
Czy „Edition France” to biała trufla francuskiego rynku, czy po prostu dobrze doprawiona bagietka? Testujemy limitowaną wersję DS 7!
Jest taka kategoria samochodów, która potrafi wywołać gęsią skórkę nawet wśród największych motoryzacyjnych wyjadaczy – limitowane edycje premium. DS 7 Edition France to właśnie taki przypadek. W naszej redakcji zwiastuje ekscytację… i lekki niepokój. Bo czy francuska motoryzacja faktycznie wie, jak nakręcać hype wokół swoich specjalnych modeli, czy tylko dorzuca do koszyka kilka gratisowych croissantów? Rozkładamy to auto na części pierwsze, z przymrużeniem oka, powagą testera i szczyptą francuskiego dowcipu.
Edycja limitowana – czyli czy „Edition France” wnosi coś więcej niż patriotyczną nazwę?
Przyznamy bez ogródek: sama nazwa „Edition France” działa trochę jak eko-naklejka na zamykaną torbę z bagietkami – sugeruje, że jest wyjątkowo świeża, lokalna i ekskluzywna. W praktyce – nasze oczekiwania wobec takich modeli szybują w niebo, trochę na zasadzie „jak dają limitowaną, to pewnie napakowaną pod korek!”. W naszej motoryzacyjnej pamięci są już takie francuskie rodzynki jak Citroen C5 X „First Edition” czy Peugeot 308 GT Pack – obietnice luksusu, które czasem realnie zaskakiwały, a czasem… no właśnie – kończyły się na dość podstawowym zestawie dodatków. DS 7 ma reputację modelu „dla wybranych” już od pierwszego kontaktu – pamiętamy to dobrze z testów zarówno wersji Crossback, jak i hybrydy Louvre. Czy dziś, z Edition France, oczekiwania i realny poziom luksusu idą w parze?

DS 7 to SUV, który od debiutu był czymś w stylu eleganckiego kelnera we francuskiej restauracji ze średniej półki – zawsze dobrze odziany, budzący respekt, ale nigdy nie wywołujący sensacji. Edycja Edition France miała być powiewem świeżości, chłodem dla konkurencji i ukłonem w stronę fanów francuskiej motoryzacji. Szczypta ekskluzywności, trochę narodowej dumy, limitowany charakter… To wszystko razem buduje klimat wyczekiwania, jakbyśmy mieli do czynienia z autem, o którym będziemy opowiadać wnukom. Czy faktycznie? Do tego wrócimy – na razie spójrzmy, co nowego (albo nie) przygotowali styliści z DS Automobiles.

DS 7 przez pryzmat edycji: Crossback, Louvre, Edition France – wyścig subtelnych detali
Czemu przykładamy tu taką wagę do porównania Edition France z poprzednimi testami DS 7? Bo każda limitowana seria tego modelu budziła konkretne emocje. Crossback reklamowany był jako nowa jakość francuskiego premium w segmencie SUV, Louvre – prawdziwy salon na kołach, hołd dla dziedzictwa Luwru, zamknięty w czterech kołach i skórzanej kanapie. Edition France… cóż, to edycja patriotyczna, która ma podkreślić klasę, ale czy rzeczywiście świeci najjaśniej?
Wersja Crossback do dziś pozostaje w naszych redakcyjnych wspomnieniach takim „egzemplarzem referencyjnym” – wnętrze urzekało jakością, widać było próbę stylistycznej odwagi, a gama silników pozwalała wycisnąć z tego SUV-a naprawdę zaskakująco dużo…lub bardzo niewiele – zależnie od wybranej jednostki. Potem przyszedł czas na Louvre: kunszt wykonania, pakiet praktycznie wszystkich dostępnych udogodnień, niesamowite detale nawiązujące do sztuki i historii. Czuło się, jakby salon przeniósł się do Paryża i dostał napęd 4×4.

No i Edition France – z jednej strony to limitka, więc powinna być „all inclusive”, z drugiej już sama nazwa wskazuje, że jest dedykowana rynkowi francuskiemu (choć w praktyce nie tylko). Wykończenie? Porządne, przyzwoite, ale… nie znajdujemy tu fajerwerków rodem z Louvre czy tej skokowej jakości Crossbacka sprzed kilku sezonów. To po prostu dopracowane, poprawne auto. Wyróżnia się wyłącznie pakietem emblematów, unikalnym kolorem lakieru i kilkoma dodatkami z katalogu – nic, co „pozamiatałoby” segment, jeśli macie ochotę na coś „bardziej”.
Stylizacja i wnętrze DS 7 Edition France – czy limitka błyszczy czy pozostaje w cieniu?
W przypadku DS 7 Edition France relatywnie niewiele zmieniło się względem znanych już wersji. Z zewnątrz: subtelne plakietki, wybrane kolory lakieru, delikatnie inne wzory felg. Efekt? Gdyby nie dyskretny napis na klapie, pewnie przeszłaby niezauważona nawet przez konesera francuskich aut. Alegoria kulinarna: z zewnątrz wygląda apetycznie, jak klasyczny pain au chocolat – niewiele ekstrawagancji, ale solidna, klasyczna forma.

Wnętrze? Tu miałem niestety pewne déja vu. Skóra wysokiej jakości, estetyka dwukolorowych przeszyć – zdecydowanie na plus. Ale już, gdy zagłębiłem się w detale, zaczęło czegoś brakować… Wersja Louvre miała charakterystyczne, szlachetne zdobienia, a zegarek na desce rozdzielczej był jak wisienka na francuskim torcie. Tutaj tego po prostu nie ma. Zabrakło także flagowego bajeru w postaci masażu foteli, co dla mnie – jako nałogowego użytkownika długich tras – było lekkim rozczarowaniem. Szkoda, bo to „smaczek”, który czynił DS 7 konkurencyjnym wobec niemieckich gwiazd segmentu.
Ale nie narzekajmy – ergonomia jest zaskakująco dobra, przestronność również, a jakość materiałów bije na głowę niejednego SUV-a z segmentu premium. To wnętrze, w którym czuć francuski sznyt – bardziej stonowany, mniej awangardowy, ale wciąż budzący respekt.

Wyposażenie – czyli czy limitowana edycja oznacza powiew luksusu?
Powiedzmy to głośno: są rzeczy, które w Edition France zaskakują, ale niestety… częściej przez swoją nieobecność. Brak foteli z masażem boli szczególnie w aucie „premium”. Myślisz Edition France – myślisz relaks na poziomie SPA, a dostajesz… wygodny fotel, ale bez bajerów. Obracanego zegarka, który był dumą DS 7 Louvre, tu również nie uświadczysz. Za to pojawiło się kilka nowych detali – sygnowane dywaniki, przeszycia we francuskiej palecie kolorystycznej, specjalna tapicerka. Katalogowo wygląda to nieźle, w praktyce jednak „wow-efektu” brak.

Ale to nie jest samochód źle wyposażony! Klimatyzacja automatyczna, czytelny, ładny digital cocpit, grzane fotele (ale bez masażu!) – większość rzeczy, które uprzyjemniają codzienne użytkowanie premium, jest na pokładzie. Dla kogoś, kto liczył na fajerwerki – może być za mało, dla kogoś, kto lubi rzeczy uniwersalne, Edition France sprawdzi się świetnie. Może nie jest to kolacja na Wieży Eiffla, ale na pewno solidna uczta w dobrej bistro przy Montmartre.
Komfort i technologie w Edition France – jak smakuje jazda francuskim SUV-em z limitowanej serii?
Na szczęście, nawet jeśli po wejściu do środka nie wypadają nam z zachwytu klucze z kieszeni, jazda DS 7 Edition France rekompensuje wiele. Zawieszenie – to atut od zawsze! Adaptacyjne, miękkie, wybaczające błędy kierowcy i nierówności polskich dróg niczym francuski kelner, który zawsze się uśmiechnie, nawet jak coś pójdzie nie tak. Kierownica dobrze leży w dłoniach, auto prowadzi się precyzyjnie. Do tej pory to właśnie na jeździe DS 7 budował swoją pozycję – nie inaczej jest teraz.

Wersja Edition France została pozbawiona niektórych „ficzerów” znanych z Louvre, ale zachowuje świetny zestaw systemów bezpieczeństwa: aktywny tempomat, centrowanie w pasie ruchu, system monitorowania martwego pola. Multimedia działają bez zająknięcia, choć nie są już tak „krokiem do przodu” jak wtedy, gdy DS 7 debiutował na rynku. W praktyce – czujemy francuską finezję, czujemy wygodę i spokój, ale niekoniecznie nutę awangardy, do jakiej przyzwyczaiły inne edycje specjalne.
Silniki, osiągi, zużycie paliwa – ile tu „francuskiej energii”, a ile pragmatyzmu?
Pod maską testowanego egzemplarza Edition France znalazł się silnik benzynowy o mocy, która nie generuje zawrotów głowy, ale daje dużo satysfakcji z codziennej eksploatacji. Realnie – katalogowo to najczęściej 180 KM (choć zdarzają się konfiguracje z mocniejszymi wariacjami). Start z miejsca? Kulturalny, dynamiczny, ale nie sportowy. Zużycie paliwa? Tu DS 7 pozytywnie zaskakuje – nawet dynamiczna jazda nie rujnuje portfela – okolice 7,5–8,5l/100km są realne do uzyskania w trybie mieszanym.
Porównując z Louvre i Crossback, brakuje tu spektakularnych rozwiązań takich jak wersja plug-in hybrid z 4×4 (Louvre), ale z drugiej strony to auto nie obciąża kosztami eksploatacji, a dynamika wystarczy każdemu zdroworozsądkowemu kierowcy. DS 7 nie udaje sportowca, tylko eleganckiego maratończyka – do mety dobiegnie szybko, choć bez grymasu na twarzy.

Ile kosztuje francuski luksus z etykietą „edition limitée”?
DS 7 Edition France nie należy do tanich samochodów, choć w świecie premium nie szokuje ceną. Bazowa konfiguracja – to wydatek na poziomie konkurencji, jednak w zestawieniu z bogatszymi wersjami Crossback czy Louvre… początkowo wydaje się nawet atrakcyjna. Szybko jednak orientujemy się, że za limitowaną tabliczkę i specjalne detale nie dostajemy kilku bajerów, które miały poprzednie wersje – przez to relatywna opłacalność maleje, jeśli liczymy na „efekt wow”.
Dostępność? Klasyczny wariant „kto pierwszy, ten lepszy”. Szukanie Edition France na rynku wtórnym przypomina grę w ruletkę w nicejskim kasynie – czasem da się znaleźć prawdziwy okaz, czasem trzeba uzbroić się w cierpliwość. Jeżeli cena jest Waszym priorytetem, lepiej polować na klasycznego Crossbacka lub szukać wersji Louvre po okazyjnej stawce, gdy te zaczną powoli znikać z rynku.

Podsumowanie: DS 7 Edition France – biała trufla czy po prostu francuski placek?
DS 7 Edition France to samochód starannie dopracowany, oferujący sporo wygody, stylu i jakości, choć nie bije rekordów innowacyjności jak wersja Louvre czy Crossback z pierwszych lat produkcji. Limitowany charakter czuć tu raczej w detalach i atmosferze niż w spektakularnych udogodnieniach czy możliwościach konfiguracji. To propozycja dla tych, którzy kochają francuską motoryzację – nie koniecznie przez pryzmat gadżetów, lecz za styl, komfort i odrobinę zdrowego dystansu, którego czasem brakuje rywalom z Niemiec.
Czy polecamy? Jeśli lubisz oryginalność i klimat francuskiego premium – zdecydowanie tak. Jeśli szukasz najbardziej „napakowanej” wersji – lepiej zapoluj na wyprzedaż Louvre. W każdym razie – jazda DS 7 Edition France daje frajdę. I o to chodzi!

FAQ
-
- Czym DS 7 Edition France różni się od wersji Louvre lub Crossback?
Przede wszystkim detalami stylistycznymi: unikalna kolorystyka, emblematy, kilka dedykowanych detali w kabinie. Brakuje jednak wyraźnych „ficzerów” znanych z wersji Louvre (jak np. obracany zegarek czy masaż foteli). - Czy warto polować na Edition France na rynku wtórnym?
Tak, jeśli zależy Ci na nieco bardziej ekskluzywnym wyglądzie i nie przeszkadzają drobne braki wyposażenia. Ceny nie są oderwane od rzeczywistości, ale większa rzadkość tej wersji dodaje jej uroku. - Jak sprawuje się wyposażenie i komfort na tle segmentu premium?
Poziom bardzo wysoki: ergonomia, komfort jazdy, adaptacyjne zawieszenie – wszystko bez zarzutu. Brak niektórych gadżetów może być rozczarowaniem, ale cała reszta funkcjonuje wzorowo. - Jak wygląda sytuacja z realnym zużyciem paliwa?
Benzynowa wersja 180 KM w praktyce pozwala zejść poniżej 8l/100km – świetny wynik jak na gabaryty i segment samochodu. - Czy DS 7 Edition France to idealny wybór dla fana francuskiego stylu?
Zdecydowanie tak, choć z zastrzeżeniem, że nie jest to najbardziej ekstrawagancka odsłona DS 7 – to raczej limitowany klasyk z nutą elegancji niż awangardowe szaleństwo.
- Czym DS 7 Edition France różni się od wersji Louvre lub Crossback?







































