MotoNews.pl

Arrinera Hussarya – fakty i krążące mity

27 kwietnia 2017

Kategoria | Rynek Premium  Sport
Marka, model | ,
Arrinera-Hussarya 3

Pierwszy polski supersamochód, Arrinera Hussarya, dumnie nosi nazwę nawiązującą do bohaterskich momentów naszej historii. Jednocześnie budzi wiele kontrowersji i wzbudza rozpalone dyskusje na internetowych forach. Ile jest polskości w tym polskim projekcie? Czy ktoś zapłaci ponad 1,2 mln złotych za taki samochód? Co oznacza specyfikacja GT dla Arrinery? Czy w końcu zobaczymy ją zarejestrowaną na polskich drogach? Wyjaśniamy fakty i obalamy mity.

Made in Poland?

Projekt mechaniczny Arrinery Hussarya został wykonany przez polskiego inżyniera, Krzysztofa Stelmaszczuka. Za kształt nadwozia oraz wygląd wnętrza odpowiada polski designer – Pavlo Burkatskyy. Pakiet aerodynamiczny powstał pod nadzorem profesora Janusza Piechny i jego zespołu z Politechniki Warszawskiej. Poszycie z włókna węglowego oraz spawanie konstrukcji zostały wykonane w Polsce. Natomiast pozostałe części mechaniczne są kupowane u renomowanych producentów światowych, u których zaopatrują się wszyscy czołowi gracze motorsportu. Siedziba firmy Arrinera mieści się w Anglii, w kolebce europejskiego sportu motorowego z długą i piękną tradycją.

GT dla dżentelmena

Arrinera Hussarya GT kierowana jest do specyficznej grupy odbiorców, którzy chcą zacząć swoją przygodę w jednej z najciekawszych dyscyplin motorowych, czyli wyścigów klasy GT.

„Nasz samochód chcemy dostarczać tzw. gentlemen drivers, czyli dojrzałym kierowcom, którzy osiągnęli odpowiedni status i sukces zawodowy, i teraz są gotowi do podjęcia rywalizacji sportowej na torze w klasie GT” – wyjaśnia Piotr R. Frankowski, członek zarządu Arrinera S.A. – „Tacy odbiorcy szukają auta, które jest szybkie, bezpieczne, ekonomiczne w eksploatacji i świetnie wygląda. Hussarya oferuje to w swoim pakiecie”.

Cena samochodu wyścigowego wraz z pakietem części do sportu wynosi 299 tysięcy dolarów. Dla porównania, w tym przedziale cenowym dostępne są… kilkuletnie, używane Ferrari, Porsche czy Mercedesy, również w wersjach wyścigowych. Niekoniecznie jednak gentlemen drivers chcą nabywać takie okazy – często wolą wybrać nowe pojazdy. A Hussarya jest nowa i składana ręcznie, co nadaje dodatkowego charakteru i jest doceniane przez tę grupę odbiorców.

National GT – diabeł tkwi w szczegółach

W nazwie Hussaryi w wersji torowej znalazł się skrót GT. Co to oznacza? Ni mniej, ni więcej, tylko że auto spełnia techniczne wymogi homologacji GT3 FIA. Nie spełnia jednak wymogu produkcji seryjnej, czyli minimum 500 sztuk, w przeciwieństwie do Ferrari GT3 czy Porsche GT3.

Nie oznacza to, że Arrinera nie może startować w wyścigach. Hussarya ma tzw. homologację national GT, która uprawnia do startów w zawodach na tej samej zasadzie jak inne pojazdy GT z niewielkich manufaktur, których nie brakuje zarówno w Anglii, jak i na świecie. Dobrym przykładem jest debiut Arrinery w wyścigu DMV Gran Turismo / Touring Car Cup na słynnym torze Hockenheim w Niemczech. Warto dodać, że ten start miał na celu sprawdzenie samochodu w realnych warunkach wyścigowych, głównie pod względem bezawaryjności i wytrzymałości. Nie ma lepszego poligonu niż kilkugodzinna jazda na najwyższych obrotach, w towarzystwie mocnej konkurencji nastawionej na wyniki. Dla wyścigowej Hussaryi czas na wyniki jeszcze nadjedzie.

Koniec mitów

Wokół Arrinery obrosło sporo mitów, wiele z nich bierze się z niewiedzy lub tzw. fake news. Jest to zdecydowanie polski projekt, na ile może być polski w globalnym świecie. Warto zaznaczyć, iż kapitał spółki, notowanej na giełdzie, jest całkowicie prywatny, bez żadnych dotacji państwowych. Młodej firmie daleko również do pełnych budżetów rozwojowych takich marek jak Porsche czy Audi. Arrinera nawiązuje duchem do klasycznych samochodowych manufaktur, które ręcznie składają samochody dla niemasowego odbiorcy.

Do pełnego sukcesu brakuje już tylko większej sprzedaży – na razie nabywców znalazły 2 samochody. Ale i to się może wkrótce zmienić, zwłaszcza że tą polską manufakturą zainteresowali się przedstawiciele branży moto z Zatoki Perskiej. A ci znają się na szybkich i ekskluzywnych autach jak nikt na świecie.

Zdjęcia: Arrinera, informacja complexPR