Z archiwum X - nieprawdopodobne historie :D

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Jakby mi ktoś opowiedział to co Wam tu zaraz opiszę, to za cholerę bym nie uwierzył....

Kilka dni temu przednie hamulce w Omdze zaczeły zachowywać się dziwnie i nieprzyjemnymi dzwiękami sygnalizować, że nadszedł już czas wymiany tarcz i klocków. Zakupiłem ww. i pojechałem do kumpla-mechanika w celu dokonania montażu. Po odkręceniu lewego przedniego koła kumpel złapał się za głowę, po czym prawie zaczął tarzać się ze śmiechu...
Kilka miesięcy temu (nie pamiętam już dokładnie ile, może i z pół roku) drugi kumpel mechanik wymieniał mi łącznik stabilizatora. Wymienił. Na śrubie zostawił klucz płaski...
Przejeździłem z tym kluczem na łączniku ładnych parę tys. km i naprawdę nie potrafię sobie wyobrazić jakim cudem on się tam utrzymał, nie jeżdżę "na emeryta", drogi dziurawe... Nie był jakoś dziwnie zaciśnięty, czy zablokowany na śrubie, jednym łagodnym ruchem dało się go zdjąć.


jak mieliście jakieś podobne, nieprawdopodobne przygody, podzielcie się nimi



ps. ceny: tarcze brembo 150zł/szt., klocki lukas 76zł komplet (nie byłem przygotowany finansowo na te zakupy, dlatego lukas, a nie textar)
  
 
ja miałem podobną sytuację tylko że w toyocie celice i na tylnym zawieszeniu ale klucza zostawiłem sam, nie zginął
  
 
Jak kiedys odpalalem starego reksia z kumplem(autko stalo troche w garazu) To po otwarciu maski- wszystko co plastikowe to nieistnialo,szczury,czy myszy wszystko wpieprzyly,akumulator nawet jakas jedza probowala nadgryzc,puscil soki i po cwiartce samochodu.hihi
  
 
no to jedziemy: tydzień woziłem w kanałach wentylacyjnych żuka ( taki siakiś podłużny 4 cm długi, a ze był racej grubasem nie dałby rady przeniknąć przez kratki na podszybiu ani od środka. a bzyczał dobre kilka dni. dmuchanie powietrzem pod ciśnieniem można było włozyć sobie w dupe, nic go nie ruszało. ani ciepłe, ani zimne. nawwet zdemontowałem kratki od środka żeby wylazł. i dupa bzyczał dalej. po tygodniu zdechł. i.... wylazł na kratke na podszybiu pod maską
  
 
Kiedys w maluchu robilismy z ojcem taki mały remoncik....
Po w/w silnik nie sprawował się najlepiej... coś w nim strasznie brzęczało.... po demontarzu silnika, rozbebeszeniu go na czynniki pierwsze okazało się, że mieliśmy pasażera na gapę... w misce olejowej. Jakimś dziwnym trafem zapomnieliśmy o dziesiątce-kluczu płaskim.....
  
 
To ja jeszcze cos dorzuce. Kiedys z kumplem jechalismy kredensem(125p)(6 lat temu) i pieprznal waz gumowy od ukl.chlodzenia.No i co robic? Srodek pola ani wte ani we wte.Dupa.
Waz skrecony ale czym napelnic? Nasikac?Przezre uszczelke .Mielismy 2l Sprita,wiec go do chlodnicy,auto sie gotowalo a my w srodku to malo sie nie pozygalismy od cukru w powietrzu To byl zly pomysl,trza bylo lepiej naszczac bo i tak uszczelka byla walnieta.
  
 
mario26DR:
podziwiam bo nie wiem jak bym sie staral to nie nasikam 2 litrow na lebka. robert
  
 
Cytat:
2004-07-06 22:35:43, rw12 pisze:
mario26DR:
podziwiam bo nie wiem jak bym sie staral to nie nasikam 2 litrow na lebka. robert




No ja nie mogę ...


Gryzzly

P.S. Ja też
  
 
Cytat:
chlodnicy,auto sie gotowalo a my w srodku to malo sie nie pozygalismy od cukru w powietrzu To byl zly pomysl,trza bylo lepiej naszczac bo i tak uszczelka byla walnieta.




mistrz
  
 
Potrzeba matka wynalazkow lub pojemnego pecherza.hihi
  
 
dobre sikanie jest po piwku, to może by tak na wszelki wypadek spoił pasażerą? a nóż widelec przyda się jego pomoc
  
 
ja mimo wszystko chyba bym wolał zapach tego cukru niż szamba w samochodzie.. ..a 2L moczu.. hmm.. po dobrym piwopiciu wszystko jest mozliwe.
  
 
Jak juz mowa o skrajnosciach to moze lepiej wozic sedes, ale tak nie do konca wypelniony, zeby w aucie sie nie rozlewalo
  
 
Można było te 2 litry sprite'a przerobić na siuśki tylko to trochę czasu by zajęło

-----------------
Stahu
  
 
Idlatego sam sobie wymieniłem końcówki, tarcze i hamulce. Najwyższą formą zaufania jest kontrola lub jak kto woli stara komunistyczna zasada mówi wierzyć tzn. kontrolować

Pozdrawiam