MotoNews.pl

Mercedes-Benz Klasa B 220 4Matic

16 marca 2015

IMG 4617

Mercedes Klasy B nigdy nie był liderem i flagowym produktem firmy ze Stuttgartu. W związku ze słabą popularnością segmentu mikrovanów nie święcił triumfów w sprzedaży. Nie oznacza to jednak, że to auto jest pozbawione sensu, zwłaszcza teraz, gdy wyrósł mu rywal z Bawarii.

W chwili debiutu Klasy B świat motoryzacyjny w 2005 roku nie przeżył takie szoku, jak w przypadku BMW 2 Active Tourera, aczkolwiek to nie do końca wada. Większym problemem może być nadal niska popularność tego segmentu.
W 2011 roku pojawiła się 2 generacja B Klasy, która upodobniła ten model do reszty gamy Mercedesa, a co najważniejsze; wykorzystała sprawdzone rozwiązania techniczne i designerskie – choćby z Klasy A.

Testowany Mercedes pokryty był białym lakierem i stał na 18-calowych felgach, dzięki czemu wyglądał bardzo zacnie. To niezbyt proste zadanie, jeśli weźmiemy pod uwagę, jak wygląda sylwetka małego vana. Spory grill z dużą gwiazdą oraz agresywne reflektory z pasem świateł LED do jazdy dziennej potęgują wrażenie dynamiczności auta (i jeszcze to niebieskie podświetlenie w nocy – magia). Pas przedni to ogólnie najładniejszy element nadwozia, ponieważ spore wloty powietrza wraz z chromowanymi wstawkami wyglądają bardzo elegancko.

Linia boczna samochodu jest już niestety mniej ciekawa. Na szczęście jednak poprowadzono ją spójnie i zakończono małą lotką przy tylnej szybie. Profil auta urozmaicają również przyciemniane szyby i panoramiczny dach (otwierany elektrycznie), które świetnie kontrastują z białym lakierem.

Z tyłu natomiast designerzy zaszaleli z plastikowymi nakładkami imitującym końcówki rur wydechowych oraz chromowaną listwą przy bagażniku, która chroni lakier od zarysowań, lecz ie wygląda zbyt elegancko. Mimo to projekt zewnętrzny B Klasy jest bardzo obiecujący.

Efektu „wow” doświadczymy również po otwarciu drzwi. W oczy rzuca się bordowa (czerwona? – jestem tylko facetem), skórzana tapicerka oraz nowoczesny projekt deski rozdzielczej. Wystarczy spojrzeć na lakierowany plastik lub drewnianą listwę dodające klasy wystrojowi wnętrza – ale to w końcu Mercedes.

Kontrowersje wzbudzić mogą jedynie: tzw. „przyklejony tablet” sterowany pokrętłem lub lewarek zmiany automatycznej skrzyni biegów przy kierownicy. Dla doświadczonych “mercedesiarzy” to żaden problem, jednak w przypadkuklienta, który styka się z marką pierwszy raz ich obsługa nie będzie przebiegać intuicyjnie. Zwłaszcza, że kolorowy wyświetlacz niestety nie jest dotykowy.

Oczywiście wnętrze Mercedesa Klasy B jest bardzo przestrzenne, z wieloma schowkami i sporym bagażnikiem (podwójna podłoga i pojemność 488-666 litrów, w zależności od ustawień tylnej kanapy), a także wieloma udogodnieniami dla pasażerów: regulowane oparcie tylnej kanapy (kierowca ustawia fotel elektrycznie – trzy opcje w pamięci), klimatyzacja, podgrzewane fotele przedni lub niezły zestaw audio. Niestety można w nim słuchać jedynie stacji radiowych, używać karty SD, telefonu oraz skrzętnie skrytego w podłokietniku USB. Po 10 minutach szukaniu wejścia CD poddałem się i stwierdzam, że z tego nośnika w B Klasie nie skorzystacie.

Testowany egzemplarz nie posiadał również nawigacji, co w aucie za taką cenę jest lekkim nieporozumieniem. Przyznacie przecież, że to dość trywialny element wyposażenia. W zamian za to Mercedes wyposażył nas w czujniki parkowania (całe auto), tempomat oraz Collision Prevention Assist Plus, który w krytycznej sytuacji wyhamuje samochód (wierzę na słowo!).

Mercedes Klasy B nie jest jednak demonem prędkości, więc nie kusiło mnie, by sprawdzić systemy bezpieczeństwa. 2-litrowy, benzynowy silnik o mocy 184 KM zachowuje się w tym aucie nieco ospale (w Mercedesie Klasy C sprawował się całkiem inaczej). Jest to, oprócz masy pojazdu, wina napędu na wszystkie koła (4MATIC) oraz automatycznej skrzyni biegów (dwusprzęgłowa) o 7 przełożeniach.

Taka specyfikacja ma dwa oblicza: zarówno pozytywne, jak i negatywne. Z jednej strony automat oraz 4MATIC przy takiej bryle auta razem z pewnym układem kierowniczym gwarantują stabilny tor jazdy nawet podczas szybkiego pokonywania łuków. Z drugiej jednak strony obniżają dynamikę auta i zmniejszają jego przyspieszenia oraz zwiększają zużycie paliwa. Średnio jest to 10 litrów na 100 km, a w mieście, nawet przy spokojnej jeździe, ciężko zejść poniżej 12 litrów. To zdecydowanie za dużo…

Z brakiem dynamiki można jeszcze sobie poradzić zmianą trybu pracy Mercedesa. Do dyspozycji jest tryb: eko, normal oraz sport. Zmienia to między innymi reakcję na gaz, układ kierowniczy oraz pracę silnika. Dodam jedynie, że wyniki spalania przytoczone powyżej odnoszą się do jazdy trybem ekonomicznym, więc tryb sport nie zachęca do codziennego użytkowania. Coś za coś…

Na szczęście Mercedes B220 jest nieźle zawieszonym samochodem. Takie słowa odnoszące się do przejażdżki w Krakowie nie są czymś oczywistym, ponieważ drogi stolicy Małopolski są w lekkiej rozsypce. Mercedes dzielnie znosił tu trudy związane z pokonywaniem poprzecznych nierówności lub pojedynczych wyrw. Bardzo dobrze radził sobie również z „leżącymi policjantami”, co dobrze rokuje w kwestii pokonywania wysokich krawężników w poszukiwaniu upragnionego miejsca parkingowego.

Okiem przedsiębiorcy

Mercedesa Klasy B, jak przedstawiciela klasy premium, skalkulowano dość wysoko. Testowany egzemplarz wyceniono na prawie 170 tysięcy złotych, co w połączeniu z wysokim spalaniem nie zachęca do zakupu. Marka jednak kusi i gwarantuje niezawodność oraz wysoką jakość, co nie jest oczywiste w przypadku bardziej popularnej konkurencji.
Biorąc pod uwagę wszystkie aspekty Mercedes Klasy B jest dość ekstrawaganckim, ale i eleganckim wyborem. Według mnie dużo lepszym, niż trzycylindrowe BMW. A chyba to jest teraz głównym priorytetem dla Mercedesa.

źródło: auto-strefa.pl