Witam po urlopie!

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Wszystko co dobre szybko się kończy. Czas zatem wrócić do prozy dnia codziennego Urlopik z małżonką spedziliśmy w Karpaczu a dostaliśmy się tam oczywiście toyotką W sumie mała zrobiła jakieś 1300km, oleju w silniku nie ubyło, innych płynów 9(oprócz paliwka) również. Średnie spalanie (90% przebytego dystansu przypadło na trasę poza miastem) przy prędkości maks. nie przekraczającej 120-130km/h wyniosło 5,7l/100km - póki co jest to najniższa wartość, jaką zanotowałem od kiedy jeżdżę tym autkiem
  
 
To my witamy !!!

Twoje niskie spalanie jest dla mnie nieosiągalne. W sobotę jeździłęm wprawdzie z prędkością 90-100 km/h, bo musiałem się dostosowywać do znajomych jadących złomowatym panzerwagenem, więc moje spalanie było bardzo niskie. Jednak nerwy i gotująca się krew pozwoliły mi na emerycką kazdę tylko przez ok 50 km.
  
 
Witaj Golden
Ja z kolei poniekąd cieszę się, że już skończyłem urlop. Przynajmniej złapię trochę oddechu od szpachelek, pędzli, gipsu itd Chociaż robota nie skończona i popołudniami trzeba będzie dodłubać to i owo Ale mam jednak niedosyt. Raptem 5 dni na Słowacji to trochę krótko żeby odpocząć na cały następny rok
Spalania tylko mogę pozazdrościć
Jackal: znam te bóle, człowiek jedzie jakby szedł spacerem przez miasto i rozgląda się po okolicy czasem kontrolując dystans do poprzedzającego auta. Na taką jazdę to ja muszę mieć bardzo specyficzny nastrój
Pozdro.
  
 
Cytat:
2004-08-17 09:32:36, Perzan pisze:
Jackal: znam te bóle, człowiek jedzie jakby szedł spacerem przez miasto i rozgląda się po okolicy czasem kontrolując dystans do poprzedzającego auta. Na taką jazdę to ja muszę mieć bardzo specyficzny nastrój
Pozdro.



Ja to nazywam "jazdą sentymentalną"
  
 
Cytat:
2004-08-17 10:05:56, madzia_83 pisze:

Ja to nazywam "jazdą sentymentalną"



Albo jazdą spacerową, tempo wycieczkowe, krajoznawczo-turystyczne, nastrój wycieczkowy itp.
Pozdro.
  
 
Cytat:
2004-08-17 09:32:36, Perzan pisze:
Jackal: znam te bóle, człowiek jedzie jakby szedł spacerem przez miasto i rozgląda się po okolicy czasem kontrolując dystans do poprzedzającego auta.



Właśnie tak. Łapałem się na tym, że oglądam drzewa w lesie, wszystkie opkoliczne domy i krowy na polach, nawet znaki drogowe stały się bardzo wyraźnie i zauważalne Kilka razy wjechałbym w poprzedzacza, bo nie wiadomo dlaczego zwalniał bez hamowania. Nie widziałem jego świateł stpu i jechałem równo, w ogóle nie patrząc do przodu. Łoo maaatko!