MotoNews.pl
  

ZAPIECZONE KOŁA!

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Sorry, że zaczynam nowy post dot. zmiany kół ale liczę na Wasze porady. Pojechalem zmienic na letnie a tu kaplica! Tradycyjne czarne stalowe pięciośrubowe koła, których używam na zimę zapiekły się tak zaje..ście, że w zakładzie musieli używać 5 kilowego młota to zdjęcia ich, macie jakąś radę żeby uchronić się przed zapieczeniem kół? Przecież to tragedia! Mechanik przy zdejmowaniu powiedział, że te OPLE to tak już mają z tymi kołami, jak myślicie jak walił tym młotem w tą oponę od wewnętrzej strony to mógł mi jakieś elementy zawieszenia nadwyrężyć? Bo aż żal mi było patrzeć jak moja Oma dostaje baty i pomyśleć co by było gdybym na trasie złapał gumę... za nic w świecie nie dałbym rady zdjąć sam koła! Czy komuś z Was Szanowni Omegamani przydarzyło się coś podobnego? Mieliście problemy z zapieczonymi kołami? Dzięki za dobre rady!
Pozdr.!
  
 
tez mialem ten problem jak kupilem Omeśke i zmieniałem koła na letnie, trzeba było solidnie stuknąć, żeby zdjąć zimówki. "Mój" wulkanizator tylko zaklął pod nosem na tego kto zakładał te koła na siłę. Gdy z powrotem zakładałem u niego te zimówki, to wziął wiertarkę z założonym takim jakby kamieniem do szlifowania i dokładnie oczyścił otwór w feldze, udało się założyć bez najmniejszego problemu. Jak jakiś czas później złapałem gumę, to też bez kłopotu zdjąłem koło bez używania młota
  
 
Jak qrwa słyszę, że "ople tak mają" to bym takiemu ch...wi łeb urwał io do szyi naszczal.
Jak poprzednio zdejmował koła, to nie łaska było oczyścić otwor w feldze, powierzchnię piasty, zaciągnąć smarem cieniutko, śruby od kół oczyścić i też posmarować?
Czy im się kutasom wydaje, że to nie jest ich śmierdzący obowiązek? Ja zawsze jebie tych panów o to i ZAWSZE mi muszą to zrobić, inaczej nie zapłacę grosza. Dzięki temu zdjęcie kół nie wymaga żadnego nadmiernego wysiłku.
Rada docierać swołocz, niech się uczą kultury technicznej, a jak nie to niech czyszczą szamba.
Pozdr, Janusz
  
 
Cytat:

Mechanik przy zdejmowaniu powiedział, że te OPLE to tak już mają z tymi kołami

Co to qrwa za mechanik,niech sam se weżmie ten młot i przyjebie w łeb fiut złamany.
Racja Janusz. Docierac swołocz a nie brać kase za fuszerkę.
Ale następnym razem tak na wszelki wypadek, jakby fiut mechanik nie miał smaru (tak ci powie ale pewnie go ma) zrób to lepiej sam, bo będziesz miał problem póżniej gdzieś na trasie.Dotyczy to szczególnie po okresie zimowym.No wiesz, warunki atmosferyczne,SÓL zimowa, woda itp.,to sprzyja zapiekaniu.
Sami przecież wiemy z autopsji, że na sucho to ciężko idzie.Można sobie co nieco zatrzeć i póżnij piecze.


U mnie się tam nigdy nie zapiekły.Sam sobie wymienim koła i jest gitara.Zawsze to 50-siąt zeciszów w kielni.

Pozdro
  
 
jakie tam ople,ford nie jest lepszy.proponuje lekko przesmarowac tarcze smarem grafitowym,delikatnie rozmazac palcem i po kolpocie
  
 
Panowie po to te nerwy?
Kolega trafił na mechanika starej daty który pamięta czasy polonezów i fiatów, a jak wiadomo to każdy egzemplarz miał inną usterkę której nie dało się naprawić i stąd jego powiedzenie „ten typ tak ma”. To jemu tak zostało.
Rada jest prosta zmienić mechanika.
Co do porad to jak koledzy już wspomnieli kamień na wiertarkę ewentualnie pilnik okrągły i praca fizyczna.
Kuzyn miał to w fordzie. Ale trafił na jeszcze lepszych mechaników w serwisie. Zbili koła i nie czyszcząc miejsca posmarowali ale smarem z dodatkiem miedzi dokładając jeszcze część milimetra na obwód. Po tym zabiegu jak przyjechał do mnie i mi opowiedział myślałem że kół już nie zdejmiemy. Uważać na „mechaników”
  
 
Cytat:
Kolega trafił na mechanika starej daty który pamięta czasy polonezów i fiatów, a jak wiadomo to każdy egzemplarz miał inną usterkę której nie dało się naprawić i stąd jego powiedzenie „ten typ tak ma”. To jemu tak zostało.
Rada jest prosta zmienić mechanika



Gorzej jak już będzie za póżno i coś spartoli,co wtedy.Przecież nigdy nie wisz z kim masz doczynienia, co to za mechanik, minie kilka wizyt zanim go poznasz.Dlatego trzeba najpierw uczyć a potem zmieniać. Jak mu 20-stu typa wytknie to samo to chyba się nauczy, no chyba , że mu nie zależy na renomie.
  
 
Zapłaciłem 50zł i teraz będę musiał jeszcze raz odkręcać i przesmaruje wszystko tak jak mówicie bo mi ten debilnięty mechanik domokrążca fuszerke odwalił, dosłownie w Polsce to na 99% gdzie by nie pojechał (włączając ASO) można by nakręcić program USTERKA. Mój przykłąd świetnie by się nadawał. Ale mówię Wam serce mi płakało jak patrzyłem na ten młot
  
 
Cezi nie łam się, przecież człowiek na błędach się uczy.Na drugi raz poświęcisz swojej bestyjce pół godzinki i kapciuszki zmienione.
Będzie dobrze.


pozdro
  
 
Mialem to w swojej X20XEV. Lato oryginalne alusy nie zapiekaly sie wcale, zima alusy Enzo V zapiekaly sie jak cholera. Wine upatruje w rodzaju uzytego aluminium. Oryginalne mniej sie utlenily a Enzo po zimie jakby delikatnie sie "przyspawywalo" do piasty (wyrazne slady utleniania). Kolka byly oczywiscie smarowane, ale niewiele to pomagalo.

pozdro
3
  
 
Smar z miedzią.

Występuje też w spray'u.

Każdy porządny gumiarz go ma.
  
 
Cytat:

Co do porad to jak koledzy już wspomnieli kamień na wiertarkę ewentualnie pilnik okrągły i praca fizyczna.
Kuzyn miał to w fordzie. Ale trafił na jeszcze lepszych mechaników w serwisie. Zbili koła i nie czyszcząc miejsca posmarowali ale smarem z dodatkiem miedzi dokładając jeszcze część milimetra na obwód. Po tym zabiegu jak przyjechał do mnie i mi opowiedział myślałem że kół już nie zdejmiemy.
Cytat:



Prowo wierzę Ci Mistrzu niektórzy piszą, że ten smar jeszcze bardziej im zapiekł
  
 
Cezi
smar nie jest antidotum na wszystko czasami trzeba coś przeczyścić
  
 
miałem to samo z jednym kołem ale facecik od zmiany kół użył takiego ogromnego ściągacza i obeszło sie bez młota
następnie za moją zgodą delikatnie przejechał kamieniem po feldze i teraz głaciutko schodzi a smar swoją drogą ale dobry bo może sie zapiec.
  
 
Też miałem dokładnie to samo! I też machanik POTWORNIE walił ciężkim mlotem na różne sposoby! Teraz już wiem co i jak no ale "mądry Polak po szkodzie"! Trochę się teraz dowiedziałem dzięki Wam. Tylko, że jeszcze nie wiem czy mógł coś uszkodzić? A to mnie najbardziej niepokoi! Mówił jak się pytałem że zawieszenie tak samo pracuje podczas jazdy. Tylko że moim zdaniem do cholery to ono pracuje bardziej pionowo a wyłamywanie jest niebezpiecznie wg mnie dla łożysk i układu kierowniczego (to moje zdanie, więc skorygujcie jeśli jest inaczej). On walił mocno i z różnych stron - mało samochód nie spadł z takiego "dmuchanego podnośnika" i aż wycieraczki się trzęsły! Jak to jest z tym zawieszeniem i czy mógł coś uszkodzić? I wogóle jak to powinien był robić w inny sposób?
  
 
Koła zmieniam sam aczkolwiek potwierdzam moje jak jakieś dwa tygodnie temu zdejmowałem też się przypiekły. Na szczęście wolałem rozwalić dwa klucze niż łomotać młotem w oponę. Sztuak tkwi w technice nie w sile. Nie dość, że łatweij przychodzi to człowiek się nie wkurwia.

Pozdrawiam
  
 
Też to miałem ale drobnym papierkiem piaste i felgę i nie trzeba smarować. Z tego co wiem to aluminium nie można smarować i nikt tego nie przewiduje.

A co do smarowania szpilek to widziałem kiedys jak gościu urwał cztery i był wielce zdziwiony "bo przed zima smarował".

Ojciec mi opowiadał, że kierowcy młodszym kolegom wciskaja taki kit i młody na trasie przy zmianie urywa połowe i klnie jak szewc.

pozdrawiam
  
 
Ale w omie nie ma szpilek, tylko śruby.
Co do zapiekania to owszem, teoretycznie może wystąpić problem kiedy przy przegrzaniu tarcz od hamowania może się smar zapiec. Tylko śrubki trzeba smarować grafitowym, a nie do łożysk np, brudzi łapki, ale zapieczenia się nie boi.
  
 
Po pierwsze primo to jak się używa do smarowania margaryny domowa, to jasne że się urywają.

Nie żałować!!! Co najmniej Rama!!!

A z zapiekanek to najlepsza dla mnie ziemniaczana - oczywiście też dobrze jakościowo wysmarowana.