Heikki Kovalainen o wyścigu o GP Brazylii 2007

Heikki Kovalainen o wyścigu o GP Brazylii 200722.10.2007
Heikki Kovalainen, który w ostatnim wyścigu tegorocznego sezonu Formuły 1 miał wyjątkowego pecha i nie dojechał do mety dzieli się z nami swoimi wrażeniami oraz wyjaśnia, jak to się stało, że nie udało mu się ukończyć wyścigu.

Witam wszystkich!

Tak sobie myślę, że jedyna pozytywna rzecz, jaka wydarzyła się podczas tego weekendu w Brazylii to fakt, że mój przyjaciel i rodak Kimi zdobył mistrzostwo świata! Gratuluję mu zdobycia tego tytułu, na który w pełni zasłużył, ponieważ ciężko pracował przez cały rok i wygrał więcej wyścigów niż jego rywale. Wiele razy był blisko podium, a ostatni wyścig pokazał nam, że wytrwałość się opłaca.

Końcówka sezonu była ciężka, co widać było w Brazylii podczas jedynego wyścigu, którego nie ukończyłem. Było to ogromne rozczarowanie, ponieważ byłem o włos od zaliczenia wszystkich siedemnastu wyścigów nie wycofując się z żadnego. Byłby to rekord, z którego mógłbym być dumny, zważywszy że był to mój debiutancki sezon. Najwyraźniej jednak nie było mi to pisane.

Popełniłem błąd w kwalifikacjach, co oznaczało, że wyścig zaczynałem z pozycji numer 17. Potem na pierwszym zakręcie padłem ofiarą reakcji łańcuchowej, która skończyła się przebiciem przedniej lewej opony. A pod sam koniec, na trzecim zakręcie w trakcie 35 okrążenia, samochód po prostu obrócił się i uderzył w ścianę. To była bardzo frustrująca końcówka sezonu, ale zostałem na torze, aby zobaczyć, jak Kimi wygrywa wyścig.

Cóż zatem mogę powiedzieć po zakończeniu pierwszego roku w Formule 1? Są powody do zadowolenia, ale także do frustracji. Ogólnie rzecz biorąc, nikt z zespołu Renault nie jest zadowolony z tego, że przez cały rok byliśmy czwartym najszybszym zespołem, a kierowcy zajęli siódme i ósme miejsce w mistrzostwach. Stawialiśmy sobie poprzeczkę na wyższym poziomie, a zatem taki wynik jest dla nas rozczarowaniem.

Jeżeli chodzi o mnie, zdobyłem kilka punktów, zaliczyłem kilka udanych wyścigów, a nawet po raz pierwszy znalazłem się na podium. Niemniej jednak zdaję sobie sprawę, że jeżeli będę chciał zrealizować moje marzenie o mistrzostwie świata, to muszę poprawić swoje wyniki. Zimą nie będę wypoczywał, ale poprawiał kondycję psychiczną i fizyczną, tak aby nowy sezon rozpocząć lepiej niż w 2007 r. Zawsze staram się realistycznie oceniać moje występy oraz obszary wymagające poprawy i wiem, że jest wiele do nadrobienia.

Kolejne wyzwanie, jakie przede mną stoi, to maraton w Nowym Jorku, który odbędzie się już w listopadzie. Ciężko do niego trenowałem i chciałbym ukończyć trasę z dobrym czasem. Po maratonie wracam do treningów w ramach F1, gdzie będę przygotowywał się do sezonu 2008. Nadal czekamy na decyzję Renault dotyczącą składu kierowców, ale jestem pewien, że będę jeździł w F1, niezależnie od tego, co się wydarzy – miejmy nadzieję, że w tym samym zespole. Przez cały rok mój zespół wykonał kawał dobrej roboty, nigdy się nie poddawał i zasługuje na to, żeby powrócić do czołówki w przyszłym roku.

Dziękuję wszystkim za to, że śledziliście moje poczynania podczas tego debiutanckiego sezonu. Miło mi było pisać do Was co tydzień i mam nadzieję, że dzięki moim felietonom zobaczyliście, jak radziłem sobie podczas mego debiutu w F1!

Do zobaczenia wkrótce!

Heikki

Źródło: ING Bank Śląski, fot. Renault