Szczyt gupoty

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Sie mojemu kumplowi przytrafilo

Sytuacja z dnia 24.04.2005.

Mistrzostwo świata, pojechałem sobie porobić zdjęcia na dzień ziemii na polach mokotowskich i zaparkowałem sobie samochód przy - żwirki i wigury. Pochodziłem sobie z 45 minutek porobiłem zdjęcia i wróciłem do samochodu. Wczesniej z bagaznika wyciagnalem sobie plyn do szyb i czyscilem sobie obiektyw w aparacie. No i tak sobie siedze z kobietka w samochodzie i slysze jakby ktos mi za klamkę złapał. Nerwowo wyskoczylem z samochodu i widze jak jakis gosciu ucieka na rowerze, więc "gula" mi skoczyła i wsiadłem do samochodu i zaczałem go gonic, niestety byl na tyle sprytny ze wjechal do parku (ja sie nie zmiesilem). Okazalo sie ze gosciu zdazyl mi pogiac blache przy klamce i rozwiercic czesciowo zamek.
Najsmieszniejsze z tego wszystkiego bylo to ze gosciu chcial sie wlamac do samochodu w ktorym siedzieli ludzie, malo tego - drzwi byly otwarte.
Brak mi słow.



buhahahhaha jaki kraj tacy kradzieje
  
 
rzeczywiscie koles byl baranem okradac smaochod hmm z "ludzmi" paranoja..

jeszcze wiekszym intelektem okazala sie rozkrecaja otwarty bagaznik
  
 
co za matoł
  
 
widac nowa metoda złodzieji , krasc auto z włascicielem
  
 
moze chcial kidnaping pouprawiac???
  
 
koles pomyślał
patrzcie za auto okup
za ludzi okup
i ma troszke wicej mammony niz normalnie za okup poldka
  
 
Ja bym temu kretynowi "przyczepil" motto

Ludzie nie ludzie ale trenowac trzeba

pozdr
  
 
szok ale głupek
  
 
naprawdę można być takim kretynem
  
 
moze koles niemial z kim sie scigac na tym rowerku
  
 
no wlasnie a bagażnik był otwarty prawdziwy kretyn
  
 
Oj roztargniony musiał byc hihi... albo kolega siedział tak że go nie było widac