MotoNews.pl
  

Prog zwalniajacy

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco

Witam!

Dzisiaj wyjezdzalem z mojego rodzinne miasteczka swoim obladowanych czerwonym essikem i masz pech musialem przejachac przez prog zwalniajacy. Koniec koncow uslyszalem lupniecie, .

Spojrzalem pod spod i wszystko wyglada ok. Przejechalem potem 400km i nic nie bylo slychac (znaczy zadnych dziwnych dzwiekow).

czy wiecie, co mogloby sie uszkodzic ? jechac z tym do jakiegos mechanika ?

z gory dziekuje za wszelkie rady i porady

pozdrawiam

Gorgo
  
 
raczej nic sie nie uszkodzilo bo w escortach nic mocno nie wystaje na dole po prostu przytarles podloga albo puszka katalizatora lub tlumik - najlepiej wejdz sam pod samochod i zobacz gdzie sa slady
  
 
mnie sie tez wydaje że to nic poważnego ja tak hacze czasem kilka razy dziennie
  
 
Norma, duzo progow czlowiek w zyciu zaliczyl. Ale jako czlowiek deczko od standardow oddalony zapytam - a przytarl ktos z was kiedys o garba miedzy koleinami na drodze? Poza Koala O nim wiem
  
 
Cytat:
2005-01-24 04:22:40, YasieK pisze:
Norma, duzo progow czlowiek w zyciu zaliczyl. Ale jako czlowiek deczko od standardow oddalony zapytam - a przytarl ktos z was kiedys o garba miedzy koleinami na drodze? Poza Koala O nim wiem



Tlumikiem przycieram czasami, ale ostatnio mialem 2 smieszno straszne sytuacje z obcieraniem podwoziem:

Krakow:
rog ulic kijowskiej i K. Wielkiego z tylu za budynkiem z numerem bodaj 87 sa garaze i zjazd do nich w dol prowadzi. zaparkowalem sobie autko obok i chcialem nawrocic zjezdzajac lekko po pochylosci w dol - tylko krrrrrrrrr uslyszalem - bylo za stromo bym sie wyrobil i zachaczylem kolem zapasowym albo tlumikiem.
czym oni tam do garazy wjezdzaja - jeepami???????

rog ulic Krolewskiej (bronowickiej?) i Piastowskiej (Glowackiego?)
Jadac wieczorkiem w kierunku bronowic zaraz za piastowska jest blok a przed nim parking. Postanowilem tam zaparkowac (od ulicy prowadzi tam lagodny zjazd ziemny) przy zjezdzaniu przezylem camel trophy i odglosy jak z horroru trzeszczenia itp - prawie sie zatrzymalem... Okazalo sie, ze na zjezdzie sa schody - stromsze niz sam zjazd wiec ich nie widac do tego bylo ciemno a ja bylem zapatrzony czy mam wolne, czy mi ludzie pod kola nie ida itp ..
zjechalem jednym kolem i czesciowo podwoziem po schodach..

to tyle
  
 
Cytat:
2005-01-24 04:22:40, YasieK pisze:
Norma, duzo progow czlowiek w zyciu zaliczyl. Ale jako czlowiek deczko od standardow oddalony zapytam - a przytarl ktos z was kiedys o garba miedzy koleinami na drodze?



Mnie udało się na Wielickiej od strony Wieliczki, zaraz przed Tesco/HIT były piękne koleiny, jechałem w 4 osoby i tylko w oczach widziałem jak się zwiększają, zacząłem hamować i wjeżdżać na drugi pas by nie być w dołku, ale się nie udało i ciut przytarłem - dobrze, że już nie miałem koło 100 bo to tarcie by było dłuuuższeeee.

A za Bytomiem (mniej więcej w stronę Wrocławia) jest skrzyżowanko i są piękne koleiny - jechałem z dziewczyną do znajomych, Essi pusty i pięknie przytarłem.....

Jak kiedyś trafię koleiną w przewód od LPG lecący po podwoziu to ... co będzie ? bum ?
  
 
Ja przytarłem kilka lat temu - wachaczem o garb przy koleinie na "obwodnicy" Poznania.
Szczerze mówiąc bardzo się zdziwiłem - do tego momentu nie sądziłem, że coś takiego jest możliwe...
  
 
Cytat:
2005-01-24 04:22:40, YasieK pisze:
Norma, duzo progow czlowiek w zyciu zaliczyl. Ale jako czlowiek deczko od standardow oddalony zapytam - a przytarl ktos z was kiedys o garba miedzy koleinami na drodze? Poza Koala O nim wiem


Przytałem... w stanach jechałem tak z 20km autostradą jak mi się urwała osłona termiczna i sypałem iskrami
  
 
przejechalem okolo 20 metrow na podwoziu na lodzie i pojechalem dalej he he, koleiny byly po prostu takie ze kola byly w gorze a ja sypalem jak pingwin na brzuchu - wyczyscilem cale podwozie
  
 
Tez juz wiele razy zaliczyłem przetarcie na progach zwalniajacych zawsze jak jade w 4 osoby to wtedy mam pewnośc ze na wiekszym garbie przyte katalizatorem ale fakt faktem mam z przodu za niskie zawieszenie czekam na wiosne i troszke kasy to wtedy kupie nowe sprezyny i amorki wtedy skonczy sie moj problem. Przeswit mam tak mały ze boje sie wjezdzać na chodnik, na koleiny tez bacznie spogladam szczególnie jak jade z obciazeniem no i niektore przejazdy kolejowe to tez chwila strachu czy aby nie bedzie metalowego szurniecia katem. W 126P miałem wiekszy przeswit i ani razu niczym nie przytarłem.
  
 
Tia. Mój kacik też już nieźle od progów oberwał i wyglada jak po walce w wadze ciężkiej Trza je brać pod kątem nie inaczej. Namnożyło się tego u nas ale swoją rolę spełniają.
  
 
A mnie załatwił ostatnio facet na przeglądzei technicznym . Podnosił mi samochód z kanału na chydraulicznym podnośniku . Potem po wszystkim opuścił samochód i powiedział, że wszystko ok i że mogę wyjeżdżać. Ja se ruszyłem i usłyszałem tylko łupnięcie. Okazało się, że podnośnik do końca się nie opuścił i przywaliłem w niego podwoziem.
Myślałem, że faceta zlinczuje
  
 
Cytat:
2005-01-24 04:22:40, YasieK pisze:
przytarl ktos z was kiedys o garba miedzy koleinami na drodze? Poza Koala O nim wiem



ostatnio w poznaniu mialem ta nieprzyjemnosc
  
 
oj panowie..tak czytam i czytam i niewiem jak Wy to robicie, że tyle haczycie .....po koleinach trzeba umieć jeździć jedno koło po garbie, drugie po garbie....i nic nie zahaczy....jak ja swoim nie hacze to musi coś w tym być
  
 
Cytat:
2005-01-24 11:16:03, PrzemoI pisze:
A mnie załatwił ostatnio facet na przeglądzei technicznym . Podnosił mi samochód z kanału na chydraulicznym podnośniku . Potem po wszystkim opuścił samochód i powiedział, że wszystko ok i że mogę wyjeżdżać. Ja se ruszyłem i usłyszałem tylko łupnięcie. Okazało się, że podnośnik do końca się nie opuścił i przywaliłem w niego podwoziem. Myślałem, że faceta zlinczuje



Miałem podobnie tylko nie na przeglądzie a gdy pojechałem zbiezność ustawiać. Facet mówi zebym jechał, nagle całym autem zatrzęsło. On zszedł mowi wszystko ok, jechać. Kawałek jade a silnik mi sie cały ttelepie. Wszystkie poduszki do wymiany. Oczywiście pojechalem tam zaraz z zamiarem robienia awantury no ale sie dogadalismy i wszystko sie dobrze skonczylo. A w codziennych sytuacjach to zdarza mi sie przyhaczyć ale nigdy sie jeszcze (odpukać) nic nie stało. Moj kolega natomiast Alfą Spider jedzie sobie w nocy drogą (ulica we Wrocławiu) i nagle wyrasta przed nim kostak brukowa na srodku pasa, uznał ze nie hamuje bo mu to obnizy przód i moze sie zmieści. Niestety efekt w postaci dziurawej miski kosztował go ponad 400. Niestety zyjemy w takim zacofaniu infrastrukturalnym, ze po prostu dtrach jezdzic szybko nie znajac drogi. Inna historia jechal moj kolega 'autostradą' a4 Legnica-Wroclaw i nagle mu prawa strona auta sie obnizyła. Wysiada a tam po oponach zostały fedzle i felgi pogięte tak ze tylko do wyrzucenia. 100 m z tyłu była dziura wielkości małego wiadra...


[ wiadomość edytowana przez: racy dnia 2005-01-24 11:47:40 ]
  
 
Cytat:
2005-01-24 11:30:19, micab pisze:
oj panowie..tak czytam i czytam i niewiem jak Wy to robicie, że tyle haczycie .....po koleinach trzeba umieć jeździć jedno koło po garbie, drugie po garbie....i nic nie zahaczy....jak ja swoim nie hacze to musi coś w tym być


No ok, jedno koło przejdzie, drugie przejdzie - masz sytuację, że przód już przejechał garb, a tył jeszcze jest przed nim i ... o takie chyba przycieranie chodzi (tak przynajmniej jest u mnie) i miękkość zawieszenia nie ma tutaj nic do gadania - autko stojąc i tak by się zawiesiło. Mnie może się to zdażyć na takich szerokich, złożonych z "cegówek" spowalniaczy o wysokości chodnika/krawężnika (~13cm).

Pozdr

P.S. Co do zbawiennej fukcji cpowalniaczy bym debatował........Czasem montują toto bezmyślnie co parę metrów.

Powiedzcie mi jaki cel ma ułożenie progów 5cm przed i za przejściem? Przecież jak jakiś kierowca się zagapi i nie zauważy przejścia i pieszego, to zorientuje się dopiero po wstrząsie, ale to będzie za późno bo na masce wtedy będzie już siedział/leżał pieszy ...... Chore. A drogowcy/admini dróg nie mają mózgów by te progi położyć powiedzmy 3m przed przejściem? jeśli już tak chcą chronić przejścia?
  
 
ja najfajniejszą przygode z przycieraniem miałem gdy w Warszawie zrobili objazd jednego odcinka Grójeckiej. cały głowny ruch puścili przez scieżkę szutrową szerokości jedno samochodu i tylko zmieniałem garby gdy znikały z lewego na prawy i na odwrót. Przy tych zmianach były takie odgłosy tarcia o glebe, że aż mnie serce zaczynało boleć bałem się, że w końcu tam utkne, miałem troche obciążony samochód, a tu ani zawrócić bo za mną kolumna kilkadziesiąt aut i przedemną to samo... nagroda Darwina dla warszawskich drogowców!
  
 

No nie powiem, troche mnie podniesliscie na duchu! Odrazu mi lepiej. Zwlaszcza, ze tez to moje przytarcie nie bylo po raz pierwszy.

Przy okazji czytania waszych postow chyba udalo mi sie ustalic dlaczego musialem ostatnimi czasy wyrzucic katalizator (caly byl popekany).

A zachaczyc o garb tez mi sie kiedys udalo. Jechalem sobie z Bartoszyc niby nic, droga prosta , silniczek burczy , piekna okolica, lase, zakret i nagle uslyszalem zgrzyt i kilka isker w lusterku. Az mi sie lekko goraco zrobilo. Naszczescie nic sie nie stalo !

pozdrawiam i tak sobie mysle, ze jak kiedys zarobie pierwszy milion to kupie sobie jakis spychacz i pokasuje te cholerne progi.

dobrego dnia
Gorgo
  
 
Ja najgorsze przycierki łapałem podczas podróży Warszawa-Ruciane Nida.
Noc, w samochodzie 4 osoby + bagażnik maneli. Starałem się walić szczytami kolein ale nie zawsze po ciemku zdążałem wszystko w porę zauważyć. Masakra. Raz tak przywaliłem, że aż mnie ostro przyhamowało nie mówiąc o iskrach z tyłu. Generalnie to obcieram środkowym tłumikiem i takimi niby podłużnicami po środku auta. Prędkość spadła do 60-70km. Nawet maluchy mnie brały. Masakra. To wszystko przez sprężyny z tyłu.


[ wiadomość edytowana przez: Tsport dnia 2005-01-27 23:56:13 ]
  
 

Ja najbardziej nienawidze tych swoich osiedlowych zwlaniczy. Moj poziom skupienia podczas jazdy osiaga zenit w momencie gdy zbilizam sie do pierwszego progu na moim osiedlu.

Nie bede ukrywal, ze czasami to wyobrazam sobie jak wyskakuje z samochodu z zajebiscie wielkim mlotem pneumatycznym i rozwalam to cholerstwo w pyl .... marzenia ...

niemniej, dobrze jest wiedziec, ze to nic takiego strasznego...
Gorgo