MotoNews.pl
  

Wasze odczucia co do awaryjności Omeg A i B...

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Chłopaki,akurat odpisywałem komuś odpowiedź na maila w sprawie Omeśki.....i...naszła mnie taka smutna refleksja...

Ja to miałem pecha jak kupiłem tą swoją wspaniałą Omeśkę 3.0 24v.... Niby fura super jak na moje (mojego Ojca) możliwości finansowe.... ale..... no właśnie.....Teraz, posiadając 2 auta (proszę nie rzucać we mnie pomidorami marki rodzimej FSO i FSM głowa już mnie nie boli... Te złomy cały czas jeżdżą i nie sprawiają praktycznie żadnych kłopotów. Tzn. jazda to to nie jest w porównaniu z Omeśką, ale za to jest BEZAWARYJNA.Jeśli już to naprawialne w 15 minut...A przy Omeśce to już mi się płakać chciało... non-stop coś się chrzaniło...Od jakichś pierdół w stylu przekaźniki i ogólnie elektryka....do takich destrukcji jak padnięcie panewki w silniku!!! Jak to się ma do DUŻO GORSZYCH AUT? Fenomenem był Polski Fiat 125p z 1986 roku którego miałem przed Omeśką - przez rok NIC się w nim nie zepsuło!!! Chodził jak zegarek...To samo 20-letni dostawczy Mercedes 307 2.4d. Polskę objechał kilkanaście razy i nic! Za to Ford Sierra 1,6 taka sama padaka jak ten mój nieszczęsny Opel...Tylko że Ford był z 85' i kosztował 3.000PLN...
Do czego zmierzam - dużo ludzi do mnie pisze maile z prośbą przy wyborze Omeśki A... Ja już nie wiem co im mówić...Zachęcać ich do Omesiek? Z reguły jestem w takich mailach do nich obojętny...
Czy Omeśki (zarówno A i B) to auta awaryjne??? Ja spotykałem się przypadkowo praktycznie w 80% z negatywnymi opiniami o naszych bestiach.... A najwięcej to się nasłuchał mój ojciec w wulkanizacji - bo zawsze się pyta jak autko się sprawuje.... Omeśki B ludzie (posiadacze) tak krytykują,że aż głowa boli.... z A jest podobnie.....
Jak Wy, posiadacze Omesiek, członkowie (tak jak i ja zresztą) LOB, oceniacie Omeśki??? Z góry mówię że olewam opinie pism motoryzacyjnych (AutoŚwiatów itp.) - nie kierowałem się nimi.Słucham tylko opinii posiadaczy...
Ale poza tym i tak LOS GRANDES OMEGAS BESTIALES rulezzzzz bo to auto z duszą i charakterem (niektóre wersje również z kopytkiem, zwłaszcza takie z 3.0 w rozwinięciu opisu modelu
  
 
Jestem posiadaczem Omeśki od nie dawna (koniec list. 2002), po tygodniu nawalił mi automat w rozruszniku, po miesiącu łącznik stabilizatora a pomimo tego jestem zachwycony tą furą.
  
 
faktycznie omesie nie mają zbyt dobrych notowań jeśli chodzi o awaryjność. ja w swojej naprawiałem praktycznie wszystkie podzespoły - poza silnikiem i skrzynią.

w auto-świecie wyczytałem że w/g testów adac i tuv opel wypada raczej mizernie a omega zarówno a i b otrzymały czerwone kartki. co najgorsze testom tym można raczej wierzyć bo jest to zestawienie za okres od 1991 roku. i przeprowadzone przez fachowców a nie matołków redaktorków z polski który po 30 minutowej jeżdzie wypowiadają sie w tym temacie.

ja jednak nie zmienię zainteresowań i nadal pozostanę w rodzinie opla, stając się - jak mam nadzieję - posiadaczem topowego modelu - senatora
  
 
Witam

Po przeczytaniu tego postu poczułem się w obowiązku zabrać zdanie w tej sprawie nie dlatego, że jestem oburzony tym co zostało napisane tylko dlatego, że jako użytkownik Opli od 1995 roku mogę chyba coś powiedzieć. Obenie posiadam nie młodą już Omegę z 1991 roku poprzednio miałem Kadetta z 1988 roku i złego słowa nie mogę powiedzieć na silnik i zawieszenie i pozostałe sparawy nie uwzględniając blach bo niestety nie da się ukryć, że w Oplach z tym nigdy nie było najlepiej w stosunku do innych marek. Omegę użytkuję id 1997 roku od tamtego czasu zmieniam tylko olej, paski, płyny eksploatacyjne no i wymieniłem amortyzatory. Tygodniowo wyjeżdrzam ok 600 km. W obu przypadkach Opli nie miałem żadnych problemów z silnikiem. Nie mogę narzekać ABSOLUTNIE. Być może należy zaznaczyć że sam kupowałem oba samochody w niemczech nie zlecałem tego nikomu innemu. Jednakże uważam że nie można tego wszytkiego generalizować. Są Mercedesy, które swoich użytkowników doprowadzają do palpitacji zastawki swą awaryjnością. A biorąc pod uwagę samochody kupowane z drugiej ręki czynnik awaryjności może być znacznie wyższy niż normalnie.

P.S. Na dowód swej niezłomnej wiary w wielką wartość Opli planuję za rok kupić Omegę B.
Pozdrawiam
gieROY
  
 
Moja Omega C24NE z 1989 ma za sobą już 250 000 km. Jestem jej właścicielem prawie 3 lata. Kupiłem samochód z instalacją gazową założoną prawdopodobnie przez drwala i właśnie z tym elementem wiązało się najwięcej problemów. Poza tym popsuło się kilka elementów gumowych - osłony przegubów, łącznik pomiędzy przepływomierzem i kolektorem ssącym itp. Wymieniłem też tarcze hamulcowe z przodu, wszystkie klocki, katalizator i tłumik środkowy ale przebieg chyba to uzasadniał. Ostatnio padła mi poduszka pod silnikiem.
  
 
Witam
Makavelli chyba ma rację. Omeśką jeżdzę co prawda dopiero kilka miesięcy, ale czasami mam jej już dość. Pisałem już o tym w swych postach, że klimatronik wariuje, auto gaśnie przy skręcie w prawo( nikt nie wie co to jest ) a ostatnio zawieszają się obroty (na jałowym biegu jest 2000 obr). Wydawało mi się, że jak kupię topowy model niemieckiego producenta w wieku kilku lat to będę tylko lał olej i miał święty spokój na długie lata.
A tu na starcie niespodzianki. Do tej pory jeździłem taką padaką jak Seat Ibiza z silnikiem 900cm. auto podobno z czołówki najbardziej awaryjnych i muszę powiedzieć, ze przez 9 lat eksploatacji praktycznie nic się nie działo. Pomijając takie drobiazgi jak przetarcie linki sprzęgła( auto 11 letnie) zużycie klamki od strony kierowcy jak i elementów wynikające z normalnej eksploatacji jak np. przerywacze czy palec rozdzielacza było bez zarzutu. Ale z racji wieku chciałem się go pozbyć i sprawić sobie coś nowszego i "lepszego" nie wiem czy się nie pomyliłem. Wciąż mam nadzieję że przy odrobinie wysiłku uda mi się wyjść na prostą i doprowadzić wszystko do porządku.
Pozdr.
  
 
No cóż miłość jest ślepa
W swoim imieniu mogę powiedzieć że Omega B do roku 98 była bardziej awaryjna niż Omega A ( raport DEKRA i TUV ). Faktycznie nie jest to toyota jeśli chodzi o usterkowość. Z drugiej strony swoją bestie muszę pochwalić gdyż:
-sprowadzona z niemiec ( + rok na dryndzie niestety w polsce )
-awarie: przepalone żarówki, rygle w drzwiach, zamknięcie maski ( jednym słowem duperele o których nie warto wspominać )
po za tym BEZAWARYJNA - tfu, tfu na psa urok mam ją od niedawna ( 25000 )
koszty:
-olej MOBIL SUPER 15W40 x2 + filtry + 2L na dolewki ( teraz leci 3 litr ( 1L=10kkm)=2x95 + 100(dolewki)
-pasek rozrządu ( od razu po kupnie) 100
-opony 2xkomplet UNIROYAL i BARUM używane 800
-instalacja LPG 2500
-filtr gazu 15
-płyn wspomagania 40
-płyn chłodniczy ( jednak mam dziurę a nie uszczelka pod głowicą uffff ) 90
-wycieraczki 60
-oświetlenie 100
-tłumik+końcówka 300
-akumulator 200
duperelek w stylu wloty i parapet nie ma co liczyć - mówimy o awaryjności
czyli razem 1995 (!) zł bez gazu wychodzi 200 zł/mc nie wiem czy dużo czy mało, nie miałem większej awarii jedynie oświetlenia, całe koszty to eksploatacja - nie do uniknięcia chyba że nowe auto z saloonu a ito nie zawsze jest prawda

więc z mojego punktu widzenia mam autko bezawaryjne, nigdy nie zatrzymałem sie na drodze i nie wzywałem pomocy
a moja najpoważniejsza "awaria" wyglądała tak że padł mi akumulator ( podejrzewam że lat nie pamiętał 1mc po zakupie bestii, no i nie chciała m,i odpalać-gasła na wolnych powód ( aż wstyd przyznać ... ) - no fuel

pzdr

ps. zostały mi do wymiany amortyzatory - dalej jest to jednak zużycie a nie awaria
  
 
Przesmigalem Bestia kolo 17000. Nic mi sie nie posulo.

Jestem z auta zadowolony. Jak sie cos popsuje to trudno. Bestyjka dostanie nowa czastke a ja szybko o tym zapomne.

Raz stanalem na trasie - bo... zlapalem kapcia, a nie woze zapasu.
Raz mi nie zapalil - bo... sluchalem muzy na zgaszonym silniku.

  
 
Zrobiłem Omegą 10000 i na razie zpsuł mi się tylko pozycjoner w automatycznej skrzyni biegów (naprawa 350pln). Na razie jestem bardziej zadowolony (jeśli chodzi o usterkowość) niż z Vectry B. Oby tak dalej.

pozdro
3
  
 
Witam,
to i ja dorzucę swoje 3 groszę, chociaż zrobiłem dopiero 5000km.
Wymieniłem w niej tylko tuleje i naprawiałem klamkę w czasie tych wielkich mrozów.
Więcej grzechów nie pamiętam.
A na pocieszenie powiem Wam, że mój znajomy ma Mercedesa S500 i ML500, obydwa samochody nie mają jeszcze 2 lat. Ten pierwszy ma już za sobą uszkodzony wał korbowy i wiele mniejszych usterek, tym drugim jeździ przynajmniej raz w miesiącu do serwisu, bo coś się dzieje.
A poza tym, każdy samochód jeżdżący po tych pieprzonych (przepraszam za wyrażenie) pseudo drogach, to po pewnym czasie padaczka. Dowodem na to niech będzie niska awaryjność aut przyciągniętych z Niemiec jakiś czas temu vs. auta jeżdżące w Polsce już kilka lat.

Kocham jazdę samochodem i patrząc na to co tu się dzieje, zastanawiam się nad emigracją. Naszych aut jeszcze przez najbliższe 10 lat nic dobrego w Polsce nie spotka
Czy Was nie ogarnia czasami złość z własnej bezsilności właśnie z powodu takiego stanu rzeczy ? przez 14lat udało nam się zbudować 130km autostrad ! Czyli średnio 10km na rok. ŻENADA ! I niech mi nikt nie mówi, że nie ma na to pieniędzy. Autostrady to złoty interes zwłaszcza dla Państwa, bo komunikacja jest podstawą rozwoju gospodarki. Co za idioci siedzą tam na górze, żeby takich prostych rzeczy nie rozumieć ?

Pozdrawiam
Konrad
  
 
Moją sam kupowalem przed kupnem obejrzalem chyba ze 20 aut
Jest bezwypadkowa ( o przepraszam 1 lampa przednia zbita bez uszkodzen blachy na parkingu przed hipermarketem).Sprowadzona rok tem za Odry. Jak do tej pory tylko raz nie odpalila ( pislalem o tym na stronie LOB, stawiam na wode w paliwie, tankuje tylko z RG , no niecierpie pana prezydenta ale Bóg mu nie poskąpil rozumu). Zero awarji ( odpukac w nie malowane drzewo). Tylko esplatacja amorki itp. No i zostaly jeszcze ogniska rdzy, ale jak na 14 letnie auto to bardzo malo. Ot to wszystko mysle ze diabel tkwi w wypdkowsci auta i jego uzytkowaniu. No i czasmi trzeba poklepac po dachu, ot wszystko.
  
 
No to i ja się wtrące.
Moim zdaniem każdy użytkownik dowolnej marki , może napisać taki post.
Wiele firm prowadzi rankingi awaryjności poszczególnych marek, napewno maja rację ale........
Kupując samochód używany często z dziesięcioletnim starzem lub większym nie oczekujmy zbyt wiele.
Jeżeli ktoś kupując Omegę A oczekuje bezawaryjnego użytkowania to powodzenia.
Każde auto można zajeździc. Kto kupił auto zajechane może miec pretensje tylko do siebie. Panowie trzeba uderzyć się w pierś i nie szukać alibi , jeżeli sypie ci sie nowo zakupiona Omesia to jest tylko i wyłacznie twoja wina , dałes się wykiwać.

Naprawde nie chciałem nikogo urazić. Takie jest moje zdanie w tym temacie.

  
 
Hawk powiedzial Wodz... i poszedl dlubac przy samochodzie !!

Mialem kilka uzywanych samochodow ( starych ) i zawsze sie cos sypalo - niezaleznie od marki. Potem kupilem nowe Espero - i dwa lata palcem nie kiwnalem. Nastepnie byl rowniez nowy Maluch - podobnie brak napraw przez 3 lata.


  
 
Też swoje dołożę... Co prawda bestię mam dopiero 3 miesiąc i jestem w trakcie doprowadzania jej do porządku. Przy zakupie wiedziałem, że muszę zrobic porządek z tulejami gumowymi w przednim zawieszeniu, wymienić paski klinowe i uszczelkę pod pokrywą zaworów, uruchomić szybki z przodu i naprawić napęd szyberka. Później doszła jeszcze niespodziewanie nagrzewnica + termostat. Poza tym, jeżeli u PawlaD instalację gazową zakładał drwal, to u mnie alarm monował chyba hydraulik. pradopodobnie to onprzy okazji załatwił napęd szyb, a alarm wpuszcza mnie do samochodu wtedy, kiedy on tego chce. Teraz mam zamiar przejśc do tyłu - zawieszenie (tuleje gumowe), a na wiosnę zrobić hamulec ręczny i połatać wypryski rdzy. Mimo, że roboty jest dużo, a pieniędzy na nią nazbierac trzeba sporo, to:
1) Nie wyobrażam sobie lepszego pojazdu tej klasy i rozmiaru za takie pieniądze, i bądź co bądź, za takie jak są koszty napraw..
2) Po wcześniejszym użytkowaniu przez 4 lata FSO 125p (który co prawda od 1,5 roku poza zespawanie zawiasu bagażnika nic więcej nie wywijał, "palił" nawet przy 25 stopniowym mrozie, a jakby co, to naprawić mógł go nawet takie nieuświadomiony mechanik, jak ja) nie wyobrażam sobie również, jak mogłem przejeżdżając 50 km być później przez pół dnia "otumaniony" i zmęczony, jak po przeładowaniu pół tony żwiru... Teraz mogę przejechać pół Polski i nic... Bo jeździ się z przyjemnością, a nie z przymusu !

Pozdrawiam LOB
  
 
Makaveli ty chyba naprawde chcesz włożyć kij w mrowisko.
przede wszystkim jak można porównać technologię kajaka czyt.125P z technologią Omegi czy innego wózka?
przecież w naszych furkach jest o wiele bardziej skąplikowana technologia,w prod. FSO poprostu technologii nie ma. to z zasady ma jeżdzić i już.
swoją drogą to mam już trzecią ome i jak dotąd wymieniam tylko i wyłącznie rzeczy typowo eksploatacyjne: świece , filtry , oleje , końcówki drążków kier.
jedno co wyskoczyło mi ponad plan to klima która się rozszczelniła.
a tak na marginesie to czy gość którego fura ma słynną gwiazdkę na atrapie przyzna się do tego że kupił "KOKS"
POZD.
  
 
ja mysle ze bez wzgledu na koszty i inne rzeczy bestia to najlepszy wozik
jedyne na co narzekam to swiatla, kupowalem juz rozne zarowki, wszystkie swieca poprostu za slabo ( mozna to porownac z maluchem) cale szczescie ze mam przeciwgielne w reflektorach (macie tez taki problem?)
po drugie to moja bestia byla dosyc mocno bita wiec zeby zamknac tylne drzwi trzeba troche cierpliwosci ale i tak wedlug mnie omesia nie ma sobie rownych
  
 
Moje swiatla to bardziej przypominaja swieczki niz zarowki

Nic w nocy nie widze. A jak pada jeszcze do tego to juz kompletna porazka.
  
 
cóż mogę powiedzieć........bezwzględnie Omega to samochód kultowy, mający duszę i zdolność komunikacji ze swoim jeźdźcem, więc jeżeli prosi o coś albo mówi, że ją coś boli to trzeba jej bezwzględnie POMÓC! Do tego potrzebny jest oczywiście dobry lekarz, taki który będzie potrafił zrozumieć jej problem i dolegliwoś i odpowiednio zareagować. Czasem ważne są też środki zapobiegawcze "witaminy"......wiecie to tak jak z człowiekiem, raz się czuje lepiej a raz gorzej, czasem, częściej lub rzadziej musi udać się do medyka. Zły tryb życia, brak odpowiedniej opieki i odrobiny czułości potrafią rozłożyć najtwardszego.......nie zapomnijmy, że Omega to kobieta....to też trzeba zrozumieć.........chyba wiecie o czm mówię

pewnie pamiętacie temat który był bardzo mocno dyskutowany na OKP - jakiś anonim zbeształ Omegę za jej awaryjność (to było przy wyborze Omesi przez Jurra) - przypomnijcie sobie co wtedy pisaliście (przypomnę, że bulwersacja była szczytowa)......ttych, którzy nie uczestniczyli wtedy w życiu klubowym odsyłam do lektury tego obszernego tematu

Pozdrawiam wszystki potrafiących rozmawiać z Omesiami
Robert
  
 
jesli macie problem z oświetleniem drogi to moze moja rada na cos sie przyda. o ile reflektory senatora i omegi sa robione w tej samej technologii ( chodzi o zwierciadlo ) to polecam ( ja to u siebie zrobilem ) wykrecic owe boshe zdjac zatrzaski trzymajace klosz i znalezc dobry plyn ( na amoniaku?) wyczochrać scierka potem papierem ("strategicznym") do sucha . Wiekszość reflektorów w innych autach by tego nie przeżyła jednak ja przypadkiem - zbilem reflektor i musialem jechac w deszczu200km - stwierdzielem ze nic sie nie zdziera z odbłyśnika. Potem zalożyc zaroweczki 100/90 albo jeszcze mocniejsze chyba 130/110 albo te srebrne choc tych nie testowalem. wyprać klosze od srodka złożyć do kupy wkręcić wyregulować poziom i voila! POMAGA.
  
 
Co do awaryjności Omesi to autko jak każde inne - ma się prawo popsuć. Moja Oma na szczęscie jeszcze nie chorowała poważnie ale ma problemy z tylnym zawieszeniem (wina partacza bo mechanikiem bym tego gościa nie nazwał).

A co do oświetlenia to ja mam u siebie Osram CoolBlue. Miały dawać efekt Xenonu, jest lepiej niż zwykłe H4 ale do Xenonu im daleko. Światło które one emitują ma białą barwę !!! Naprawde fajna sprawa !!! Szczególnie podczas deszczu. Polecam je naprawde. A co do żarówek o mocy 100/90 to one może i są zabronione ale nie o to chodzi. One są zbyt mocne, co za tym idzie nagrzewają się o wiele bardziej i wypalają lustrzanke w reflektorze

pozdrowionka