Kupa Koni i co dalej

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
przyglądając sie dyskusji na temat alternatywnych silników przyszła mi do głowy myśl która też pojawiła sie w poscie
W jaki sposób koledzy konstruktorzy-tunerzy mają zamiar przenieść moc ponad 150 KM i 250 Nm momentu na asfalt ???
Nallepszym roawiązniem jest zastosowanie całego układu przenieienia napędu auta dawcy np BMW czy mojego ulubionego Coswotrh-a
I tu jest pytanie kto ma pomysł ????

Ja osobiście widziałem rozwiązanie tego problemu w autach które przekraczały 500KM i ciekaw jestem kto na niego wpadnie.
Przy okazji zaznaczam że jesto metoda bardzo prosta i prawie bezinwazyjna dla podwozia samochodu
  
 
Bodziot nie jestem konstruktorem, Uprzejmie proszę abyś Napisał jak to zrobić, moze nie długo będę miał ten problem, Napisz proszę bo umrę z ciekawości.
  
 
Pomimo wszystko chyba kłopotem będzie przejście przeglądu/rejestracji tej modyfikacji - w końcu to zawieszenie
  
 
Cytat:
2003-01-06 14:43:12, GDA pisze:
Pomimo wszystko chyba kłopotem będzie przejście przeglądu/rejestracji tej modyfikacji - w końcu to zawieszenie


Przy każdej modyfikacji będą problemy z rejestracją
  
 
Bodziot nie rób takiej miny tylko powiedz jak to zrobić.
  
 
podobny post chce wysłać do PTK i Fiat&furious i sprawdzić jakich fachowców posiadają poszczególne kluby
poczekaj więz do jutra ok alal nie możesz to wysle ci na priva odpowiedz
  
 
Bodziot czekam bo jak nie to przejadę się te 240 km
  
 
Cytat:
2003-01-06 15:29:53, bodziot pisze:
podobny post chce wysłać do PTK i Fiat&furious i sprawdzić jakich fachowców posiadają poszczególne kluby
poczekaj więz do jutra ok alal nie możesz to wysle ci na priva odpowiedz




Nie wiem jak to rozwiązać ale z odpowiedzią może Cię wyprzedzić dr.Mrozek
  
 
Odpowiedź ( mam nadzieję, że trafna ) na formum PTK
  
 
schil jyż dostał odpowiedz bo naprawde był ciekawy rozwiązania
Sprawa wygląda tak:

np przekładając silnik od tylnionapędowego auta (np. mojego ulubionemu Cosworth-a) przekładasz ją z calym układem napędowym z dyfrem i półosiami i wachaczami tylko że dozamontowania dyfra i wachaczy stosujesz rame pomocniczą do której przykręcasz dyfer i wachacze a rame do nadwozia wygląda to dziwnie ale widziałem takie rozwiązanie w hot-rodzie
Do poloneza pasuje to idealnie bo po wyjęciu dyfra mam płaską podłoge i dużo miejsca na rame. w angli często stosuje się tylne zawieszenie od Jaguar-a które ma właśnie taką budowę
mam nadzieje że problem został rozwiązany

a co do obowiązkowego przeglądu to jak mam wydać kase na przegląd homologacyjny auta z wielkim silnikiem to przynajmniej niech auto ma ponad 200KM i porządne i trwałe zawieszenie
na PTK znalazłem opinie że podobno według PoRD pojazdy produkowane w ilośći 1 sztuki nie potrzebują przeglądu Homolgacyjnego (mam taką nadzieje) tylko normaly
  
 
toteż pisałem że mam zamiar zastosować w swoim wynalazku tylny zawias od Ściery który to ma piękna rame pomocnicza ,do której są mocowane wahacze i dyfer a wszystko to jest zamocowane poprzez b.solidne silentbloki..równiez można kombinować pozostawiając klasyczny tylny most na drążkach ale należy go zamontowac z użyciem przeprostego rozwiązania tzw."A-frame" które to przenosi moment próbujacy obrócic dyfer poprzez solidne ramię długie conajmniej na metr na podłużnice mniej wiecej w połowie długosci auta..są tez inne rozwiązania rodem z amerykańskich muscle-cars,jeszcze bardziej squteczne, ale wtedy to juz rzeczywiście "..nie próbujcie tym skręcać!.."
  
 
Cytat:
Nallepszym roawiązniem jest zastosowanie całego układu przenieienia napędu auta dawcy np BMW czy mojego ulubionego Coswotrh-a (...)Przy okazji zaznaczam że jesto metoda bardzo prosta i prawie bezinwazyjna dla podwozia samochodu


Niektóre Wasze pomysły, choć ciekawe, czasem mnie zupełnie rozbrajają. Może inaczej – nie sam pomysł, bo jest przedstawiony poważny problem przeniesienia dużej mocy i momentu na koła w samochodzie, którego seryjne mechanizmy raczej sobie z tym nieciekawie poradzą, ale takie bezkrytyczne podejście do możliwych rozwiązań tego „kłopotu” znamionujące zupełnie nikłą wiedzę techniczną na temat bodowy i zasad działania poszczególnych mechanizmów w samochodzie. Z lekkością wiatru ferujecie twierdzenia, że już nagle wydaje się Wam to takie proste. Przeróbka „prosta, (...), bezinwazyjna dla podwozia samochodu” - po prostu śmiech na poważnej sali – to nie jest wcale tak łatwe do zrobienia. Wręcz przeciwnie kłopotów jest całe mnóstwo. O ile raczej nie mam wątpliwości co do tego, że taka osoba jak Ireq (z racji doświadczenia) jest w stanie to zrobić, to większość z nas ma raczej mgliste pojęcie jak to w ogóle powinno wyglądać i na jakiej zasadzie działa zawieszenie oparte na ramie pomocniczej.
Jedynym i raczej bezproblemowym można nazwać możliwość zastosowania kompletnego układu przeniesienia napędu z fiata 131/132/argenty. Na ten temat było już napisane wiele, więc nie będę do tego specjalnie wracał – przypomnę jedynie, że wał (dużo grubszy i solidniejszy od seryjnego) w całości można zastosować – w przypadku 131 konieczna jest jednak „przedłużka” do tylnej części wału napędowego, a w przypadku 132/argenty, trzeba tylną część wału napędowego skrócić, a do mostu należy dospawać mocowania resorów oraz drążków reakcyjnych.
Na wstępie zacznę od „najprzedniejszych” rzeczy, czyli od silnika, „o kupie koni” o którym mowa na początku tematu. Nie wnikam o jaki silnik chodzi – w rozważaniach przyjmuję jakiś nieokreślony model motoru który ktoś sobie, z godną podziwu upartością, upatrzył sobie na swój jedyny i wymarzony do swojej bryki, inny niż jakikolwiek (i ogólnie znany ) przedstawiany na forum. Chodzi o sam montaż silnika.
Silnik może być za długi, czy za szeroki ma komorę silnikową Polda czy Fiaciora – mogą być konieczne bardziej zawansowane przeróbki przedniego pasa nadwozia, czy nawet samych nadkoli. Zbyt słabe na pewno będą podłużnice seryjnego auta – żeby nie uległy pęknięciu na skutek działania dużej siły skręcającej „rwącego” do przodu silnika z pewnością należałoby je porządnie powzmacniać odpowiednimi profilami. Kolejnym kłopotem bywają mocowania samego silnika – często trzeba je samemu dorabiać – i musi to być solidna robota, a nie byle „posmarkane” kawałki kształtowników. Oryginalne poduszki samego dawcy mogą zupełnie nie nadawać się do wykorzystania – seryjne raczej nie zniosą takich obciążeń – więc pojawia się kolejny problem z dopasowaniem jakiejś odpowiedniej. Zwracam także uwagę, że silniki umieszczone poprzecznie w komorze silnikowej (jakby ktoś taki chciał wykorzystać) mają najczęściej miejsca mocowania nie z boku, ale na krańcach, więc trzeba znaleźć (i spasować, tak żeby „grało” z dalszymi częściami układu przeniesienia napędu) odpowiednie miejsce po bokach silnika, wywiercić i nagwintować otwory na mocowania poduszek – z czym także może być ciężko, bo się może okazać, że nie da się takiego odpowiednio zgrubionego miejsca znaleźć. Dalej – silnikowi może przeszkadzać kształt seryjnej belki zawieszenia – może wadzić miska olejowa, rozrusznik, wydech itp... Jak widać nie wszystko wygląda tak pięknie.
Podobnie może być ze skrzynią – raczej wątpliwe, żeby wszystko pasowało tak pięknie jak w przypadku skrzyni biegów fiata 131/132/argenty. Nie muszę dodawać chyba, że skrzyń biegów z przednionapędowców nie da się w żaden sposób wykorzystać – mają bowiem wbudowaną przekładnię główną.. Raczej i tu będą konieczne mniej lub bardziej zawansowane przeróbki nadwozia (np. nowe otwory montażowe) lub samego wspornika trzymającego skrzynię. Dość wspomnieć – nie ma żadnej gwarancji, że skrzynia dawcy się zmieści w tunelu Poloneza czy Fiata. Kłopoty z mechanizmem zewnętrznym zmiany biegów (drążkiem i ewentualnie układem cięgieł włączających – nie wszystkie skrzynki mają sterowanie bezpośrednie jak w Ponezolu) to już przy tym wszystkim drobnostka. Warto wiedzieć, że z pozoru takie łatwe wydające się zamontowanie do Poloneza, stosowanej seryjnie przecież, skrzyni forda sierry w wersji wyposażonej też silnik 2.0 tego modelu wymagało poszerzenia tunelu mieszczącego skrzynię oraz zmiany belki przedniego zawieszenia..
Można przyjąć za prawdziwe twierdzenie, że zastosowanie wału napędowego dawcy przejdzie bez większych bólów – oczywiście po odpowiednim skróceniu lub przedłużeniu, w zależności od konieczności, odpowiednich elementów.
Tylny most napędowy – poza ewentualnym problemem wynikającym z różnicy rozstawu kół w stosunku do seryjnego (jak będzie za szeroki to będzie się trzeba pomartwić o błotniki, węższy raczej nie będzie ), układu hamulcowego (połączenia gwintowane, długości przewodów hamulcowych, czy też samej konstrukcji – np. korektora hamowania obwodu tylnego, średnicą tarczy czy bębna, tłoczka, którego nie wiadomo czy dobrze „wyciśnie” seryjna pompa hamulcowa, chyba, że ktoś założy tę od dawcy – tym samym robi sobie kolejny kłopot z zamocowaniem tej części) , konieczności zastosowania innych kół oraz różnicy w konstrukcji zawieszenia (jakie „współczesne” auto ma dziś osie sztywne oraz resory) – nie wiem jak ktoś sobie poradzi z odmienną całkiem konstrukcją tylnej osi, która z większości samochodów wymusza zastosowanie niezależnego zawieszenia (ww. samochody w topicu nie mają sztywnej osi) . Zupełnie nie wchodzi w rachubę próba zastosowania oryginalnego tylnego zawieszenia dawcy, opartego na układzie samych wahaczy mocowanych do wsporników umieszczonych do nadwozia – bo wymaga raczej kosmicznych zmian w tylnej części nadwozia, a nawet jakby znalazł się ktoś odważny (a może bardziej „szalony” to raczej nigdy nie będzie wiedział do końca czy miejsca mocowań do nowych elementów zawieszenia będą właściwe i nie okaże się, że coś wyrwie się „z mięsem” lub całkiem dziwnie będzie zachowywał się samochód na zakrętach. Jako antidotum na te możliwe kłopoty proponuje się ramę pomocniczą, do której właśnie przymocowywane są ruchome elementy zawieszenia tylnego. Rozwiązanie dobre ale niestety także połowiczne – sama rama też ma odpowiednio wzmacniane i wyprofilowane punkty mocowania do nadwozia, a to na nich teraz skupi się siła skręcająca wynikająca z dużego momentu obrotowego. Oczywiście zaletą ramy jest to, że rozkłada ona tą siłę na całą długość ramy i większą ilość punktów podparcia, ale nie znaczy to, że może być przymocowana do byle jakiej blachy podłogi tak jak nam to akurat pasuje – odpowiednie wzmocnienia i profilowanie punktów mocowania także są konieczne. Wadą jest to, że sama rama ma dość spore rozmiary i jest raczej ukształtowana do danego kształtu podłogi samochodu i wymaga dość dużo miejsca.
Tu właśnie dochodzimy do sedna sprawy – w Polonezach i DF-ach wcale nie ma dużo miejsca na ramę – po pierwsze blisko osi znajduje się zbiornik paliwa (uwaga na względy bezpieczeństwa - wiecie że niezłym problemem jest upakowanie tak prozaicznej rzeczy jak drążek Panharda) a po drugie kabina pasażerska „siedzi” prawie na osi tylnej (zwłaszcza w PN – tylne nadkola stanowią „cześć” oparcia kanapy) co znacznie zmniejsza ilość miejsca pod podłogą. Do kompletu problemów dochodzi kształt i konstrukcja tylnych nadkoli, pozbawionych kielicha i nieprzystosowanych do montażu sprężyn (sprężyny nie opierają się na ramie). Swego czasu FSO zapowiadała już w 94 roku zapowiadała wprowadzenie tylnego zawieszenia opartego na sprężynach (co prawda jeszcze na osi sztywnej, ale jakże z miłą chęcią pożegnalibyśmy się z tym starożytnym wynalazkiem jakim są resory) , co miało wejść wraz z produkcją modelu Atu. Nic z tych planów nie wyszło, bo nadwozie zwłaszcza w miejscu mocowania sprężyn do nadwozia nie miało odpowiedniej sztywności, czego wyeliminowanie wymagałoby zbyt kosztowych zmian konstrukcyjnych.
W Ladzie (fiatopodobnej) ten problem nie istnieje – kielichy na sprężyny są, a sam zbiornik paliwa nie jest umieszczony pod podłogą samochodu jak w polskich konstrukcjach, ale w bagażniku po jego bocznej stronie. Więc miejsca tam jest na pewno więcej jak w PN czy DF-ie. Choć wcale nie sądzę, że uda się a-frame ze Ścierki bez bólu tam zmieścić. Nie wiem dokładnie jak wygląda konstrukcja ramy akurat w tym modelu, ale na pewno nie jest to mały wróbel.
  
 
cd.

Tak przy okazji warto wspomnieć, że tylny most fiata 131/132/argenty to dość łatwy i dobry materiał na to, żeby go wykorzystać do przeróbki – rozstaw kół ma podobny (w 131 – chyba bo nie jestem pewien, oceniam po wyglądzie zamontowanego w DF-ie u kolegi Granturismo – bardziej zbliżony do szerokiego zawieszenia PN, a w 132 jest ciut dłuższy od wąskiego) układ hamulcowy (bębny) pasuje idealnie zarówno pod względem dopasowania do seryjnej pompy (bo są takie same w obu modelach – mowa oczywiście o starym typie hamulców) jak też złączami gwintowanymi i charakterystyki korektora hamowania (przełożenie – jest identyczne) . Most ten raczej dość dużo zniesie, ale nie jestem pewien czy akurat 250 Nm Wizualnie te mosty także są bardzo podobne do seryjnych, więc raczej dla pierwszego „lepszego” diagnosty (przy porządnie przyspawanych mocowaniach resorów) będzie praktycznie nie do odróżnienia. Przy „kupie koni pod machą” należy też porządnie wzmocnić tylne podłużnice i wsporniki resorów oraz sprawić sobie bardzo solidne drążki reakcyjne oraz ich mocowania. O konieczności solidnego utwardzenia tylnego zawieszenia już chyba należy przypomnieć tylko z obowiązku, co oczywiście specjalnym problemem nie jest (jakaś w końcu zaleta tych leciwych piórek) . Przy takich siłach i prędkościach jakie będzie zdolny osiągnąć samochód wyposażony weń silnik – raczej konieczny jest drążek panharda (jest seryjnie w 131) oraz przydałby się stabilizator (od PN Kombi będzie git) .Także warto wspomnieć, że średnica bębna hamulcowego wynosi 228 mm, czyli więcej nawet niż w układzie hamulcowym lucas (203 mm) oraz większa jest też średnica cylinderka hamulcowego (fiat: 7/8 cala = 22,225 mm; lucas: 13/16 cala = 20,64 mm), co zapewnia znakomitą (a na pewno większą niż seryjny układ tarczowy – zwłaszcza pod względem skuteczności hamulca ręcznego; poza tym kto naprawiał tylny zacisk, to na pewno chętnie się z tym rozwiązaniem z tyłu z chęcią pożegna) skuteczność hamowania. Do lucasa także dało by się to zaadoptować, tylko konieczne będą przejściówki połączeń gwintowanych przewodów hamulcowych (inne gwinty) lub specjalnie dorobione przewody hamulcowe z odpowiednimi gwintami na każdym końcu. Nawet sam myślę na tym, żeby te tylne hebelki założyć do swojego atu ze 132, bo przecież takie mam, a każdy zabieg poprawiający skuteczność hamowania jest chyba jak najbardziej pożądany. I raczej diagnosta nie dostrzeże żadnej różnicy w bębnach lucasa a fistowskimi – wizualnie są bardzo podobne (bo niby czym zewnętrznie szczególnie mają się różnić) . Było by to znakomite uzupełnienie do truckowskich przednich tarcz hamulcowych o średnicy 260 mm, które na pewno założę, jak będę montował dohc.
Zupełnie należy wybić niektórym z głowy pomysły polegające na odcięciu nadwozia od podłogi (i więc całego zawieszenia z układem przeniesienia napędu) dawcy i „nałożenie” na te podwozie nadwozia Polda czy Fiata. To całkiem chory pomysł i mam nadzieję, że nikomu on nie wpadł do głowy. To robota dla fabryki, a nie dla domorosłego mechanika. Chodzi o bezpieczeństwo całej konstrukcji (i więc Wasze i innych użytkowników dróg) – żeby nie okazało się, że przy np. uderzeniu nadwozie rozpada się na pół. Podobnie irracjonalne wyglądają mi się pomysły z próbą adaptacji układu 4WD do Poldka (np. z wspomnianego Coswotrha) – tego mogą się podjąć tylko naprawdę znani tunerzy, dysponujący całkiem niezłą manufakturą produkcyjną, a nie Kowalski w domowym garażu. Stopień koniecznych zmian zresztą zupełnie wykluczy to auto z możliwości dopuszczenia w normalnym trybie rejestracyjnym do ruchu.
Na pewno nie będzie też lekko w przypadku układu napędowego z BMW czy tego Coswortha (zresztą co masz na myśli Bodziot – Ścierkę czy Essiego) – o czym już pisałem w innym wątku – więc warto się zastanowić po co komu taka zabawa.
Są przecież rozwiązania łatwiejsze i sprawdzone (wiecie o czym piszę ) , które raczej takich kłopotów nie sprawią. Na zakończenie, to osobiście uważam, że pakowanie silników o mocy większej niż 150 KM do PN lub DF, które mają służyć do codziennego normalnego użytkowania jest po prostu niepoważne, ze względu na wiek i rozwiązanie konstrukcyjne (zwłaszcza zawieszeń) produktów FSO. Poza tym jakoś nie mogę się przekonać do montażu silników zupełnie innych konstrukcyjnie (nie pojemnościowo – te mi zupełnie nie przeszkadzają, a nawet dobrze, że jest w czym wybierać – ale konstrukcyjnie) niż te które były montowane przez fabrykę, czyli osobiście nie zamontował bym nic innego jak: 1.4 (tylko do DF-a; na PN za słaby)/1.6/1.8/2.0 dohc fiata, 1.6/1.8/2.0 ohc lub dohc forda („ścierki”; 2.0 w wersji dohc takie samo było w „skorpionie”, cosworthy, pomimo, że ta dwulirówka bazuje na tym silniku - to osobny temat) , 1.4/1.6/1.8 rovera (diesle pomijam). Także chętnie zamontowałbym silnik 1.6 ohv z pierwszych fiatów 131, z uwagi na bardzo podobną konstrukcję do seryjnego (to po prostu „klasyczne” ohv na pięciu podporach – o czym wielu pewnie marzy) i ogromną współzamienność części zamiennych tych silników (jak kiedyś cosik takiego zdobędę to wszystko dokładnie opiszę) – coś w rodzaju skrzyżowania seryjnego polonezowskiego ohv z fiatowskim dohc. Również ze względu na „rodowód” i bliskie „pokrewieństwo” technologiczne nie krzywiłbym się na silniki Lady oraz silniki 1.5/1.6/1.8/2.0 z trochę nowszych fiatów (ritmo, regata, tipo, tempra, croma), które w prostej linii wywodzą się lub są kontynuacją „osławionych” dohc. Zaznaczam, że to tylko moje osobiste przekonanie – po prostu wolę bazować na tym co „dała” fabryka, ewentualnie skorzystać z „protektoratu” „ojca chrzestnego” polskiego przemysłu motoryzacyjnego. I uważam, że wybór jest zupełnie wystarczający. Natomiast zupełnie nie uznaję zasadniczych zmian konstrukcji zawieszenia (choć powiem szczerze, wiem, że przerobić tylną część budy PN pod most 131/132/argenty i występujące tam sprężyny, wykorzystując do tego celu elementy nadwozia tych samochodów – w sumie chodzi o nadkola z kielichem sprężyny i mocowania wahaczy – nie jest tak specjalnie ciężko i nawet sam nad tym myślałem) – bo po pierwsze jest to niedozwolone, a po drugie trudne, ze względu na konieczność bardzo poważnych zmian w nadwoziu przystosowujących je do montażu nowych elementów zawieszenia i w końcu zasługujące na miano prototypu, a nie samochodu mającego za zadanie służyć do zwykłego poruszania się po drogach. Milczeniem pominę bezpieczeństwo takiej konstrukcyjnej modyfikacji, bo na pewno nie będę tego do końca pewny, choćby nie wiem jak solidnie to zrobiono.
Na zakończenie trochę przepisów:
ROZPORZĄDZENIE MINISTRA TRANSPORTU I GOSPODARKI MORSKIEJ z dnia 7 września 1999 r. w sprawie zakresu i sposobu przeprowadzania badań technicznych pojazdów oraz wzorów dokumentów przy tym stosowanych.
W załączniku nr 1 są wymienione kryteria będące podstawą do uznania stanu technicznego za
niezadowalający, czyli uniemożliwiający dopuszczenie go do ruchu.
W tabeli „Specjalistyczne badanie pojazdu po wymianie (...) podwozia” w punkcie zawieszenie mamy: „zastosowanie nieoryginalnych elementów zawieszenia lub połączeń śrubowych”. Można się spierać, czy pojęcie „nieoryginalne elementy zawieszenia” oznacza elementy inne konstrukcyjnie, czy wykonane samodzielnie przez domorosłego mechanika, a może wyprodukowane przez firmę „krzak”, która nie wykonała dla swoich wyrobów certyfikatów bezpieczeństwa, które oznaczają zgodność danego wyrobu z wymogami technicznymi i dopuszczają je do stosowania w samochodach (a więc i sprzedaży). Sam miałbym niemały kłopot, żeby dowieść (raczej wątpliwe) swoje racje. Więc radzę się dobrze zastanowić nad sensem i pieniędzmi włożonymi w tą zabawę.
Poza tym – Bodziot – homologacji raczej nie dostaniesz – bo primo musiałbyś być producentem, którego zakres działalności obejmuje produkcję wyposażania lub części lub dokonującego montażu lub zabudowy pojazdów, secundo – kosztuje to sporo – sama decyzja w sprawie wydania homologacji kosztuje 1370 zł, a kosztuje jeszcze kupa papierków jak opisy i dokumentacje techniczne, instrukcje użytkowania, napraw i inne cuda na kiju których nawet nie chce mi się wymieniać.

AVE!
  
 

Masz racje ale nie do końca
Gdyż popierwsze jaki miałbym sens w pakowaniu układu napędowego wartego więzej niż nowy polnez i dokądając drugie tyle do samochodu wartego 1000-2000 tylko wariat (taki jak ja tylko bogatszy) i takie auto napewno nienadawało by się do normalenej eksplatacji. Takie auta tworzy się przeważnie do jednego celu czyli wyścig na 1/4 mili
Pierszwą rzeczą jest przeniesienie baku paliwa do bagażnika wzmocnienie sztywności całego szkieletu nadwożia aby moment skręzający działający na przednie podłużnice nie ukręcił auta ( patrz "szybcy i wściekli")
Natomiast rama pomocnicza o której pisze będzie zajmowała dużą częśc tyłu samochodu a można ją podeprześ w 8 mejscach czyli mocowania resoru, amortyatora i drążków reakcyjnych. w ten sposób aby cała siła była przekazywana w miejsca gdzie producent przewisdział takie obciażenia, przecież całe zawieszenie trzyma sie na tych punktach . Według moich badań organolepycznych po pozbyciu się baku jest tam wystarczająca ilość miejsca (mam już wstępny plan w głowie) aby zamontować taki twór
Co do szerokości zawieszenia pare cm szersze zawieszenie jeszcze nie jest tragedią zawsze można założyć felgi o głępszym osadzeniu, układ hamukcowy da się przerobić przy pomocy reduktorów lub specjalnie zagniatanych przewodów (zalecane) a co do koretora to zawsze można założyć bezwładnosciowy lub żaden
Ja osobiście jestem zwolenikiem zastosowania gotowej np z Jaguara która zawiera wszystko tz: jest to zawieszenie u 2 trójkątnych wachaczah podwójnych amortyzaatorach zintegrowanych w ramie popmocniczej posiada jeszcze hamulce tarczowe i stabilizator (piękna konstrukcja)
Co domiejsca to widziałem silniki Cosworth-a w Lotusie (fordzie) Cortinie który jest znacznie mniejszy od Poloneza i jednak tam weszedł i było tam miejsce na sprężarkę i wtrysk izooktanu
Ja jestem zwolennikiem że jak ma zrobić z poloneza drakstera to niech nim będzie a nie jakimś tam supstytutem po przejchaniu sie Porsche 928 S wiem co to znaczy że auto ma kopa i takie a nawet silniejsze auto chciałbym zbudować aby móc czuć tę moc niestety do takiej zabawy potrzebuje przy wadze poloneza ok 350 KM i bardzo dobre zawieszenie zwłaszcza z tyłu
Mam smal na zrobieenie zsamochodu tylko poto zaby móc mieć odrobine frajdy z jazdy nim i nawet jak mi go nie zarejestrują to zawsze można go wożić na przyczepie i używać na zamkniętych torach. Ale z ciekawości podejde kiedyś do rzeczoznawcy i zapytam sie jakie normu powinen spełniac pojazd aby mógł być dopuszczony do ruch jako pojazd wyprodukowany w 1 egzemplarzu bo przecięż jeżdzi ich troche po polskich drogach i napewno da się takie auto zarejestrować
i niestety niestać mnie na taką zabawe bo w innym przypadku zmierzył bym sie z tematem i pokazał że jest to wykonalne ( może kiedyś) bo problemy są poto aby je rozwiązywać a widok opadających szczęk będzie dla mnie wystarczającą nagrodą
Przeróbek mniej zaawansowanych to twoje technika jest wystarczająca a zwłaszca s silnikiem który miałem przyjemność testować na hamowni u Mistrza Goduli czyli 1600 na 4 gaźnikach i ok 185 KM czyli piękny ryk i u wygląd
  
 
..eetam żeby robić "dragstera" z czegokolwiek -bezsens..zakres wymaganych przerobek musiałby być na tyle duży ze naprawde nie ma sensu wykorzystywać w tym celu jakiejkolwiek seryjnej konstrukcji (zwłaszcza europejskiego pochodzenia..).Zakres niezbędnych zmian byłby na tyle duzy, ze znacznie prosciej i z lepszym efektem było by zbudować takie coś calkowicie od podstaw-zastanowić sie o jakich parametrach chcemy wogóle rozmawiać, skompletowac engine i transmisje, jeszcze raz wszystko przemysleć i dopiero gotowy napęd obudowac solidna ramą przestrzenną albo np. kratownicową z odpowiedniego materiału pospawana z zachowaniem odpowiedniego reżymu jakościowego.. dobrze byłoby podpatrzec conieco z gotowych rozwiązań z tej dziedziny wszak nie musimy po raz drugi odkrywać prochu skoro ktos to już zrobił.. ..
..a na koniec mozna by całość obudować elementami poszycia nadwozia Poloneza albo DF-a,zreszta najlepiej wykonanymi z laminatu ..w sumie mozna by w ten prosty sposób "zmieniać" marke pojazdu co sezon !
..z powyższych powodów po przemyśleniu wielu zagadnień niestety muszę donieść ,że biorcą nowego sześciokomorowego serduszka będzie nie łada a ford Sierra hatchback 3d z pierwszej serii(Laser)..juz namierzyłem cos takiego przecudnej urody za kilkaset zeta..Pokrótce chodzi o to żeby można siem takze czasem przejechac tym autem np do Zakopca , a nie jedynie spalic gume z czwórki ,narobić kupe huku i smrodu, a potem ostrozniutko do domu, bo po drodze jest przejazd kolejowy' a ja w tym miesiącu juz zmieniłem cztery zwrotnice, kurde cieżki ten silnik..



[ wiadomość edytowana przez: Ireq dnia 2003-01-08 01:59:17 ]
  
 
..ech ,żeby tak chociaż móc poszabrować na pierwszym lepszym autozłomie w usa..

[ wiadomość edytowana przez: Ireq dnia 2003-01-08 02:06:27 ]
  
 
na pocz atku powiedziałem że taka przeróbka nie ma sensu ale pomażyć zawszw można a napewno można znależść wariata który buduje takie Bolidy kilka przykładów jest na F&F
ja do swojego planuje 1600 (Podyktowane jest to tym że polonez 15 i 16 mają identyczną stawkę ubezpieczenia) i ew 2 a nallepiej 4 gaźniki ( jak kasa na to pozwoli) aby miał odpowiedni dzwięk i otrzywiście odpowiedni wydech niezapominam otrzywiście o odpowiedznio przystosowanej głowicy i wałku rozrządu i nadal pozostaje problem tylniego mostu. ale z tym problemem przede się do znajomego specjalisty od tuningi "garażowego" bo kol Mrożek podsuną mi pewien pomysł
Swoją droga jestem ciekaw czy mechaniżm różniicowy stosowany w Poldkach czy też w fiatach ma podobna konstrukcje jak w PSA np w skrzyni typu BE3 (jak pamiętam) jeżeli tak to bym sobie założył częściową blokade na tym mechaniżmie ( i znowy kok. Mrożek będzie się śmiał ale robi się to prosti i bezinwazyjnie obotrzywiście w autach PSA)

Z rysunku w książce wynika że da sie to zrobić ale nietak łatwo jak w PSA i trzeba jednak użyć metody inwazyjnej ale to trzeba sprawdzić organoleptycznie


Niemiał człowiek problemu kupił POLONEZA

[ wiadomość edytowana przez: bodziot dnia 2003-01-08 10:57:08 ]
  
 
..a ja w najbliższych dniach zabieram sie za oturbianie silnika 1.6 TC w w borewiczu kolegi..prawda ze rozsadnie i bez zbednego patosu?..
  
 
Mam nadzieje że wiesz co robisz

otrzywiście żartowalem życze powodzenia i może kiedyś wpadne na synchronizacje 4 gażników
  
 
..żaden problem-wpadaj!