[OT] Kobieta za kierownica !! :D.

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Tak siedze sobie w nocy i mysle jak to naprawde jest . Macie jakies ciekawe przypadki? Jak prowadza Wasze wybranki? Rozmowa napewno bedzie jednostronna, no chyba ze jakas kobitka zawita z innego forum .

W sumie temat rzeka, ale to co na ogol sie spotyka to:

Na minus:
- kiepska orientacja w terenie, ciezko czasami kobietkom uporac sie w mapie,
- strach przed zmiana pasa, wyprzedzanie na wysokich biegach ,
- problemy z parkowaniem,
- male opanowanie w przypadkach krytycznych .

Na plus:
- spokojniejsza jazda,
- usmiech na drodze ,
- zawsze mozna sie wybrac do pubu i napic sie piwka, a odwoz zostawiamy naszej drugiej polowce .

Oczywiscie nie mozna wszyskich kobitek podsumowac w ten sposob, bo znam osobiscie kilka, (w tym swoja) ktore moim zdaniem bardzo dobrze radza sobie za kierownica i co niektorzy mogliby sie sporo od nich nauczyc.

Jak sie na to zapatrujecie? Jakie sa wasze opinie i przypadki z zycia wziete? .

Pozdrawiam
  
 
No faktycznie temat rzeka.Ogólnie kobiety to nie kierowcy, bo robią to strasznie książkowo,żółte stoisz zielone ruszasz ,zmieniają biegi patrząc na lewarek, całkiem inaczej niż faceci,którzy robią to instyktownie.Bynajmniej większość
Zawsze jest wyjątek który potwierdza regułę.Najgorsze to może mi się trafić to "stara baba w czerwonym maluchu" (oczywiście bez skojarzeń) najstraszniejsza w świecie zawalidroga.
Co do mojej kobiety za kółkiem to miałem okazje jechać z nią tylko 3 razy mimo to,że jestem z nią 5 lat hehe ale za pierwszym razem objechała pół Krakowa, kiedy się zbombliłem u kolegi ZooM'a czyli nie było źle.Moja mama śmiga równa, jeździ bardzo dużo i w sumie należy do dobrych kierowców choć spanikowanych nieco, ale daje sobie rade wszędzie,natomiast mooja siora która w sumie jeździ od roku, jeździ w miare dobrze, jeżdzila maluchem dziadka przez pół roku co już trzeba uznać za mistrzostwo świata , wtajemniczeni wiedzą o co chodzi, a teraz musi poskramiać moją bestie a jakby nie było momentami trzeba nieżle się okręcić nim.Jedyne na co narzeka to na słabą widoczność a my chłopaki to widzimy nawet przez zamalowaną szybe i folie super dark black są nam niestraszne.
Reasumując - kobiety są kierowcami może i dobrymi, ale w pewnych momentach brakuje im pomysłów na wykonanie pewnych manewrów, i brakuje im przysłowiowych jaj co w jeżdżeniu jest przydatne.No ale im zostawmy inne czynności a prowadzenie samochodów niech pozostanie nam bo dla nas to czysta przyjemność, bynajmniej dla mnie to chyba najlepsze co moze byc i w aucie moglbym spedzac kazda sekunde
  
 
Cytat:
2004-06-16 05:10:05, rybaiii pisze:
Reasumując - kobiety są kierowcami może i dobrymi, ale w pewnych momentach brakuje im pomysłów na wykonanie pewnych manewrów, i brakuje im przysłowiowych jaj co w jeżdżeniu jest przydatne.



Heheh , lepiej bym tego nie okresil .

Kiedys widzialem fajna sytuacje w Lublinie. Przyjechalem do siostry, czekam na nia pod akademikiem. Obserwuje sobie polonezika, w nim dwie usmiechniete kobitki okolo 30-stki. Zaczynaja cofac. Miejsca sporo, ale zdecydowly sie na manewr cofania rownolegle do tylu, zamiast pod katem . Powolutku, powolutku cofaja, z tylu stalo jakies audi w drugim rzedzie parkingu. Juz byly jakies pol metra od niego i dalej cofaja, to ja po klaksonie i krzycze zeby uwazaly. Na to zostalem przeszyty ostrym jak kosa spojrzeniem i uslyszalem : "co trabisz idioto! " . No to nic siedze dalej i obserwuje. Pani kierowca leciutko przywala w tyl Audi. Po chwili podjezdza do przodu i jeszcze szybciej boom w audice. W koncu kolezanka wysiada z auta i mowi do kierowcy: Marysiu to nie jest kraweznik ! . Szybciutko uciekaja podsmiewujac sie. I jak tu byc dobrym?? .
  
 
Statystycznie kobiety powodują więcej stłuczek, ale mało szkodliwych. Faceci powodują więcej wypadków z ofiarami śmiertelnymi.
Facet ma mniejszy margines bezpieczeństwa i podlega wpływom pokazania, że jest najlepszy (imponowania). Chce się wszędzie sprawdzać i współzawodniczyć. Kobieta nie potrzebuje czegoś takiego, dla niej ważne są inne rzeczy.
Facet potrafi się skoncentrować na tym co robi, ale nie potrafi robić wielu rzeczy naraz, np trudniej mu jest jechać i rozmawiać przez telefon. Kobieta może plotkować i prowadzić, ale jedzie odpowiednio wolniej.
Wszystko to jednak kwestia praktyki, kobiety robią mniej kilometrów, nie fascynuje ich od małego motoryzacja. Samochód wybierają po kolorze, albo na oko. Nie zależy im na myciu tylko na czystym samochodzie itd.
Kobieta jest schematyczna, jeśli nauczyła się np że trzeba wrzucać luz dojezdzając do skrzyżowania, albo trzymać sprzęgło, to raczej nie oduczy się tego.
I jeszcze jedno, najważniejsze, troszkę może szowinistyczne: KOBIETA NAJPIERW ROBI A PÓŹNIEJ MYŚLI. Jakoś często widzę parkującą kobietę na 10 razy a później stwierdzającą, że się nie zmieści. Na pewno wsiadając do samochodu NIE zerknie jaka jest sytuacja na parkingu, czy ma blokadę na kole, zauważy porysowany zderzak, pomyśli jak wyjechać.
Kobiet prowadzących dobrze jest bardzo wiele. Ale w przypadkach krytycznych, szybkich decyzjach, awaryjnych się gubią. Dlaczego? Bo nie mają praktyki, nikt ich nie nauczył jak się zachować. W końcu od małego nie ryzykowała życia, nie paliła gum, nie uzyskiwała max prędkości, nie omijała przechodniów przy ponad 100km/h w mieście podczas deszczu, nie jezdziła we mgle. Wszystko to praktyka.
O k.. ale się opisałem.
T

[ wiadomość edytowana przez: toom dnia 2004-06-16 12:31:05 ]
  
 
Duzo prawdy w tym co Tomek napisales. Praktyka znaczy wiele. Brak zamilowania od malego, kombinowania, itp napewno stwarza problem w niektorych przypadkach . Ale popatrzmy na to z innej strony. Czy ktos nas zmuszal do tego zebysmy trenowali jazde autkiem, zebysmy starali sie jak najlepiej jezdzic? Czesto slysze od kobiet ze sa dyskryminowane na drodze, zastraszane itp. Bzdura!! Jesli ktos chce jezdzic to bedzie robil wszystko zeby doskonalic swoje umiejetnosci. Przykladem tego jest sporo kobiet zdolnych i potrafiacych radzic sobie w najgorszych sytuacjach. Jak sie juz uporam z sesja to obiecalem przeszlolic moja druga polowke w roznych awaryjnych sytuacjach (kontrolowany poslizg, szybkie omijanie przeszkody itp). Najlepsze w tym wszystkim ze moje kochanie chce szalec, nie boi sie jezdzic, wyprzedzac, nie panikuje i koniecznie chce nawrotu 180 sie nauczyc.
I to jest dopiero frajda byc instuktorem (na miare mozliwosci oczywiscie) , ale jak mowie u kobiet zalezy to tylko od charakteru .

Pozdrawiam
  
 
Moaj nei ma prawka ale od małego przy autach grzebała.
Wiec spoko jest boi sie jeździc niby ale nak jsie krzyczała szybciej

A co do kobiet za kiera polecam moja siostrę.
Pingu kiedys został objechany jak miałjeszcze zwykłego corka i nie było ktsw
Oj szaleje dziołcha a teraz nowy dieselek primerka ładnie zapi.......
  
 
Gallus, fajnie dać lekcje, uczyć, ale to powinno być wspomagające.
Jestem jak najbardziej za profesjonalnym kursem, przecież na Bemowie jest b. dobra szkoła jazdy. Troszkę szkoda własnego samochodu. A tam może zdzierać opony i auto, są instruktorzy, śliska nawierzchnia, trollki, plac manewrowy.
Dobry kurs może wiele nauczyć, nas wszystkich także. Sam się wybieram.
ABJ
T
  
 
ja znam jedną panne która objechała by nie jednego stalowowolskiego ściganta. Niestety jest teraz za granicą ale jezdziła niesamowicie.
  
 
ja znam jedną panne która objechała by nie jednego stalowowolskiego ściganta. Niestety jest teraz za granicą ale jezdziła niesamowicie.
  
 
Cos Tomek o niej slyszalem, ale nigdy nie bylem popytac. Jesli juz za rok razem zamieszkamy to idziemy tam razem . Jednak pod okiem profesjonalisty to juz calkiem inna bajka, chociaz kazde autko inaczej sie prowadzi, ale cos zawsze z zachowania i reakcji pozostaje.

P.S. A na co Ci chlopie kurs jazdy? . Tak jak Ty sie wciskasz i jezdzisz to trza sie dluuugo szkolic . pozdrawiam .
  
 
Ja moge tylko powiedziec ze jak wsiada za kierownice moja mamuska (a wsiada raz na miesiac) to za kazdym razem cos musi zrobic ostatnio przerysowala moje nowiutkie fele i zostawila na poldku troche bordowego lakieru... o jezdzie po kraweznikach nie wspomne... i jak sie tu nie %^#
  
 
kazde autko prowadzi sie inaczej, ale jak sie nauczysz teorii i poprowadzisz bez stresu pod okiem fachowca to nabierasz pewności. Kobietom tego potrzeba. Jak coś ćwiczysz setki razy to większe prawdopodobieństwo że będzie mniejsze zdziwko w sytuacji trudnej.
Z tego co widziałem to były Astry II, więc standardowy samochód średniej klasy.

PS. Sporo to nie znaczy że więcej nie można. Kilku znajomych było na kursie i mówili że sporo się dowiedzieli. A jazda szybkiej jazdy po drogach można się nauczyć robiąc 600tys km. Polecam także Łódź, Kraków, Trójmiasto i Katowice) Warszawa to już była cienka.
T
  
 
To prawda - praktyka czyni mistrza . Moj Tatko na przyklad jezdzi od 40lat , dorobil sie wszystkich kategorii, nie zeby byly mu potrzebne, ale tak dla checy chyba , ja tez planuje jeszcze kilka nabyc, zawsze sie moga przydac . Przez tyle lat chociaz juz jest starym wyjadaczem to wlasnie od niego nauczylem sie szacunku do drogi i samochodu. Jezdzi szybko, ale bardzo bezpiecznie i to chyba jest dobra koncepcja panie rezyseze. Az z ciekawosci na weekendzie podrepcze sobie na ten placyk i popytam. Moze jakies znizki dla studencin maja .

Pozdrawiam .
  
 
Cytat:
2004-06-16 13:30:41, CZUCZU pisze:
Moaj nei ma prawka ale od małego przy autach grzebała.
Wiec spoko jest boi sie jeździc niby ale nak jsie krzyczała szybciej

A co do kobiet za kiera polecam moja siostrę.
Pingu kiedys został objechany jak miałjeszcze zwykłego corka i nie było ktsw
Oj szaleje dziołcha a teraz nowy dieselek primerka ładnie zapi.......



To moze ta twoja panna jak tak grzebie w aucie zostanie mechaniczka
  
 
A odnosnie mojej citoki to jestem pod wrazeniem jej jazdy jest kobieta ale auta nie oszczedza!!!!!jedzie tak jak jej sie podoba oczywiscie w granciach rozsadku a ze placi sporo mantatow ale to jzu wina trogowki !!