MotoNews.pl
  

Janusz Kulig - jaka byla prawda? nie zapominajmy o nim!!!

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Janusz Kulig winny?
22.10.2004 wg portalu internetowego Interia.pl

Ocenie, czy znany kierowca rajdowy Janusz Kulig mógł uniknąć wypadku na strzeżonym przejeździe kolejowym w Rzezawie, na którym nie opuszczono rogatek, poświęcone były zeznania biegłych podczas czwartkowej rozprawy w procesie dróżniczki Michaliny K.

Oskarżonej nie było na rozprawie. Proces toczy się przed Sądem Rejonowym w Bochni.

Do wypadku doszło 13 lutego na przejeździe kolejowym w Rzezawie (Małopolska) po zmierzchu, tuż przed godz. 18, i w padającym śniegu. Jak ustalono, przyczyną wypadku były nieopuszczone rogatki na strzeżonym przejeździe kolejowym. Za niedopełnienie obowiązków służbowych i spowodowanie wypadku, w którym zginął Janusz Kulig, odpowiada przed sądem dróżniczka Michalina K.

Biegli z zakresu kryminalistycznej rekonstrukcji wypadków stwierdzili w czwartek przed sądem, że Janusz Kulig nie dopuścił się naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Jako zagadnienie prawne, a nie techniczne, określili natomiast kwestię, czy kierowca mógł i powinien się spodziewać, że choć rogatki na przejeździe strzeżonym są podniesione, za chwilę pojawi się pociąg.

Natomiast, zdaniem komisji powypadkowej PKP, winę za wypadek w 75 proc. ponosi kolej, w tym w głównej mierze dróżniczka Michalina K., a w 25 proc. - Janusz Kulig. Przedstawiciel PKP Marek Sz., zapytany przez sąd, na jakiej podstawie oparto takie wyliczenie, stwierdził, że na podstawie własnej analizy przepisów prawa drogowego.

Jak zginął Janusz Kulig?
Jak już informowaliśmy dzisiaj o godzinie 18 w wypadku samochodowym zginął Janusz Kulig. Jak nas poinformowała Katarzyna Cisło z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie Janusz Kulig podróżując sam fiatem stilo abarth wpadł pod pociąg pospieszny relacji Zielona Góra - Zamość na strzeżonym przejeździe kolejowym w miejscowości Rzezawa koło Bochnii. W chwili wypadku rogatki przejazdu były podniesione!

Kwestię odpowiedzialności ofiary za zaistnienie wypadku podnosił wcześniej w odpowiedzi na akt oskarżenia obrońca Michaliny K. Obrońca wskazywał także fakt, że dróżniczka nie została w sposób zgodny z regulaminem powiadomiona o przejeździe pociągu przez dyżurnego ruchu Kazimierza S.

Przesłuchany w czwartek dyżurny ruchu Kazimierz S. potwierdził, że poniósł już konsekwencje służbowe za to, że zawiadomił dróżniczkę jednym telefonem o dwóch pociągach, choć powinien pojedynczo, i że nie synchronizował zegarów w nastawni i u dróżniczek. Za te nieprawidłowości oraz fakt pełnienia służby po spożyciu alkoholu dyżurny został też obwiniony we wniosku skierowanym do sądu grodzkiego.

Sąd usiłował ustalić, kiedy Kazimierz S. pił alkohol (co stwierdzono po wypadku) i dlaczego po skończeniu służby nie został na stanowisku. Jak zeznawał Kazimierz S., nikt mu nie powiedział, że powinien zostać, natomiast trzy piwa wypił już po zakończeniu dyżuru, kiedy dowiedział się, że ofiarą wypadku był Janusz Kulig.

Tymczasem - zdaniem zeznającego w czwartek biegłego z Instytutu Ekspertyz Sądowych Jerzego Ł. - na podstawie przeprowadzonych analiz najbardziej prawdopodobna jest wersja, że dyżurny pił alkohol już na służbie, a potem jeszcze "dopił". Prokuratura oskarżyła 50-letnią dróżniczkę Michalinę K., że 13 lutego tego roku nie dopełniła ciążących na niej obowiązków w zakresie bezpieczeństwa przejazdu i nadzorowania ruchu pociągów i doprowadziła do zderzenia pociągu pospiesznego relacji Zielona Góra - Zamość z samochodem osobowym fiat stilo, w wyniku czego kierowca samochodu Janusz Kulig zginął.

Z ustaleń prokuratury wynika, że dróżniczka została powiadomiona o przejeździe pociągu przez dyżurnego ruchu z Bochni i dróżniczkę z Krzeczowa, poprzedniej stacji na trasie pociągu, system łączności był sprawny, godzina przejazdu pociągu znana z rozkładu jazdy, a tory były dobrze widoczne z budki dróżnika.

Jednocześnie prokuratura stwierdziła, że Janusz Kulig jechał prawidłowo i nie miał żadnej możliwości zauważenia niebezpieczeństwa przy podniesionych rogatkach. Widoczność na ok. 200 metrów torowiska mógł uzyskać dopiero po wjechaniu na tory. Przed przejazdem widoczność zasłaniała mu budka dróżnika.

Michalina K. nie przyznała się do winy. W śledztwie wyjaśniała, ze nie wie, jak doszło do wypadku. Zaraz po wypadku ojciec ofiary Jan Kulig informował, że jego rodzina współczuje dróżniczce i udziela jej przebaczenia.

"To do niczego nie prowadzi. Tylko pogorszy sytuację. Im szybciej się skończy, tym lepiej dla wszystkich" - komentował przebieg czwartkowej rozprawy ojciec ofiary Jan Kulig i próby obciążenia przez obrońcę jego syna odpowiedzialnością za wypadek.

Na następnej rozprawie w listopadzie sąd zapozna się z aktami osobowymi dróżniczki i dyżurnego ruchu.


od k1cyprys: wielka szkoda i tragedia sie wydazyla, i nic juz nie zwroci zycia naszemu mistrzowi. szkoda, ze w polsce tylu ludzi rocznie ginie na przejazdach kolejowych, ale mowi sie o tym tylko jak zginie ktos znany. ja od tamtej pory zawsze staje na przejazdach.
  
 
Zgadzam sie,jak ginie ktos sławny to dopiero to nagłasniają! Mój kolega odkąd go mało co nie zmiotło na STRZEŻONYM przejeżdzie, za kazdym razem staje i chyba z dziesiec razy sprawdzi czy coś nie jedzie!!!!!!!!!! Janusz Kulig był rzeczywiście największym mistrzem i pozostanie nim w naszych sercach!!!!!!!!! Pozdrawiam narka!!!!!!!
  
 
no ja sie musze przyznać że wcale nie zatrzymuje sie na przejazdach.. po prostu przelatuje przez nie nie zastanawiając sie nad konsekwencjami (no może po za zawieszeniem..) pozostaje mi wierzyć że na mnie to nie trafi
  
 
no to powodzenia zycze.
  
 
...na mnie to nie trafi ...... - tak to nie można mysleć- zabronione! Ja zawsze staję...bo nie wiadomo, czy dyżurny ruchu nie nawalił...
a co do oskarzonej, to jeszcze jej nie udowodniono winy...
  
 
Ja nie mam zdania na ten temat. Gdyby to byla normalna osoba to bysmy nawet o tym nie wiedzieli. Szkoda Kuliga ale nie mozna tez wierzyc bezgranicznie.
  
 
ale moim zdaniem ludzi ktorzy odpowiadaja za ludzkie zycie a sa po alkocholu powinny czekac surowe kary!!! nie ma litosci!!!
  
 
To polowe polski powinno sie rozstrzelac....
  
 
to niech ku..wa strzelaja!!!
  
 
Nie mozna wprowadzac samosadow bo wtedy nie bedziesz mogl wyjsc swobodnie na ulice.
  
 
Dokładnie, bo większość ludzi miałaby ochote się wzajemnie powybijać Oczywiście, osoby po pijaku nie powinny nigdzie pracować na odpowiedzialnych stanowiskach, ale na razie nie ustalono kto był winny.
  
 
To my Polacy....

A alkohol w pracy... dyscyplinarka powinna być bez jakichkolwiek procesów...


Dla Janusza - [i]
  
 
trzeba przyznac ze go szkoda, zapory powinny byc opuszczone to rzecz jasna , ja wyjezdzajac od domu mam przejazd kolejowy bez zapor takze przejezdzam przez niego pare razy dziennie, i moze wlasnie dlatego ze nie jest strzezony nic zlego sie nie stalo, bo kazdy wie ze zapor nie ma i samemu trzeba patrzec czy nic nie jedzie a ta sygnalizacja swietlna nikt sie nie suderuje bo czasami sama wali a czasami jak pociag jedzie to nie chodzi
  
 
Ale to ze jest zapora nie zwalnia z tego zeby nie zachowac ostroznosci.
  
 
powiem tak wg mnie powinni to zakonczyc im szybciej tym lepiej Janusz sie pewnie w grobie przewraca z wrazenia
  
 
NO to napewno, poza tym to musi być bolesne też dla jego rodziny.
  
 
Powiem tylko tyle naszym pięknym krajem rządzi bezprawie i to są właśnie tego skutki! Taki proces jest bez sensu, zapory nie były opuszczone wina jest jednoznaczna i powinna obciążyć zarówno dróźniczke jak i dyżurnego. W każdym innym kraju bycie pod wpływem alkoholu na służbie wiąże sie z poważnymi konsekwencjami a u nas... Jak tak ma to działać to proponuje wogóle polikwidować wszystkie rogatki może będzie bezpieczniej bo każdy sie zatrzyma! A Janusza mi bardzo szkoda bo to był talent jakich mało!
  
 
jakbys jechal na srubie to jak by cie zlapali to masz totalnie przejebane a tu na takim odpowiedzialnym stanowisku sobie gosc siedzi na bani, totalna glupota
  
 
tak, juz by lepiej zlikwidowali wszystkie zapory to kazdy by stawal i sie rozgladal ze dwa razy... a z pieniedzy dla droznikow poprawili by drogi na przejazdach kolejowych bo przynajmniej w kraku mamy takich kilka ze nawet kaseciak przerywa i chce sie wyskoczyc przez dach...
  
 
czesc
wg mnie był to zajebisty i najlepszy kierowca w polsce, znałem Go jako kierowcę rajdowego a także jako kolegę z rajdów w których startowałem. Wg mnie baba z przejazdu dała ciała i nie opuściła na czas szlabanów i ...