| Sortuj wg daty: rosnąco malejąco |
vazyl Miłośnik FSO Fiat 125 Super 1600 Przemyśl | 2004-06-21 10:12:29 To będzie banalna, ale smutna historia i nie będzie heppy endu.
Wstałem rano. Był piękny słoneczny dzień. W końcu wolna sobota, w dodatku taka gratka jak Mistrzostwa Polski w Wyścigach Górskich nie zdarza się co dziennie. Zjadłem pyszne śniadanko, zapakowałem córkę (wielka fanka samochodów – „bum bum” Po paru kilometrach od domu zaczynają się górki. Podjazd, długi zakręt w lewo, potem dość ostry w prawo, znowu dość długa wspinaczka pod górę i z górki. Całość jechałem dość spacerowo, wiadomo auto 27 lat, tylko 70 KM i ten piękny dzień. Prawdziwy lajcik. Zjazd zaczął się dość łagodnie, seria paru zakrętów prawo-lewo, potem bardziej z górki. Zacząłem hamować silnikiem, prosta, ostry w prawo, znowu prosta i następny ostry w prawo. Taki mało przyjemny zacieśniający się zakręt w prawo. Droga była pusta, na zegarach koło 60, „dałem luz”, przed zakrętem zjechałem na lewy pas, troszkę po hamulcu i wjeżdżam w ten zakręt. Prawdziwa sielanka, szerokie kapcie na rozgrzanym asfalcie wspaniale trzymają auto na łuku. Zacząłem już myśleć o prostej...., pralka, mało przyjemne w skręcie i nagle piękno całej chwili przerywa huk. K...wa przez chwilę myślałem że ściągnęło mi oponę z felgi, albo ja przebiłem. Auto zaczyna zacieśniać skręt i dziwnie się przechyla. Ułamki sekund, odruchowa kontra.... nic leci w prawo do rowu. Hamulce na maxa, też nic. Już wiem co się zaraz stanie. Przed sobą widzę skarpę, a kontem oka, o ja pier.... moja piękna 15-calowa felga pędzi środkiem drogi. Skarpa, krzaki, huk, horyzont wariuje. Boże to mi się na pewno tylko śni. Jeszcze widzę niebo pod sobą, znowu krzaki, uderzenie i .... ta złowroga cisza. Chwile nie dzieje się nic. Natalka! Patrzę na nią, na siebie. Płacz, dziecko się strasznie wystraszyło, ja zresztą też. Wysiadam przez prawe drzwi, po mojej stronie krzaki i skarpa uniemożliwiają ten manewr. Odpinam małą z fotelika i odchodzę z nią parę kroków, aby ocenić sytuację. Nic jej się na szczęście nie stało. Żadnych sińców, zadrapań, nic. Jakie szczęście. Ja też jeszcze w szoku, ale cały. Biegnie kierowca który jechał z 40m za nami. Drze się z daleka –„panie odepnij akumulator, bo czuć benzynę”. Prawda, było ponad pół baku. Dopiero teraz spoglądam na auto. Stoi, albo bardziej wisi wbite lewym tyłem w skarpę. Większość szczegółów zasłaniają krzaki. Pięknie, brak tylnej szyby, wygięty przedni zderzak i dziwnie zagięta maska silnika. Zerkam na tył, od razu widzę, że będą problemy – na tylnym słupku spore wgniecenie, mnóstwo trawy i ziemi. Tylna klapa w harmonijkę. Daje spokój Fiatowi, trzeba się zająć dzieckiem. Przechodzę na drugą stronę drogi, tam jest płasko i więcej miejsca. Córa przestaje płakać i tak jakoś normalnie przechodzi do faktu, że nie jedziemy. Patrzy na to co zostało z Fiata i śmiejąc się mówi „atko”. Jak dobrze że siedziała w foteliku. Z większej peryspektywy cieszę się że tej soboty nigdzie się nie spieszyłem, normalnie zacząłbym się zabierać do tego zakrętu tak z 70 – 80, a nie około 50. „O akumulator” – przeleciał ze trzydzieści metrów, pęknięty, z jedną urwana klemą, szrot. Nadchodzi uspokojenie. Telefon do kolegów z pracy. Zatrzymuje się jeszcze parę aut. Wszyscy pytają czy nic się nie stało. Przyjeżdża pierwsza ekipa kumpli i fachowo zabierają się do pracy. Trójkąt przed zakrętem. Zbierają rzeczy, które przez wybitą tylną szybę zostały rozrzucone po całej okolicy. Ktoś idzie szukać traktora. Znalazł się „cyfrak” którego pożyczyłem z pracy, ale ciągle nie mogę namierzyć kurtki z dokumentami. Pod autem leży pusty kanister..... jest cały, mała pociecha. Kolega wyciągając go trafia wreszcie na kurtkę. Cała śmierdzi benzyną. Pięknie, od uderzenia urwał się bak i ponad 20L benzynki poszło w glebę. Idę do najbliższego domu zapytać o możliwość parkowania i traktor. Trochę mi z tym traktorem zeszło, ale innej możliwości wydarcia auta nie ma. Wracam, już stoi karetka i policja. Tysiące pytań, zapada decyzja. Mała musi jechać do szpitala na obserwację. Patrzę ostatni raz na Fiaciora i w drogę. Kumple na pewno dadzą sobie radę. Dali, wielkie dzięki dla Nich za tak szybką akcję „ratunkową”. Cały dzień i noc w szpitalu. Mała pokazuje wszystkim ile siły jest w 16 miesięcznym człowieczku. Rano decyzja wychodzimy, nie ma sensu siedzieć przez niedzielę w szpitalu. Dziwne, nic mnie nie boli. Załatwiam transport i na „miejsce zdarzenia”. Dopiero mogąc przyjrzeć się dookoła, widać jakich spustoszeń narobiła wizyta w rowie. Prawy przód krótszy o parę centymetrów, lewe przednie koło dziwnie przegięte pod spód – podłużnica, pomięte słupki, kawałek dachu i prawy tył. Zaczynam się zastanawiać „- jak on leciał?”. O znaleźli i założyli tylne koło?! Tylko żeby go zholować i nie stał na glebie. Jeszcze tylko złamana tylna tarcza hamulcowa, wygięty resor i potłuczone z takim trudem zdobywane „białe klosze”. Zapaletowałem cały tył, żeby woda nie miała dostępu do środka, parę słów z gospodarzem podwórka i do domu. Tu historia prawie się kończy. Jeszcze tylko wizyta na komendzie w celu złożenia zeznań. Pan policjant był „spoko gość”, napisał, że koło odpadło w wyniku pęknięcia półosi. Tak do mnie mówi jednak że były nie dokręcone śruby. Ta, pewnie, wszystkie cztery, w dodatku jakoś w sprawie dokręcania to ufam tylko sobie i zawsze poprawiam po specach wszelkiej maści. Zadzwonił brat i wyszło szydło z worka – zmęczenie materiału, na śrubach zostały kawałki gwintu z piasty, po prostu je wyrwało. Teraz siedzę i piszę ten tekst ku przestrodze wszystkich: - ZAPINAJCIE PASY- Nie szarżujcie, życie jest tylko jedno - Nie wiem śmiać się czy płakać. Dobrze że nic się nikomu nie stało, a w środku czuję straszny żal, że przez p...ną piastę nie mam już auta, które miało być najpiękniejszym Dużym Fiatem na podkarpaciu. Trzeba będzie go teraz z żalem wyprzedać na części, więc na pewno przygotuje jakiś spis elementów których nie warto kasować, a tak będzie na pewno ze „skręconą” karoserią . Gdyby ktoś miał jakieś pytanka to proszę pytać. Zdjęcia są do pooglądania w moim profilu. A na koniec obiecuje, że moja przygoda z polską motoryzacją na pewno nie kończy się z datą 19-06-2004. Pozdrawiam wszystkich pozytywnie zakręconych FSOManiaków – vazyl ps. Wielkie podziękowania dla wszystkich, którzy przyszli mi i Natalce z pomocą. |
SPAjK Miłośnik FSO Wziuut 2 ... | 2004-06-21 10:19:59 o zesz w morde, vazyl... nie wierze w to co czytam |
Qbk Miłośnik FSO - Warszawa | 2004-06-21 10:20:39 Współczuję... |
BartekN Miłośnik FSO FSO Atu/VW Passat St-ce/Lublin | 2004-06-21 10:23:37 k%#^a a taki ladny by Fiacik
ale najwazniejsze ze Wam sie nic nie stalo,jestescie cali i zdrowi. samochod mozna kupic nowy,a zycia nie |
krycho Miłośnik FSO Lada 2107 Warszawa | 2004-06-21 10:24:52 Witaj!
Trzymaj się!!Współczuje Ci, bo takie przeżycie jest straszne! Najważniejsze,że Twojemu Maleństwu i Tobie nic się nie stało! Jeszcze kupisz nowego Fiacika i znowu będzie najpiękniejszy na Podkarpaciu! Jestem z Tobą!!! Pozdrawiam serdecznie!! |
-SerU- Fiat 131 Wroclaw/Maidstone | 2004-06-21 10:26:57 No chłopie-mieliście dużo szczęścia. Opatrzność czuwa. Dzięki Bogu. Szkoda Fiacika ale dzięki temu, że tak wygląda Wy jesteście cali. |
korek Miłośnik FSO Polski Fiat 125p Gdańsk/Warszawa | 2004-06-21 10:29:29 Dobrze że Wam sie nic nie stało. |
kUpEk BMW 730i/750i Gdynia | 2004-06-21 10:36:58 O fuck!!!vazyl wyrazy wspolczucia ale najwazniejsze ze jestescie cali P.S.SPAjK masz LADnego kota [ wiadomość edytowana przez: kUpEk dnia 2004-06-21 10:38:27 ] |
kenobi Renault Safrane 2,2 SI Tuchola | 2004-06-21 10:40:18 Super że jesteście cali - fiackia się n aprawi |
bodziot Miłośnik FSO "Misia" czyli Fiat P ... Kraków | 2004-06-21 10:46:05 wyrazy współczucia
i powiem tak ze ja też uniknołem takiego losy bo okazało sie ze profresjonalny zakład oponiarski dął mi za krótkie śruby i przypomina mi sie historia z zeszłego roku i kraksa Malusiego i zastanaiam sie czy nad naszymi klubowymi DFami ciąży jakeś fatum |
fiacior125 Miłośnik FSO Warszawa - Praga | 2004-06-21 10:47:24 Szkoda bardzo takiego ladnego fiacika |
GDA Miłośnik FSO 3city | 2004-06-21 10:51:28 Jesus Christ przeczytałem ten tekst i mam łzy w oczach powiem krótko pierd...ć fiata, kupisz sobie następnego, najważniejsze że wyszliście cało z tego wypadku ... obiecuję sobie od dziś delikatniej używać pedał gazu - qwa a jeżdże z dieckiem ponad 100 km/h jestem ... |
kUpEk BMW 730i/750i Gdynia | 2004-06-21 10:54:39
|
PAGAN Wwa | 2004-06-21 10:57:23 vazyl, do glebi mna to pierdolnelo. o kurwa, zesz nie mila! cale szczescie, ze jestescie cali i zdrowi.
|
eFeSOwiec Miłośnik FSO FSO Polonez 2000 Warszawa | 2004-06-21 10:59:16 Wyrazy współczucia Najważniejsze, że jesteście cali. |
michal_k Miłośnik FSO Polonez Caro 1.4 Zamość | 2004-06-21 11:03:33 Vazyl - najważniejsze, że jesteście cali i zdrowi, no i córeczka dobrze to przeżyła. Trzymajcie się ! Powodzenia! |
k1cyprys Miłośnik FSO 125p 1972 Kraków | 2004-06-21 11:12:15 Vazyl, wiem ze wiedzialem o tym jako jeden z pierwszych, ale jeszcze raz skladam ci wyrazy wspolczucia, najwazniejsze jest zdrowie i zycia - a to w tym wypadku zostalo ocalone!!! nie martw sie, samochod sie kupi nowy i napewno bedzie najpiekniejszy na podkarpaciu!!! |
profil-usunięty | 2004-06-21 11:15:32 mali ludzie są najcudowniejsi!!!
Vazyl, ja cieszę się że Twoja Mała jest cała (bo to jest najważniejsze) i do tego taka dzielna!!! ...a samochód? Natalka jest zdrowa i to się liczy. |