MotoNews.pl

Citroen C-Elysee 1.2 VTi Seduction – tani, a dobry?

21 lutego 2014

Kategoria | Testy samochodów
Marka, model | ,
1citroen c elysee 1.2vti seduction

Ogólnoświatowy kryzys i mania oszczędzania mocno wpłynęła również na producentów samochodów, a co więcej na samych kupujących. Sukces rumuńskiej Dacii próbują powtórzyć wszyscy. Tanie, a dobre – taką maksymą posłużył się również Citroen, tworząc C-Elysee.

Oczywiście cenowo żaden z producentów nie może prześcignąć aliasu Renault, aczkolwiek to pierwsza propozycja budżetowego samochodu od Citroena. Inne modele marki odcinają się od tego terminu, więc takie „szaleństwo” w gamie może wyjść producentowi tylko na dobre.

Patrząc na C-Elysee widzimy znaną do bólu, trójbryłową karoserię i nadwozie typu sedan. Nie jest to żaden hatchback z kufrem, tylko pospolita konstrukcja, którą podziela również Peugeot 301. Jest tak dlatego, że obie francuskie marki pracowały nad tym projektem wspólnie. Auto wygląda przeciętnie i nie zachwyca. To skromny samochód, lecz zarysowany bardziej drapieżnie niż brat z pod znaku lwa.

Spory grill oraz nieregularne reflektory przywodzą na myśl resztę gamy Citroena. Proste linie przeciągnięte przez całą długość auta polepszają odbiór wizualny. Jeśli chodzi o tył samochodu, to bagażnik wygląda jak napompowany i niezbyt pięknie. Co ciekawe, dotyczy to też 301-ki, więc chyba projektantom po prostu zabrakło pomysłów i skupili się na innych elementach samochodu.

Na szczęście pospolitych oszczędności nie widać tak mocno wewnątrz samochodu. Oczywiście zapomnijcie o skórze i miękkich plastikach, ale mimo sporej twardości materiałów dotyka się je bez grymasu na twarzy, a co więcej zbytnio nie skrzypią. Sam projekt deski rozdzielczej nie powala ani kolorami, ani rozwiązaniami chociaż wszystko rozłożone jest w miarę ergonomicznie. Na pierwszy rzut oka razi jednak radioodtwarzacz, który wygląda niczym żywcem przeniesiony z lat 90. Na szczęście panel klimatyzacji oraz zegary ratują ogólny obraz. Co więcej, jak już wspominałem, wszystko wygląda solidnie, więc duże brawa za to, że przynajmniej tutaj nie widać zaciskania pasa przez producenta.

Oszczędności wpłynęły jednak na obszerność oferty wyposażenia. Citroen C-Elysee nie posiada wielu elektronicznych gadżetów poza podstawowymi systemami bezpieczeństwa. Próżno tu szukać nawigacji, LEDów, podgrzewanych foteli i tym podobnych. To auto maa jedynie to, co naprawdę się przydaje, bez zbędnego szpanowania.

Największą zaletą C-Elysee, oprócz ceny oczywiście, jest ilość oferowanego miejsca we wnętrzu. O ile panowie producenci mogli się postarać o więcej schowków, to przestrzeń w kabinie jest ogromna. Samochód oferuje sporo miejsca i co najważniejsze wygody na wszystkich pięciu miejscach. Trójbryłowa budowa oraz spokojna linia nadwozia powoduje, że nawet wysokie osoby będą się czuć swobodnie w kabinie. A do tego pozostaje jeszcze spory bagażnik.

Przeciętna rodzina spokojnie zmieści tam wszystkie potrzebne rzeczy zabierane na wakacje, potrzebne na co dzień, a bagażnik sprawdzi się także podczas świątecznych zakupów. Około 500 litrów pojemności w foremnym kształcie jest bardzo dobrym wynikiem, jak na ten segment. Minusami są: wysoki próg załadunku, zawiasy wchodzące do środka bagażnika oraz jego wykończenie. Po otwarciu zobaczycie w większości gołą blachę, a koło zapasowe przykryte jest dyktą grubości plastra szynki serwowanego w ramach zakąski na imieninach skąpej ciotki. Grozipo prostu zniszczeniem po pierwszym większym wyjeździe. Uzupełniając dodam tylko, że bagażnik otwiera się z pilota lub przycisku w kabinie, więc zapomnijcie o ręcznym otwieraniu klapy.

Zastanawiacie się pewnie, czy ta przestrzeń porusza się w miarę żwawo. No cóż, 72-konny, benzynowy silnik o pojemności 1,2 radzi sobie dobrze, nawet gdy przestrzeń we wnętrzu jest całkowicie zapełniona. Oczywiście określenie dobrze nie oznacza sportowych emocji i pisku opon przy ruszaniu spod świateł. Dynamiczna jazda wymaga ponad 3 tysięcy obrotów na minutę, więc wyprzedzanie należy odpowiednio planować. Nie zachęcam do jazdy powyżej 130 km/h ze względu na hałas przedostający się do kabiny. Ponadto podnosi to znacząco spalanie, ale o tym później.

Przeniesieniem mocy na koła rozporządza pięciobiegowa, manualna skrzynia biegów. Działa ona przeciętnie i nie ułatwia jazdy z wyższymi prędkościami. Na szczęście wielką zaletą Citroena C-Elysee jest sposób tłumienia nierówności. Koła oraz zawieszenie wyłapują każde braki w drodze ze stoickim spokojem, przekazując na ciała pasażerów tylko ułamek drgań. Jest to świetna wiadomość dla polskich klientów, którym to auto może się spodobać choćby tylko z tego względu. Jeśli chodzi o układ kierowniczy, nie mam nic do zarzucenia, ale również nie mam czego pochwalić.

Okiem przedsiębiorcy

Patrząc w cennik Citroena C-Elysee pod kątem potrzeb przedsiębiorcy, jest na czym zawiesić oko. Najtańsza wersja kosztuje naprawdę niewiele – 40 tysięcy złotych (trzycylindrowy silnik i podstawowa wersja wyposażenia). Nasz egzemplarz w wyposażeniu Seduction oraz z kilkoma dodatkami kosztował ponad 50 tysięcy złotych. Nadal jest to dobra kwota, jak za tak spory samochód. Ponadto silnik 1,2 VTi pobiera śladowe ilości paliwa – około 5 litrów w trasie i 7 litrów w mieście.

Francuzi stworzyli ciekawą i tanią alternatywę dla budżetowych marek, a także nowy samochód w cenie auta używanego. Citroen C-Elysee prezentuje niezłą jakość i sporą przestrzeń w stosunku do kwoty jaką trzeba na niego wysupłać. To porządna propozycja dla rodzin, które nie chcą mieć problemów z samochodem, a ich budżet jest ograniczony lub przeznaczony na ważniejsze wydatki niż potrzeby motoryzacyjne. Odpowiadając więc na pytanie postawione w tytule testu: Citroen C-Elysse to faktycznie tani i dobry samochód, a testowa konfiguracja jest również dość racjonalna.

Autor: Konrad Stopa, źródło: auto-strefa.pl