Heikki Kovalainen opisuje wrażenia z Monzy

Heikki Kovalainen opisuje wrażenia z Monzy12.09.2007
Tradycyjnie, po każdym kolejnym wyścigu Formuły 1 Heikki Kovalainen dzieli się z naszymi czytelnikami swoimi wrażeniami i spostrzeżeniami. Dziś Heikki relacjonuje zmagania na torze Monza we Włoszech, do których doszło w ostatnią niedzielę.

Cześć wszystkim!
Wydaje się, że już dużo mówiliśmy o tym w tym roku, jednak niedzielny wyścig zawiódł nasze oczekiwania. Było to dla mnie długie, męczące popołudnie i chociaż udało mi się utrzymać tempo na granicy możliwości przez cały dystans, to jednak wyścig ukończyłem dopiero na siódmym miejscu. Jest to niestety miejsce, z którego czeka mnie długa droga tam, gdzie taki zespół jak nasz pragnie być.

Każdy kto oglądał wyścig wie, że Monza to unikalny tor pełen bardzo długich prostych i wolnych wiraży. Dlatego, aby móc rywalizować z innymi, trzeba cały czas utrzymywać jak najwyższą prędkość. To oznacza, że jedziemy cały czas z niską siłą dociskającą, co można zauważyć przez to, że trudno jest dojrzeć logo sponsora na tylnym skrzydle– natomiast zazwyczaj łatwo można je przeczytać! W kokpicie odczucie też jest inne. Auto łatwo i delikatnie się prowadzi tak, więc kieruje się je prawie opuszkami palców i trzeba uważać, aby nie jechać zbyt agresywnie. Jednakże przyczepność jest bardzo słaba, tak więc bolid trochę się ślizga i balansuje jak na ostrzu noża na każdym zakręcie – przez 53 okrążenia!

Zaletą toru Monza jest to, że czasem przy niezwykle małej sile dociskającej, całkowicie zmienia się układ wyścigu. Niektóre zespoły czynią krok naprzód w porównaniu do ich rywali i to było dokładnie to, co chcieliśmy osiągnąć. Wszystko szło nam dobrze przez cały weekend; bolid zachowywał się poprawnie, chociaż straciliśmy większą część trzeciej sesji treningowej ze względu na czerwoną flagę, po mocnym uderzeniu Raikkonena. Zakwalifikowałem się do pierwszej dziesiątki i startowałem z siódmej pozycji. Miałem nadzieję, ze sytuacja będzie podobna do tej w Turcji, gdzie walczyłem z BMW.

Jednak podczas wyścigu stało się jasne, że tak nie miało być. Jechałem na granicy możliwości na wszystkich okrążeniach i dałem z siebie wszystko, ale nie byłem w stanie ścigać się z chłopakami na przedzie i nawet Rosbergowi udało się mnie pokonać dzięki jego strategii. To było duże rozczarowanie, ale w taki dzień trzeba po prostu pamiętać, że zrobiłem wszystko, co było możliwe i sądzę, że wyciągnąłem z bolidu tyle ile się da. Postoje w boksach były idealne, a zespół bardzo dobrze pracował przez cały weekend. Po prostu dzisiaj nie byliśmy wystarczająco szybcy.

W tym tygodniu jedziemy do Spa, które stanowić będzie całkiem inne wyzwanie. To tylko pięć dni i wracamy na tor, a po tak niezadowalającym wyniku, jest to zazwyczaj najlepszy sposób by powrócić do ścigania. Spa to prawdziwy tor wyścigowy i ulubione miejsce dla każdego niezależnie od pozycji na polu startowym. Jest tam kilka wyjątkowo trudnych zakrętów i kierowca może wyróżnić się, przejeżdżając jedno, wyjątkowe okrążenie. Układ toru nie jest tak ekstremalny jak w Monzy, tak więc mam nadzieję, że uda nam się wykorzystać usprawnienia, które widzieliśmy w Turcji i że nasz wynik będzie lepszy. Do zobaczenia w niedzielę!

Do zobaczenia,
Heikki

Źródło: ING Bank Śląski, fot. ING Renault F1 Team