku ze mozna trafic na taka mede w taxi ktora widzac jaka jest sytuacja odwraca sie plecami.No szlag moze czlowieka trafic przez tych pijakow malo ze trzeba poniesc koszta za naprawe auta (a jesli sie nie ma auto casco to juz calkiem) to jeszcze uszczerbek na zdrowiu no nic tylko nastepnym razem dodac gazu albo wyjsc i udzielic mu odpowiedniej reprymendy...
  
 
dzis stalem w szczerym lesie auto na awaryjnych i 45 min machalem az ktos sie zatrzymal zeby wezwac pomoc ... w ciagu tch 45 min przejechalo chyba 50 aut i nikt sie nie chcial zatrzymac
  
 
Heh to wkuwia...
ale z drugiej strony to ja to troche rozumiem...
Sam bym sie 5 razy zastanowil czy sie zatrzymac -
takie czasy panowie, ze mogloby sie okazac ze to ja bym stal w tym
lesie (albo lezal) bez auta, portfela i paru innych cennych drobiazgow...
  
 
Cytat:
2004-01-21 20:42:36, paweldm pisze:
Trzeba sobie pomagać, nigdy nie wiadomo kiedy my będziemy w potrzebie.
Najbardziej mnie wkurwia na drodze, goście wciskający się na hama, zjażdzjący drogę, takich trzeba tępić.



A co dopiero jak jakaś menda wcina się przed moją "damę"...



....wiele kilometrów nią nie przejechalem do tej pory ale takie sytuacje zdażały mi się niejednokrotnie, ze względu na jej nienajlepsze hamulce z racji wieku i zastopsowanych rozwiązań technicznych trzymam się zawsze kilka metrów za poprzedzającym mnie pojazdem ale zawsze jakiś skurkobaniec wetnie mi sie przed mache i muszę się napocić ze spowolnieniem mojego "przeciąga"

Ehhh jacy ci ludzie są nie mili
  
 
Cytat:
A co dopiero jak jakaś menda wcina się przed moją "damę"...



Zajebista dama !!

Nastepnym razem dostawe do Hykomu poprosze tym autem
  
 
Cytat:
2004-01-21 23:14:50, DrA pisze:
Cytat:
A co dopiero jak jakaś menda wcina się przed moją "damę"...



Zajebista dama !!

Nastepnym razem dostawe do Hykomu poprosze tym autem



Niema sprawy-musimy jednak poczekać aż będzie ciepło i pan "Heniek" zrobi jej dokladny przegląd z full regulacją wszystkiego-zasługuje na to
  
 
Miałem kiedyś stłuczkę a właściwie to był mały karambol - między innymi pęknięta chłodnica - i silnik nie do uruchomienia.
W całym tym karambolu tylko mój samochód i samochód gościa, który jechał pierwszy (Ford Sierra ) były na chodzie tzn on miał tylko pękniętą lampę i zderzak z tyłu a mój samochód no rozwalony przód ale poza tym w porządku
Do domu jakieś 230 km...........
I ten gość od forda spytał dokąd jadę ......... i sam zaproponował mi że mnie zaholuje bo ma mniej więcej po drodze.
Ale miał mniej niż więcej po drodze a i przecież ile czasu mu to zabrało ale zaholował mnie. Policja w pierwszej chwili nie chciała na to się zgodzić (unieruchomiony silnik=mało sprawne hamulce itp) ale w końcu zgodzili się. Nie zabrali mi nawet dowodu rej. żeby mi nie utrudniać (bo daleko od domu a poczta słabo działa w naszym kraju )

Nie chciał za to nawet złotówki ...... a nawet dał mi swój hol bo mój się zerwał.

I choć był to dzień o którym zapewne chciałbym na zawsze zapomieć ........ to jednak człowiek który mi pomógł na zawsze pozostanie w mej pamięci ............ i jego słowa
"mi też ktoś tak pomógł - i jeśli ci się przytrafi coś podobnego to nie bądź obojętny i też pomóż"

No i staram się to realizować ...............
  
 
Cytat:
2004-01-21 23:14:50, DrA pisze:
.....Nastepnym razem dostawe do Hykomu poprosze tym autem


Wiesz DrA kiedyś smigaliśmy z towarem tym cackiem co stoi w tle.... ale niestety juz go nie mamy... sprzedali i kupili Mondeo....
  
 
ja tez dzis dobry uczynek na drodze spelnilem pomoglem maluszkowi ktory sie tak zakopal ze nie mial szans wyjechac (wpadl w poslizg i wladowal sie w zaspe ) to go na hol i mimo ze sam sie slizgalem to dalem rade i wystarczylo zwykle dziekuje wiecej nie oczekiwalem bo mam nadzieje ze jak mi sie cos takiego przytrafi to tez mi ktos pomoze
a tak na marginesie to przykladem powinny byc dla nas garbusy
wszyscy wlasciciele garbusow sa jak wielka rodzina jak jeden padnie na trasie a jedzie jakis inny przypadkeiem to zawsze sie zatrzyma i pomoze. to sie nazywa kolezenstwo wynikajace z marki jaka sie poruszasz
a poza tym to chyba jasne ze strsze autka maja prawo sie zepsuc i nalezy byc na to uczulonym i pomagac boi kiedys nas to samo moze spotkac
  
 
Jeśli o Garbach mowa to gdy jeszcze sam byłem ich maniakiem przytrafiła mi sie pewna przygoda.
Jadąc na zlot VW koleś zatarł silnik Garba którym jechaliśmy i zostaliśmy na środku ruchliwego skrzyżowania daleko od domu i bez szans na ratunek.... . W pewnym momencie zatrzymał się przy nas Garbus na warszawskich numerach. Facet który nim jechał (na ten sam zlot) kiedy dowiedział sie jaki jest nasz problem powiedział

No to dam wam silnik

Okazało sie, że wiózł zapasowy motor bo na zlotach często te małe boksery padają. Na dodatek gość był chyba mistrzem polski w wymianie silnika w Garbie bo cały swap zajął mu 20 min. (W czasie zawodów w wymianie silnika na czas ten Kolo zajął drugie miejsce z czasem 12 minut !!!) Dalszą część drogi jechaliśmy razem.

Chciałbym aby kiedyś wszystkich kierowców połączyła taka więź jak "Garbatą Rodzinkę".
  
 
Witam
Podczas podróży ze Śląska do Szczecina moja rodzinka pobłądziła w Legnicy, trzy razy miasto objeżdżali...
W końcu zrezygnowani zapytali gościa w Asterce o drogę a ten...mówi "jedźcie za mną" i wywióżł ich za miasto kilkanaście km choć wcale nie jechał w tym kierunku...odwiózł ich i zawrócił
  
 
Zło rodzi zło, dobro rodzi dobro....
Opiszę krótko moje doświadczenie sprzed miesiąca...
Otóż stałem na skrzyżowaniu jako drugi w kolejce do skrętu w prawo. Gdy zapaliła sie strzałka, ten pierwszy (po przepuszczeniu przechodniów) skręcił w prawo. Ja delikatnie ruszyłem za nim i wtedy zobaczyłem przed maską dziwczynę, która (na zielonym) biegła przez przejście. Mimo gwałtownego hamowania, uderzyłem ją ale na szczęście dziewczyna oparła sie rękami o maskę i została przesunięta po sniegu ok.0,5 m. Nawet nie upadła. Bardzo sie przestraszyła. I wtedy z boku wypadł jakiś wypłosz (ok.50 lat) wrzeszcząc, że on wszystko widział, jak ona stuknęła głową w maskę, że on nie dopuści żeby temu s-----wi (czyli mnie) się upiekło. Wysiadłem z samochodu i przy pomocy innego gościa zaprowadziłem przestraszoną dziewczynę do samochdu i odwiozłem ją na pogotowie (na wszelki wypadek). Krzykacz wsiadł do mojego samochodu i pojechał ze mną. Po drodze otumanionej dziewczynie szeptał "udawaj że cię boli głowa" "facet ci zapłaci".
Na pogotowiu krzykacz gardłował, że trzeba wezwać policję...
Dziewczynę zbadano i padło orzeczenie "nie ma nawet sińców".
Zaofiarowałem się, że poszkodowaną odwiozę do domu.
Dziewczyna okazała się zupełnie w porządku. Facet gardłował, ale coraz ciszej. W końcu na stronie powiedział mi, że jemu zabrano prawo jazdy i dostał wyrok w zawieszeniu za potrącenie pieszego.
Policja przyjechała, ale dzielnego krzykacza już nie było. Skończyło się dla mnie mandatem i punktami. Ale najgorsze dla mnie było wysłuchiwanie (od tego przecież kierowcy) inwektyw i obraźliwych słów....
Co o tym sądzicie..

  
 
Sądze, że nie wpuściłbym takiego farfocla do auta-niech sie wali patałach jeden i cegła mu w r.., a sprawę z kobitką załatwiłeś świetnie (szpital itp)
Pozdr