Kupujcie czesci juz teraz - poniej ich nie bedzie.....

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Rece opadaja.....
http://www.gieldasamochodowa.com/article/view.asp?path=gs880&file=mh_1122.xml

Shit - skopiowac i wkleic.

[ wiadomość edytowana przez: Zuraw dnia 2004-03-17 16:21:30 ]
  
 
Nie działa... Jaki jest tytuł artykułu??
  
 
Microsoft VBScript - b³¹d czasu wykonywania error '800a01a8'

Wymagany jest obiekt: 'XmlDoc.documentElement'

/article/art_paste_new.inc, line 14



No bardzo ciekawy artykuł...
  
 
Microsoft VBScript - b³¹d czasu wykonywania error '800a01a8'

Wymagany jest obiekt: 'XmlDoc.documentElement'

/article/art_paste_new.inc, line 14


jesli chodzi o gieldy to ja i tak na razie tam nie kupuje nic
  
 
Katastrofalna lub makabryczna - tak określają swoją sytuację polscy producenci części zamiennych. 30 kwietnia br. stracą ważność polskie certyfikaty ich wyrobów. Nowe, unijne homologacje ma niewielu.

Od lat wszystkie części samochodowe trafiające na nasz rynek muszą posiadać certyfikat bezpieczeństwa na znak "B", ale po przystąpieniu Polski do UE będą musiały mieć inne świadectwo - homologację. W obu przypadkach chodzi o to samo - zapewnienie odpowiedniej jakości wykonania, bowiem zależy od niego niezawodność podzespołów, a zatem i bezpieczeństwo ruchu drogowego. Uzyskanie certyfikatu "B" miało polskie podstawy prawne i procedurę badań dopuszczających wyroby do obrotu handlowego. Po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej każda część będzie musiała mieć świadectwo homologacji według norm unijnych zawartych w regulaminach Europejskiej Komisji Gospodarki Organizacji Narodów Zjednoczonych (EKG ONZ).

W tej sprawie larum podniosło Stowarzyszenie Producentów Części Motoryzacyjnych, skupiające wiele firm.

- To oznacza katastrofę, bo części bez homologacji nie będą mogły być sprzedawane - mówi Antoni Dąbrowski, prezes SPCM. - Wielu firmom grozi przez to upadek, a pracę stracić może kilkadziesiąt tysięcy ludzi zatrudnionych w tych wytwórniach!

Uzyskanie homologacji trwa minimum cztery miesiące i kosztuje niemało.

- Homologacja jednego produktu to wydatek 8 tys. zł, a ja mam katalog liczący 250 pozycji! - mówi Zenon Laskowiak, właściciel firmy Torstar produkującej klocki hamulcowe. - By homologować wszystkie, zakład musiałby pracować na to kilka lat. To nierealne!

Krótkie dzieje niemożliwości

Homologacje kosztują, nic więc dziwnego, że wielu producentów nie kwapiło się do nich, mimo że niektóre regulaminy EKG ONZ (na przykład R90 dotyczący okładzin ciernych) Polska przyjęła już w grudniu 2001 r. Mieli ku temu inną przesłankę - ciągle ważne do 2005 czy 2006 roku polskie certyfikaty na znak "B".

Stowarzyszenie producentów alarmowało o tej sytuacji Ministerstwo Gospodarki i Ministerstwo Infrastruktury już ponad rok temu. Bez większego echa. Według urzędników przedsiębiorcy mieli jednak dość czasu na wykonanie homologacji.

- Ale przecież po przyjęciu przez Polskę regulaminów unijnych nikt nie potrafił według nich badać części! - oponuje A. Dąbrowski. - Jedynym uprawnionym do prowadzenia tej homologacji w Polsce jest Przemysłowy Instytut Motoryzacji, a do wykonania ma kilkanaście tysięcy homologacji! Nawet gdyby wszyscy chcieli, to PIMot nie zdąży.

Bezinteresowna głupota

Sprawa nabrała dramatycznego wymiaru, gdy w październiku 2003 r. weszła w życie nowelizacja ustawy o zgodności wyrobów.

- Wykreślono z niej art. 62 mówiący, że "zachowują moc dotychczasowe certyfikaty wydane na podstawie odrębnych przepisów do upływu określonego w nich terminu ważności". To znaczy, że z chwilą akcesji przestaną obowiązywać certyfikaty "B" - mówi A. Dąbrowski. - A my sprawdziliśmy cały Traktat Europejski i okazało się, że nie trzeba było likwidować normy krajowej. Istnieją w Europie kraje, gdzie takie normy funkcjonują! To wygląda na bezinteresowną głupotę naszych urzędników.

- W Niemczech ważne są wewnętrzne certyfikaty, a nas tej możliwości pozbawiono - uważa Zenon Laskowiak. - To zrobiono jakby specjalnie przeciwko polskim rzemieślnikom, by wyeliminować ich z rynku.

Eksport przepadł

Kryzys może dotknąć nawet kilkuset małych firm rzemieślniczych, których nie stać na homologacje albo do których nie dotarła informacja o zmieniających się przepisach. Stowarzyszenie producentów zaskarżyło wykreślenie art. 62 do Trybunału Konstytucyjnego. Na rozstrzygnięcie trzeba będzie jednak poczekać, a maj już blisko. Ale nawet ten krok i nagłośnienie sprawy w mediach nie zmusiły urzędników ministerstw Gospodarki i Infrastruktury do działania.

- Spotkaliśmy się z nimi 4 marca i mogę powiedzieć, że dotarła do nich jakby groza sytuacji, ale na razie nic nam nie zaproponowano - zapowiada Antoni Dąbrowski.

Nikt nie zmieni teraz ustawy, na to jest za późno. Co gorsza oba ministerstwa nie mogą się zdecydować, które powinno się sprawą zająć:

- My się tym nie zajmujemy i nigdy nie zajmowaliśmy - komunikuje Mirosław Lewiński, zastępca dyrektora Departamentu Polityki Przemysłowej resortu gospodarki.

- To przecież w Ministerstwie Gospodarki powstała lata temu lista wyrobów wymagających certyfikacji na znak "B" - odpowiada Jerzy Król z wydziału warunków technicznych Ministerstwa Infrastruktury. - To na ich wniosek wykreślono też artykuł 62!

Sami producenci nie czekając na państwo, zaczęli szukać ratunku na własną rękę. Stowarzyszenie organizuje konsorcjum - grupę kilku producentów klocków hamulcowych, którzy wspólnie wystąpią o homologację tego, co produkują. W ten sposób każdy z nich poniesie mniejsze koszty.

- U nas w kraju ważność znaku "B" może jeszcze przedłużą, ale eksport przepadł - uważa Z. Laskowiak. - Mój kolega eksportuje części do Czech. Właśnie od Czechów niedawno się dowiedział, że od maja nie będą mogli od niego brać, jak nie będzie miał homologacji. A to przecież te same klocki, co dawniej! Nic się w nich nie zmienia - tylko dokument certyfikacyjny jest inny.

Według prezesa A. Dąbrowskiego problem zatacza coraz szersze kręgi i dotyczy nie tylko producentów. Do stowarzyszenia docierają sygnały od hurtowników, którzy nie wiedzą, jakie dokumenty powinny mieć części, którymi będą handlować po 30 kwietnia. Garść informacji o tym problemie, jego skutkach i jak się przed nimi bronić, można znaleźć na stronie internetowej stowarzyszenia: www.spcm.org.pl.

  
 
Witam!
No cóż może to i brutalne,ale wreszcie skończą się uszczelki pod głowicę które wytrzymują 3000km,klocki hamulcowe odklejające się od blachy,sworznie zwrotnicy tak twarde że pękały itp.wyroby naszego rzemiosła.Ci co mieli dobre wyroby i poważnie traktowali rynek maja już homologacje i są przygotowani.Przysłowie mówi że tanie mięso to psy jedzą.Też mnie boli jak mam wydać parę zeta na część którą można kupić o połowę taniej,ale wydaję bo nie stać mnie na 3-4 krotne wymiany tego samego elementu w krótkim czasie.
Pozdrawiam
  
 
Z jednej strony może być nieciekawie a zdrugiej skończą sie buble. Ja z rzemiosła to zarydzykowałem jedybnie uszczelke do drzwi i bagaznika.
  
 
Cytat:
2004-03-17 20:46:11, dooh pisze:
zarydzykowałem



  
 
zajebiscie