MotoNews.pl

Citroen DS5 2.0 HDi Hybrid4 Pure Pearl – i znowu o ekologii

28 czerwca 2013

Kategoria | Testy samochodów
Marka, model | ,
1citroen ds5 2.0hdi hybrid4 pure pearl

I znowu o ekologii… Przyszło nam żyć w czasach, w których ponad wszystkimi rządami panuje jedna, coraz bardziej rosnąca w siłę władczyni – Matka Natura. Po wielu latach doszła w końcu do głosu i coraz częściej to właśnie jej dobro stawia się na pierwszym planie. Osobiście nie mam nic do ekologii, choć muszę przyznać, że po aferze z globalnym ociepleniem, które okazuje się lobbystyczną ściemą, nabrałem trochę dystansu. Cała ekologia zaczyna już przybierać wręcz nieznośny odcień zieleni. Najsmutniejsze jest to, że cierpieć na tym zaczyna motoryzacja. Dążenie do ograniczania za wszelką cenę wpływu samochodów na środowisko prowadzi do sytuacji, w której auta dają coraz mniej frajdy z jazdy, coraz gorzej brzmią i niestety są coraz mniej trwałe. Być może receptą na złoty kompromis będą napędy hybrydowe, które z jednej strony pozwalają na ograniczenie spalania, a przy tym występują w parze z przyzwoitymi silnikami oferującymi niekoniecznie niską moc. Owszem, zaraz znajdą się sceptycy, którzy wyliczą, że produkcja, a przede wszystkim utylizacja tego typu baterii, to dopiero zbrodnia na Matce Naturze, ale cóż nie da się zadowolić wszystkich…

Z zewnątrz
Co prawda nowy model DS5 nie szokuje i nie jest aż tak innowacyjno-ekstrawagancki, jak pierwsze DS-y z ubiegłego wieku, ale i tak wygląda na to, że na pewno będzie zbierał ciekawskie (momentami pewnie też zazdrosne) spojrzenia. Niespecjalnie podobają mi się przerośnięte kombi, które kształtem przypominają trochę minivany, ale ten jeden przypadł mi do gustu. Być może za sprawą próby upodobnienia DS5 do coupe. Udało się to osiągnąć dzięki nisko poprowadzonej linii dachu zachodzącej mocno na tył, a także malutkim, tylnym szybkom. Sportowego charakteru dodają także 18-calowe felgi z czarnymi wstawkami, przyciemniane szyby i ostre linie nadwozia. Widać, że przy projektowaniu tego samochodu poświęcono sporo uwagi każdemu detalowi. Każdy kawałek DS5 jest jakby dziełem artysty. Myślę, że gdyby rozmontować nadwozie na części, to każdy element z osobna prezentowałby się znakomicie i zdecydowanie nadawałby się do eksponowania w galeriach sztuki nowoczesnej. DS5, szczególnie na początku, zanim jeszcze wszyscy zdążą się z nim oswoić, będzie przyciągać uwagę. Samochód wygląda, jak wersja koncepcyjna puszczona do produkcji wbrew przyjętym ogólnie konwenansom. Dzięki temu stylistyka z pewnością pozostanie aktualna i dynamiczna przez najbliższe kilka lub nawet kilkanaście lat.

Wnętrze
W 1967 roku Citroen DS „wystąpił” we francuskim filmie (będącym kontynuacją wszystkich „Żandarmów”) „Fantomas powraca” w roli samolotu odrzutowego. W końcowej sekwencji filmu DS wysuwa skrzydła, dysze silników odrzutowych, statecznik poziomy i wzbija się w niebo. Nieźle co? Myślę, że gdyby przyszło teraz komuś do głowy zrobić remake tego filmu, wrażenia byłyby jeszcze lepsze. A wszystko za sprawą wnętrza nowego DS5, które wygląda jak kokpit samolotu. Cała deska przesunięta została w stronę kierowcy, dodatkowo nad jego głową w tunelu środkowym umieszczono całą masę przycisków, pozwalających poczuć się pilotem odrzutowca. Za pomocą tych przycisków możemy sterować trzema oknami umieszczonymi w dachu samochodu oraz ekranem HUD. Dodatkowo informuje nas on o zapiętych pasach, a także pozwala na przechowanie różnych drobiazgów w podłużnych schowkach. Sam ekran HUD to też bajer. Pojawia się dopiero, kiedy go uruchomimy, do tego czasu jest schowany, a po aktywacji informacje wyświetlane są na dodatkowej szybce.

Niesymetryczna deska rozdzielcza pełna różnego rodzaju przycisków na pierwszy rzut oka może wywoływać uczucie paniki. Znika ono jednak szybko, bo gdy przyjrzymy się lepiej okazuje się, że wszystko jest nad wyraz przejrzyste i łatwe w obsłudze. Deskę rozdzielczą wyposażono również w nostalgiczny zegarek analogowy, który nawiązuje trochę do ducha epoki pierwszych DS-ów. Materiały użyte do konstrukcji wnętrza są bardzo dobrej jakości. Nie ma tutaj już miejsca na tandetne i wycierające się plastiki znane z poprzednich „ce-piątek”. Wszystko jest znakomicie spasowane, przyjemne w dotyku i ładne dla oka.

Komfort podróżowania wspiera również duża przestrzeń dla pasażerów oraz znakomite fotele, z których słyną zresztą francuskie samochody. Siedziska są bardzo obszerne, a przy tym w miarę dobrze trzymają na ostrych zakrętach. Minus – i to dość duży jak na „rodzinny” samochód – należy się za bagażnik. W wersji hybrydowej ma on skromniutką pojemność wynoszącą 325 litrów. Jeżeli więc zależy Wam na wielkim bagażniku, wybierzcie model z tradycyjnym silnikiem.

Właściwości jezdne
Testowany samochód napędzał dwulitrowy silnik wysokoprężny wspomagany silnikiem elektrycznym. Hybryda generuje moc 200 KM, której jednak specjalnie nie odczuwamy. Wszystko za sprawą nieciekawie zestrojonej skrzyni biegów. Działa ona trochę ospale, skutecznie ograniczając sportowe zapędy. Plus należy się jej za to za spalanie, które w mieście waha się w przedziale od 5 do 6,4 litrów na 100 kilometrów. Nieźle, jak na 200 koni pod maską. Dodatkowo, korzystając z silnika elektrycznego słuchać będziemy jedynie szumu opon samochodu, co na początku jest odrobinę dziwne i wymaga przyzwyczajenia. Silnik samochodu jest jakby stworzony do powolnej jazdy po mieście. Jest to trochę dziwne, bo przecież DS5 – przynajmniej rozmiarami – stwarza pozory samochodu rodzinnego, a tego typu autami jeździ się głównie poza miasto.

Sam komfort podróżowania i prowadzenia Citroena po naszych coraz lepszych drogach jest dyskusyjny. Z jednej strony stosunkowo twarde zawieszenie pozwala na pewne pokonywanie zakrętów. Z drugiej jednak wystarczy, że na drodze pojawią się poprzeczne nierówności i auto zaczyna podskakiwać. Pasażerowie jednak nie powinni narzekać, ponieważ zawieszenie pracuje dość niezauważalnie. Jeżeli już o nim mowa, warto podkreślić kilka rzeczy: choć auto ceną aspiruje wysoko, próżno tu szukać hydropneumatycznego zawieszenia, które znane było z poprzednich topowych modeli. Wszystko za sprawą innej, niż mogłoby się wydawać płyty podłogowej. Chociaż auto nazwą może sugerować, że zbudowano je na bazie modelu C5 powstało jednak w oparciu o model C4 Grand Picasso. Dodatkowo modele z silnikiem hybrydowym, w przeciwieństwie do tradycyjnych DS5, przy tylnej osi opierają się na wielowahaczowym rozwiązaniu zamiast belki skrętnej. Owszem poprawia to komfort i właściwości jezdne, ale z hydropneumatyką byłoby lepiej.

Okiem przedsiębiorcy

Citroen DS5 2.0 HDI Hybrid4 Pure Pearl wyjściowo kosztuje 184 900 zł. Dokładając kilka „niezbędników” szybko dojdziemy do kwoty 190 000 zł. To sporo. Zakup samochodu hybrydowego byłby znacznie bardziej opłacalny, gdyby w Polsce, wzorem niektórych krajów rząd dopłacał do tego typu pojazdów. Trudno jednoznacznie określi,ć po jakim czasie niższe zużycie paliwa wyrówna nam niemałą sumę, którą trzeba dopłacić do hybrydy. Citroen kusi natomiast szeroką ofertą kredytowo-leasingową, która naprawdę godna jest zastanowienia, a także 4% rabatem na modele z 2013 roku.

Podsumowanie
Tego typu samochód trudno jednoznacznie ocenić. Z jednej strony duża przestrzeń dla pasażerów, z drugiej niewielki bagażnik, ograniczający długie wyjazdy. Z jednej strony bardzo niskie spalanie, z drugiej duży koszt zakupu hybrydy. Jedyną i bezsprzeczną zaletą jest stosunkowo duży komfort, a także (i to jest właśnie największy atut Francuza) nieprzeciętna stylistyka, która pozwoli mu prezentować się świeżo nawet przez wiele lat.

Dane techniczne Citroen DS5 2.0 HDi Hybrid4 Pure Pearl

  • Pojemność: 1997 cm³
  • Moc maksymalna: 163 KM przy 3850 rpm (200 KM w ukł. hybrydowym)
  • Maks. moment obrotowy: 300 Nm przy 1750 obr./min.
  • Skrzynia biegów: automatyczna, 6-biegowa
  • Spalanie (miasto / trasa / średnie):  3,9 / 3,7 / 3,8 l
  • Emisja CO2: 99 g/km
  • Prędkość maksymalna: 211 km/h
  • Przyśpieszenie 0-100 km/h: 8,6 s
  • Cena wersji podstawowej 1.6 THP Chic: 99 800 zł
  • Cena wersji testowej: 184 900 zł
  • Cena modelu testowego: 192 000 zł

 

Autor: Karol Hatylak, źródło: auto-strefa.pl